1

52 4 1
                                    

Moskwa, Rosja 1990

Chłodne powietrze listopadowego poranka uderzało prosto w całe ciało brunetki. Zmarznięte palce wręcz prosiły się o ocieplenie przy kominku, dym z papierosa przyjemnie drażnił jej gardło. Z balkonu na 4 piętrze można było dostrzec spacerujących ludzi, ubranych w ciepłe płaszcze, szale i skórzane buty. Podczas, gdy kobieta stała w koszulce na krótki rękaw, luźnych spodniach i kapciach.

- Myślę, że to najlepsze wyjście. - zaczęła brunetka. - Mamo, przecież wszyscy dobrze wiemy, że waszego małżeństwa nie da się już naprawić. Jedyne co musisz, to przejść do formalności. - kontynuowała trochę zirytowanym głosem.

- Twój ojciec naprawdę się starał. - powiedziała kobieta w średnim wieku, zaciągając się papierosem. - On...

-Tak wiem starał się, ale to że cię zdradził tylko potwierdziło, że jest, był i będzie skończonym dupkiem.

Właśnie to Valentina sądziła o swoim ojcu. Nigdy nie miał czasu na spędzanie go z rodziną. Dla brunetki to nie było łatwe. Raniło ją to, że tak "bliski" jej człowiek mieszkając z nimi zachowywał się jak ktoś kompletnie obcy. Jedyne do czego ograniczały się ich kontakty to przelotne "cześć" po przebudzeniu się i "wychodzę!" podczas wychodzenia z mieszkania. Czasem zdarzały się nic nieznaczące rozmowy lub takie które zazwyczaj kończyły się kłótnią spowodowaną różnicą poglądów. Mimo relacji z ojcem, Valentina bardzo miło wspomina okres dzieciństwa. Wszystkie cudowne wspomnienia zawdzięcza matce, która nadrabiała kontakty za dwoje rodziców. Z rozmyśleń wyrwał ją zdenerwowany głos Anastazji.

-Valentina! - skarciła córkę. Mimo, że w głębi serca też tak myślała, to nie chciała zniechęcać córki do ojca. Nie ważne jaki był, dobrymi słowami chciała nadrobić jego reputację w oczach Valentiny.

- Taka prawda, gdy byłam dzieckiem zawsze było 'nie teraz', 'pogadamy kiedy indziej' ciągle mnie olewał, gdy potrzebowałam jego pomocy i chociaż odrobiny jego uwagi... Zresztą dla ciebie też nie miał czasu, więc co ja ci będę tłumaczyć. Pokazał, że mu nie zależy, więc ja też zaczęłam to pokazywać. - powiedziała bez zastanowienia, dokładnie to co myślała. Nie nienawidziła ojca przez to, jak potraktował jej matkę. Myślała, że dobrze, że tak się stało, ale nie chciała tymi słowami robić przykrości Anastazji, więc nie wypowiadała się w tej sprawie, jedynie pocieszała i wspierała swoją matkę. Uważała, że to pierwszy krok do nowego życia. Lepszego życia.

Pomiędzy kobietami nastała cisza. Każda z nich musiała przemyśleć całą tę sytuację, ułożyć kilka rzeczy w głowie.

- Czemu odrazu przeprowadzka?

- To sprawi, że obie poczujemy się lepiej - powiedziała obejmując kobietę. - Wiem, że to miasto źle na ciebie wpływa, myślę że zmiana otoczenia dobrze zrobi nam obu. Sama mam dość tego miejsca. Często narzekałaś na ten kraj, ale ojciec nie dawał namówić się na przeprowadzkę... Aktualnie nic nas tu już nie trzyma. Mamo, obie wiemy że w środku tego pragniesz. Zanim związałaś się z Morozovem zwiedziłaś kawał świata... A w ciągu tych kilku lat co zwiedziłaś? Może kilka razy byłaś poza miastem, nie mówiąc już o przekraczaniu granicy. - Valentina była coraz pewniejsza, że matce spodoba się ten pomysł.
W głębi była przekonana, że Anastazja od razu pomyślała, że to jest właśnie to. Zmiana. Cholerna zmiana, której tak bardzo obie potrzebowały.

- Wogóle to po co namawiasz mnie na przeprowadzkę? - powiedziała wchodząc z córką do kuchni. - Przecież jesteś dorosła, sama możesz się wynieść gdziekolwiek i nie zwracać uwagi na to co powiedzą inni. - zapytała z rozbawieniem siadając przy stole.

Valentina po chwili zastanowienia się nad odpowiednim dobraniem słów przeniosła wzrok na kobietę i również usiadła, kładąc ręce na stole.

- Nie chcę zostawiać cię samej w tej sytuacji... Wogóle nie chcę cię zostawiać, niezależnie od sytuacji. Ty jesteś jedyną osobą która mnie tu trzyma, a ja jestem jedyną osobą która trzyma tu ciebie. Albo zostajemy tutaj i żyjemy nudnym, monotonnym życiem, albo przeprowadzamy się. Razem.

Ich spojrzenia skrzyżowały się. Anastazja z dnia na dzień coraz bardziej przekonywała się, że urodziła najcudowniejszą istotę na całej ziemi. Dziewczynę o tak dobrym sercu. Momentami dostrzegała podobieństwa pomiędzy córką a mężem. Mimo, że mężczyzna był oschły, obojętny i nieczuły przez kilkanaście lat ich małżeństwa, to Anastazja pamięta początki ich znajomości. Pamięta troskliwego, opiekuńczego, kochającego chłopaka o brązowych włosach, takich samych jakie ma Valentina. Tęskniła za nim. Nadal nie wiedziała czemu po czasie zmienił się nie do poznania, ale modliła się aby pewnego dnia jej córka nie stała się taka sama... Dziewczyna jest równie skryta co jej ojciec. Nie względem wszystkich. Przed matką jest otwartą księgą, z której Anastazja może wyczytać każde słowo, lecz inni muszą mocno się starać by choć trochę poznać tą prawdziwą Valentinę. Trudno jest zdobyć jej zaufanie...

- A więc? - Valentina uniosła lewą brew do góry.

Starsza z kobiet wypuściła głośno powietrze i wyprostowała się na krześle, kładąc dłonie na dłoniach córki, ściskając je lekko.

- Co powiesz na Nowy Jork?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 05, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

|you'll end up in my arms| robert downey jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz