Czarnobiały kocur szedł ciemną uliczką stawiając pewnie kroki, rozglądając się co chwilę. Czuł na sobie wzrok swoich pobratymców, którzy zapewne byli zdziwieni na jego widok. Jęczmień westchnął, wiedząc co za chwilę go spotka - stanie przed swoimi braćmi i każe im zakończyć panujący popłoch w Klanie Krwi. Odkąd ten klan istnieje, żaden samotnik, włóczęga czy kot domowy nie śpi spokojnie. Dlatego więc Jęczmień chce zakończyć istnienie Klanu Krwii. By obronić słabszych, dac im nadzieję. By chronić także i tych, którzy są zwolennikami Skoczka i Trąbki - jego braci.
Jęczmień stanął przed wejściem do legowiska jego braci znajdującego się za kontenerem na śmieci i odwrócił się spoglądając na uliczkę, w której żył Klan Krwi. Jego pobratymcy, kocury i kotki o różnokolorowych kolorach sierści i oczu wpatrywali się w niego. Niektórzy mieli na pyskach wyraz niepokoju, inni patrzyli na niego kpiąco. Kilka kotów wyglądało jakby mu współczuło.
Niestety. W Klanie Krwi nie było miejsca na współczucie, żal, radość czy miłość. Klan akceptował tylko koty, które byłyby w stanie poświęcić się w obronie swoich przywódców, czy kotów położonych rangą wyżej. Zwłaszcza przywódców. A ten, kto chciał się sprzeciwić lub nie zgadzał się z tą zasadą, po prostu miał pecha.
Musiał opuścić te tereny i nigdy nie wracać, albo skończyłoby się to siłą. W rzeczywistości, koty za bardzo się bały żeby sprzeciwić się Biczowi, poprzedniemu przywódcy, lub Skoczkowi i Trąbce. Jęczmień odchrząknął.- Wiem, że niektórym z was pasuje życie w Klanie Krwi. Jednak większość z was, mimo chęci sprzeciwu, nie ma odwagi by ten sprzeciw uczynić. Dlatego dzisiaj jestem tutaj z wami, by wam pomóc. By stanąć w walce o to, o co sami nie potraficie bądź nie chcecie zawalczyć. I to, o czym teraz mówię, jest wolność. Bicz, Trąbka i Skoczek za długo stali nad wami. Byliście jedynie marionetkami w ich leniwych łapach.- Jęczmień strzepnął ogonem na znak, że skończył mówić, a dookoła poniosły się szepty i pomruki pełne niepewności, a niektóre pełne entuzjazmu.
Czarnobiały kocur już miał się odwrócić, gdy zza jego pleców dobiegł cichy głosik. Jęczmień spojrzał w jego kierunku.
- A co, jeżeli Ci się nie uda, przywódco? - spytała jakaś młoda, szara kotka, której tylko oczy i uszy wystawały z tłumu gapiów. Kocur wzdrygnął się. Nienawidził, gdy ktoś mówił do niego,, przywódco,,. Kolejna głupia zasada Trąbki i Skoczka.
- Uda mi się, choćby nie wiem co. Zrobię to dla was wszystkich, obiecuję. - powiedział, po czym bez zastanowienia wszedł do legowiska braci.
***
- Że co?! - prychnął ze śmiechem Trąbka, który aktualnie siedział na stosie martwej zwierzyny, karmiąc Skoczka. Oboje mieli czarnobiałe futra, ale kolory oczu i obroży mieli inne. Trąbka miał niebieską obrożę i żółte oczy, a Skoczek ciemne oczy i bordowo-brązową obrożę.
Gdy obydwaj bracia Jeczmienia usłyszeli, jakie przemówienie o wolności i wyzwoleniu wygłosił im Jęczmień, zaczęli dławić się śmiechem.
- Mam zamiar wyzwolić moich pobratymców i zakończyć żywot tego głupiego Klanu. - Jęczmień powtórzył wszystko w skrócie, a jego bracia ponownie zaniośli się śmiechem. Skoczek sturlał się ze stosu. W międzyczasie do legowiska weszła Fiołek - siostra Jęczmienia o biszkoptowym futrze.
- Co to za hałasy? - spytała melodyjnym głosem ocierając się na przywitanie pyskiem o futro Jeczmiena. Nastała chwila ciszy.- O, Fiołek, podejdź no na chwilę. - mruknął wesoło Skoczek leżący na plecach na ziemi.
Fiołek wesołym krokiem podeszła do brata. Ten chwycił ją łapami aby przewrócić się spowrotem na swój pulchny brzuch. Tym sposobem Skoczek wstał, a Fiołek leżała pyskiem w piachu.
CZYTASZ
Wojownicy - Zboże
FanfictionZboże w swoim życiu popełnił wiele głupich błędów. Gdy nie widzi już sensu życia po utracie ukochanej rodziny, włóczy się szukając celu jego istnienia. Poznaje tajemnice i pochodzenie swojej rodziny oraz grupy kotów zwane Klanami. Postanawia przyłąc...