Jungkook? Nie znam.

1.2K 110 82
                                    

Życie pod jednym dachem z pięcioma wampirami i jednym neurotykiem bywało problematyczne. Zwłaszcza przez neurotyka, który na dodatek zachowuje się jak mały chłopiec w ciele... małego chłopca, co nie powinno być problemem, gdyby nie fakt, że jednak jest dorosłym mężczyzną i wampirzym sługą. To dość skomplikowana sprawa.

Tak, mowa tu o Jiminie, który od trzech lat służył u boku panów Kim i nie potrafił nawet porządnie wyprasować kołnierza peleryny - żenada. Czasem aż żal mi się go robiło, kiedy przez pół godziny męczył się z otwarciem wieka trumny, a podburzony głos pana Seokjina ze środka zwiastował, że mały Jimin może szykować się na porządnie lanie na gołe dupsko. Ja tylko powtarzam to, co mówi pan Seokjin, nie żebym był fanem bicia mężczyzn po nagich tyłkach. Chociaż taki Lestat...

Tak naprawdę tylko trzeci pan Kim litował się nad Jiminem, co nie do końca potrafiłem sobie logicznie wytłumaczyć. A może to tylko zazdrość, bo wampiry, którym służyłem ja, od dziesięciu lat nie potrafiły nauczyć się poprawnie wypowiadać mojego imienia. To chyba jednak ja byłem żałosny, nie Jimin, ale będę udawał, że jest odwrotnie, choćby i do końca świata.

Pan Yoongi oraz pan Hoseok oficjalnie nie byli małżeństwem, ale to tylko dlatego, że urząd cywilny jak na złość był zamykany na noc. Za to pan Hoseok od sześćdziesięciu lat, czyli od dnia, w którym oświadczył się panu Yoongiegmu, nie potrafił przyswoić sobie hipnozy i zastosować jej na urzędniku, by ten został na noc w budynku, gdzie mogliby w spokoju wziąć ślub. A pan Min był restrykcyjny. Zdecydował, że nie uzna ich za mężów, dopóki nie powiedzą sobie urzędniczego tak. W każdym razie kłótnie o sformalizowanie związku musiałem łagodzić całkiem często i w sumie sam nie wiedziałem po co im ten ślub. Chyba po prostu lubili się kłócić.

Mam na imię Jungkook. Nie Jungbok, Jogkuk, ani Jangong. Czy naprawdę tak trudno to zapamiętać? Zwłaszcza kiedy ma się na to dziesięć lat? Przecież to zwyczajne, koreańskie imię. Tak jak już wspomniałem, od dekady służyłem moim dwóm panom, którzy wypatrzyli mnie jako siedemnastolatka w sklepie, gdzie akurat dorabiałem sobie jako maskotka reklamująca pastę do zębów. No nie był to szczyt wymarzonej kariery zawodowej. Moje przebranie do złudzenia przypominało gigantyczną pastę do zębów, którą pan Hoseok zapragnął mieć i nie zważając na to, że pasta krzyczy, wrzeszczy i przeklina, zabrał mnie ze sobą jak najzwyklejszy produkt. Jakie było jego zdziwienie, kiedy niechcący prawie oderwał mi głowę, chcąc otworzyć tubkę w domu.

Pan Yoongi stwierdził, że będę idealnym sługą, zobaczył we mnie to coś. Przyszłego wampira.

Wersja oficjalna: Hoseok dzień wcześniej chciał sprawdzić czy ludzie również giną od kołka w serce i zupełnie niezamierzenie ukatrupił starego sługę Kwana, a Jungkook napatoczył się jako pierwszy. Poza tym Hoseok zapłacił za pastę w sklepie cztery tysięce won i ostatecznie musiał kupić kolejną pastę przez to, że w środku tej był jakiś zębaty nastolatek, a nie prawdziwa pasta. Yoongi nie uznawał marnotrawstwa pieniędzy. Zdecydował, że jeśli Jungkook się nie nada to po prostu go zjedzą i też będą jakieś profity.

I tak mijał miesiąc za miesiącem, pora roku za kolejną, rok za rokiem, a ja uczyłem się sztuki służenia i przetrwania jednocześnie, bo panowie Kim, którzy ja się okazało również mieszkali w domu pana Yoongiego i pana Hoseoka lubili przypadkiem natknąć się na mnie sam na sam w jakimś cichym kąciku. Działo się tak dopóki byłem prawiczkiem, bo jak wiadomo krew czystych smakuje wampirom najbardziej. Po tym jak specjalnie przespałem się z koleżanką z klasy przestali mnie nachodzić, z resztą znaleźli sobie swojego sługę i to jemu dawali wycisk. Chodzi o wspomnianego już Jimina.

Jak on mnie drażni...

Wampiry, którym służył traktują go czasem zwyczajnie, czyli jak popychadło, ale dużo częściej dbają o niego, komplementują, a nawet czasem pomagają przy sprawunkach, co jest dla mnie nie do pomyślenia. Zwłaszcza pan Taehyung, patrzy w niego jak moja młodsza siostra w obrazek G Dragona. To nie tak, że jestem jakoś specjalnie zazdrosny, ale...

Sługa idealny| SopekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz