1

179 8 8
                                    

W ponurej Warszawie wstawało słońce. Właśnie wybiła 6.30, a sekundę później w przytulnym mieszkaniu na Żoliborzu rozdzwonił się budzik.
- Pawełku, musisz już wstać, bo spóźnisz się na zajęcia.
Chłopak nakrył głowę kołdrą i starał się udawać, że niczym się nie przejmuje. Zanim zdążył coś odburknąć, ktoś wyrwał mu z rąk ciepłe okrycie, a zaraz potem poczuł, jak składa pocałunek na jego ustach.
- Dominik, jeszcze minutkę, przecież zawsze udaje mi się tam dojechać na czas!
- Kochanie, rozumiem cię, ale zajęcia zaczynają się o 7.15, a jest już za dziesięć siódma - odpowiedział wyższy z rozbawieniem
- Co?! Jakim cudem? - krzyknął Paweł, po czym wygramolił się z łóżka i jak najszybciej ubrał się oraz uczesał włosy. Przy wyjściu zatrzymał go Dominik.
- Eej, chciałeś wyjść bez pożegnania? - zapytał
-Nigdy w życiu - odparł Laka, przytulając się do swojego chłopaka i dając mu całusa. Nikogo nie kochał w swoim życiu tak bardzo, jak tego ciemnowłosego chłopaka. Czasami myślał, że jest on jedynym powodem, dla którego chce żyć.

Odkąd pamiętam - Lakarnum x Awięc fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz