Kou niemal w każdym towarzystwie w jakim się znalazł, był uważany za tego ,,śmiesznego chłopaka'', tego ,,zabawnego'', potrafiącego ,,rozbawić swoją osobą każdego''. Cóż, nawet jeśli tak rzeczywiście było, nie robił tego wszystkiego świadomie, po prostu był sobą.
I najwidoczniej właśnie tu popełniał błąd, bo nikt przez to nie brał go nigdy na poważnie. Ani jego, ani jego uczuć.
- Kou? Słuchasz mnie?
No dobrze, może była ta jedna wyjątkowa osoba, która nie traktowała go jak klasowego błazna.
Chłopak dopiero po paru sekundach zarejestrował machającą mu przed twarzą drobną dłoń. Zamrugał powiekami, a kiedy obraz wyostrzył mu się na tyle, że zamiast mgły przed oczami zobaczył pulchną buzię Yashiro, odsunął się gwałtownie do tyłu. Zapomniał jednak, że wraz z dziewczyną siedzieli na szkolnym murku, przez co upadł boleśnie tyłem głowy na trawnik. Zobaczył pochylającą się nad nim Nene, która zakryła usta dłonią, zaczynając chichotać. Policzki Kou pokryły się kolorem.
- Wszystko dobrze? - spytała po chwili, a w jej głosie słychać było w dalszym ciągu rozbawienie.
Kou w odpowiedzi wymamrotał jakieś niezrozumiałe słowo pod nosem, a na ustach Nene zagościł uśmiech, jak i krótkie parsknięcie. Wyciągnęła w jego stronę dłoń, a on skorzystał z pomocy. Po chwili siedzieli znów obok siebie, a chłopak z grymasem bólu masował tył głowy.
- Ile widzisz palców?
Blondyn obrócił głowę w jej stronę, widząc znów przed oczami jej wyciągniętą dłoń. Pokazywała mu trzy palce, patrząc na jego reakcję z wyraźnym skupieniem i uwagą.
- Chyba sześć.
Nene przewróciła oczami. Obróciła się lekko, sięgając po słodkie ciastko, które odłożyła przy swoim lewym boku.
- Raczej nie masz wstrząśnienia mózgu, ale może chcesz się przejść do pielęgniarki? - spytała z troską, robiąc kęs. Nieodgryzioną część bułki podała chłopakowi. Nie lubił słodkich rzeczy, ale żeby nie było jej przykro, urwał sobie trochę.
- Nie trzeba, nic mi nie jest - odpowiedział, wyrywając środek bułki, zaczynając robić kulkę z ciasta. - Wybacz, zamyśliłem się wcześniej. O czym mówiłaś?
- O Balu Walentynkowym. Jedna osoba z komitetu zaniemogła, i brakuje nam rąk do pracy. Miałbyś może wolną chwilę po szkole żeby nam pomóc?
Gdyby Kou maksymalnie nie skupił się na słowach dziewczyny, znów by odleciał w swoich fantazjach na jej temat.
Och, Nene tak uroczo wyglądała kiedy opowiadała coś z takim entuzjazmem w głosie, jej twarz cała wtedy promieniała, a w policzkach przez szeroki uśmiech pojawiały się dołeczki, jej oczy wręcz lśniły, i jaką miał ogromną ochotę unieść dłoń, by zetrzeć słodkie okruszki z jej ust i...
- Kou?
Szlag by to.
- Um, co? Że Bal Walentynkowy? Jasne, możesz na mnie liczyć! - zawołał, może nieco zbyt głośno i entuzjastycznie niż powinien, bo kilkoro uczniów wracających właśnie przez dziedziniec z długiej przerwy obróciło się w ich stronę.
Nene po raz kolejny przewróciła oczami, ale teraz jakby zrobiła to z większym rozczuleniem niż wcześniej.
- Jesteś najlepszy Kou, wielkie dzięki - mówiąc to, pochyliła się w jego stronę, dając mu szybki pocałunek w policzek. Nim chłopak zdołał w jakikolwiek sposób na to zareagować,
dziewczyna zeskoczyła z murku, sięgnęła po torbę leżącą na ziemi, zakładając ją sobie na ramię. - Pierwsze spotkanie mamy w sali gimnastycznej po godzinie siedemnastej, nie spóźnij się! - zawołała, nim nie wmieszała się w tłum, i całkowicie nie zniknęła mu z oczu.
CZYTASZ
I can't falling in love with you | mitsukou, kounene
FanfictionWise men say Only fools rush in But I can't help falling in love with you