Chapter One

231 15 8
                                    

W jednej z uliczek siedział przerażony 7-letni chłopiec, który starał się ochronić przed psami. Bał się ich od momentu gdy te pogryzły go chcąc wyrwać od niego kawałek suchego chleba wyrzuconego przez jakiegoś przechodnia. Walczył z nimi każdego dnia o cokolwiek do jedzenia, lecz powoli miał tego dość. Kompletnie wystraszony ze świeżymi ugryzieniami rzucił kawałek chleba, który znalazł chwilę temu czekał na kolejny atak. Jednak ten nie nastąpił dzięki dwójce chłopców ubranych na biało.

-Czy wszystko jest z tobą w porządku? -Spytał starszy z nich podchodząc do okaleczonego, wychudzonego i brudnego chłopca -Może będziemy w stanie ci jakoś pomóc

-Cz-czy one nie wrócą? -Przerażony chłopiec spojrzał się przed siebie chcąc upewnić się, że te czworonożne potwory nie wrócą do niego

-Spokojnie one już tu nie wrócą i nie zrobią ci już krzywdy -Powiedział z delikatnym uśmiechem kucając przy małym -Czy twoi rodzice cię porzucili?

-Ja n-niewiem....nie widziałem ich długo-Odpowiedział cicho, a szare oczy wypełniły się świeżymi łzami, natomiast w dłoni ściskał czerwoną wstążkę należącą do jego matki, która spadła z jego włosów -Nie m-mam nikogo prócz nich

-Może chodź z nami? Nasz wujek może coś pomóc -Powiedział starszy z nich podchodząc powoli do chłopca -Pomogę ci wstać

Lan chciał pomoc chłopcu jeszcze bardziej gdy zobaczył jego pokaleczone i posiniaczone stopy. Nawet nie chciał wiedzieć ile musiał tu przebywać.

-Tu jesteście.....myślałem, że już was zgubiłem -Wtem do zaułka wszedł mężczyzna też ubrany na biało -Prosiłem byście się nie oddzielali ode mnie. Tak w ogóle kim jesteś?

-Shū fù* spotkaliśmy go przypadkiem gdy atakowały go psy. Powiedział także, że nie ma rodziców....powinniśmy zabrać go -Powiedział cicho do mężczyzny mając nadzieję, że mu pomogą

-Hm...postaramy się ci pomóc tak jak możemy -Odpowiedział mężczyzna głaszcząc brodę -Jak się nazywasz chłopcze

-W...Wei Ying....proszę pana -Powiedział mały próbując wstać lecz ból w nogach go zwalił z powrotem na brudną ziemię

-Dobrze zabierzemy cię do naszej sekty i tam zbada cię uzdrowiciel -Powiedział ruszając w drogę powrotną do sekty Lan -A potem zadecydujemy co dalej

Tak cała czwórka ruszyła w drogę powrotną. Ze względu na zły stan nóg chłopca Lan Qiren wziął go na ramiona.

~~~~~~~~~~~~~

Po powrocie do Zacisza obłoków chłopiec został zaniesiony do jednego z wolnych pokoi gdzie został umyty i opatrzony, a także ubrany w czyste szaty. Gdy to zrobili chłopiec zasnął czując się dziwnie zmęczony. W tym czasie kobieta weszła zbadać chłopca i ocenić jego stan oraz obejrzeć jego rany. Po badaniach nie była zadowolona stanem jego zdrowia.

-Jeśli mam być szczera to z chłopcem jest źle -Zaczęła powoli do Qirena, który czekał na jej odpowiedź -Jest strasznie wychudzony i jak na swój wiek jest mały, na całym ciele ma dużo ran starych jak i nowych które w większości to ugryzienia psów. Do tego ma stan podgorączkowy i problemy z chodzeniem...postaram się zrobić co w mojej mocy by mu pomóc

Po wyjściu Qirena i uzdrowicielki do pokoju weszli bracia, którzy martwili się o chłopca. Oczywiście WangJi martwił się o niego jeszcze bardziej, ale tego nie pokazał mimo młodego wieku.

~~~~~~~~~~~~~~~

Dwa dni później Wei Wuixan obudził się bardzo wypoczęty i bez gorączki. Lan Quiren natychmiast został o tym powiadomiony po czym poszedł do chłopca.

-Jak się czujesz chłopcze? -Spytał siadając na łóżku pomagając mu zjeść posiłek, który był dla Wei Yinga jak zbawienie

-D....Dużo lepiej -Powiedział cicho z ogromną wdzięcznością w szarych oczach -Dziękuję p-panu za pomoc

-Sumienie nie pozwalało mi ciebie tam zostawić -Odpowiedział mężczyzna wycierając brudną twarzyczkę -Poza tym po rozmowie ze starszyzną postanowiłem przyjąć cię do naszej sekty

-N....Naprawdę? -WuXian nie mógł uwierzyć w to, że w końcu będzie mieć dom -Dziękuję naprawdę

Mężczyzna skinął głową wyciągając pudełko ze wstążką sekty lan. Nie chciał tego mówić ale przyjął go jako swego syna...inaczej starszyzna nie byłaby przychylna przyjąć chłopca.

-Oficjalnie w sekcie jesteś moim synem -Powiedział pomagając zawiązać mu wstążkę na czole -Od jutra powoli będę cię uczyć tutejszych zasad

Wstał i wyszedł z pokoju zostawiając chłopca samego, który nie był nigdy tak szczęśliwy w swoim krótkim życiu odkąd trafił na ulicę jako sierota.

~~~~~~~~~~~~~

Po częściowym wyzdrowieniu WuXian mógł w końcu wychodzić z pokoju w towarzystwie młodszego z braci, który przychodził do niego codziennie i razem z nim się uczył.

-Skoro spędzamy ze sobą tak dużo czasu to mów do mnie Wei Ying -Powiedział z pięknym uśmiechem na co WangJi skinął delikatnie głową, a czubki jego uszu zabarwiły się na czerwono -XiChen-ge powiedział mi twoje imię...czemu nie chcesz rozmawiać w moim towarzystwie?

-Ja nie miałem przyjaciela -odpowiedział cicho zamykając książkę -Jesteś moim pierwszym przyjacielem...który chce ze mną rozmawiać

Od tego momentu ta dwójka była nierozłączna...zresztą nikt ich nie potrafił rozdzielić. Qiren widząc zmianę w młodszym bratanku czuł, że rozłąka tej dwójki będzie bolesna dla nich.
*********

*Shū fù -Wujek; młodszy brat od strony ojca

Witam!
Kolejny rozdział nowego ff!
Mam nadzieję, że wam się on spodoba.
Rozdział po sporej korekcie...i chyba lepszej.

Za jakiekolwiek błędy przepraszam i do zobaczenia w kolejnym rozdziale króliczki ❤️🐇

Ostatnia Szansa~Mo Dao Zu ShiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz