welcome back [。✧ ™ !

541 55 51
                                    

Cichy dźwięk dzwonka, rozniósł się po pomieszczeniu, gdy otworzyły się drzwi biblioteki "Muffiny". Zza nich dolatywał nieprzyjemny dla większej ilości osób chłód, a przeciwieństwem było to właśnie miejsce. Cicho, ciepło, a w powietrzu unosiła się miła aura. Tego właśnie chyba było potrzeba w mroźny i pochmurny dzień, prawda? Oczywiście, nie dla każdego takie klimaty odpowiadały, w końcu gusta są różne, prawda? Zwykle to młodzi ludzie wybierali się wraz z kumplami na grzane piwo, lub dzieci gustowały w wybraniu się na sanki, w grubych kurtkach od ich mam.

- Miło cię ponownie widzieć, Zak! - powiedział, jak zwykle, przyjazny właściciel tego małego miejsca. - Skończyłeś już kolejny tom, że ponownie się ze mną widujesz?

Darryl oparł się tyłem, łokciami o nieduży stolik, ciekawy co za "kolejny powód" ma jego znajomy.

- Nieeee...~ - odpowiedziano mu melodyjnym i przydłużonym zdaniem, jeśli tak to mogę nazwać. - Po prostu byłem ciekawy czy się nie nudzisz siedząc tu tak sam.. - brunet podrapał się z tyłu głowy i odwrócił wzrok na półkę z książkami.

Zielonooki uśmiechnął się promiennie i przymknął oczy, przy okazji przeszedł się trochę by zrobić kubek, (lub nawet dwa), gorącej czekolady. Może czekolada w proszku nie była tak genialna jak ręcznie robiona w kawiarniach, ale zawsze coś.

- Aww..! To naprawdę miłe z twojej strony. - przyznał naprawdę się ciesząc, że Zak o nim czasami myśli, to wspaniałe, jak ktoś na kim ci zależy o tobie pamięta i życzy ci byś nie był sam. - A tak wogóle, chcesz czekolady? - popatrzył w stronę młodszego, rozpromieniowany.

Zak spojrzał na niego i podniósł brew z cwaniackim uśmiechem na ustach, ponieważ dobrze pamiętał, że ostatnio nie mógł zjeść kanapki gdy był głodny, przy swoim znajomym. To nie tak, że dopiero było wtedy sprzątane, a on o tym nie wiedział. Powiem wam tak, wiedział ale chciał (jak zwykle) zrobić starszemu na złość, bo uważał, że jego zdenerwowanie powinno być w top 10 najzabawniejszych rzeczy na świecie.

- A to czasem nie ma zakazu na jedzenie i picie w bibliotekach, hmm~? - powiedział na wspomnienie kiedy Darryl wręcz na niego nakrzyczał za zaczęcie swojego lunch'u.

Ciemny blondyn zamrugał trochę oczami i nagle sobie przypomniał ten jeden moment z zakazaniem jedzenia i picia w tym właśnie miejscu gdzie się znajdowali, gdzie było dużo kartek dość łatwych do zniszczenia. Na to, chwilę się zastanowił i położył rękę na podbródku szukając dobrej odpowiedzi. Nagle oczy mu z lekka rozbłysły.

- Ale wtedy czytałeś, a przy książkach nie można jeść! - uśmiechnął się zwycięsko, że jednak nie będzie łamał własnych zasad, a przy okazji z nadzieją, że zatrzyma chłopaka u siebie chociaż trochę dłużej niż zwykle. Lubił go mieć przy sobie i to nawet bardzo. Nie nazwałbym tego ani zakochaniem, ani zauroczeniem, a po prostu przyzwyczajeniem do danej osoby. Wiecie, ten stan gdy rozmawiasz z tylko jedną, daną osobistością i po prostu nie możecie już bez niej przeżyć dnia, bo staje się częścią twojego harmonogramu.

Brunet wzruszył ramionami z ciągłym, wrednym uśmiechem. Spokojnie, nie chciał wyglądać irytująco.. on już tak miał, że lubił denerwować ludzi, nawet sam tego nie świadomy.

- Jeśli tak mówisz.. - powiedział, lecz po chwili przeanalizował każde wypowiedziane przez nich zdanie. - Jasne, że chcę! Jeszcze się pytasz!?

Darryl cicho się zaśmiał i zaczął szykować kolejny kubek. Dobrze, że naszykował, tak trochę specjalnie, więcej mleka do garnka. Zanim zaczniecie się pytać "jak to możliwe, że ktoś ma kuchenkę w miejscu pracy?!" już tłumaczę. Dosłownie za biurkiem Darryl'a jest wąskie przejście zasłonięte zasłonką, tam znajduje się od razu kuchnia i reszta jego domu, ale może wracajmy. Starszy wrócił z niedużej kuchni z tacką na której stały kupki z gorącą czekoladę i postawił ją na stoliku przed chłopakiem, a sam usiadł przy nim.

book [。✧ • skephalo one-shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz