Rozdział 1. - Prezenty !

136 15 7
                                    

   Tak więc jest 20 grudnia, za kilka dni jest gwiazdka i Boże Narodzenie... Niestety troooszeczkę "zaspałam" i nie wysłałam jeszcze prezentów do Holandii do rodziny. Mój brat Dean, który ma 7 lat byłby załamany gdyby nie dostał presentu ode mnie. Tak Dean wie już, że Mikołaj nie istnieje. Ja w jego wieku wierzyłam w Mikołaja i sprawiało mi to wiele radości. Rok temu poszłam z nim do galerii, ponieważ był tam " Święty Mikołaj" i można było go o coś poprosić. Nadeszła wreście kolej Dean'a (po godzinnej męczarni w kolejce), usiadł on Mikołajowi na kolanach, zaczął z nim rozmawiać i przy wszystkich innych dzieciach zerwał mu czapkę z głowy razem z "włosami" ( nie wiem co strzeliło do jego 6 letniej główki). Dzieci zaczęły krzyczeć, piszczeć i płakać, perułka wleciała do fontanny a Dean wziął swoje lody i cisnął nimi w Mikołaja wołając : "To zdrajca ! Porwał Świętego Mikołaja ! " i uciekł z centrum. Tak zakończyła się sprawa z prezentami od Mikołaja.
   Jest godzina 14:00 więc galerie powinny być jeszcze otwarte. Ubrałam szybko płaszcz, zabrałąm najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z mieszkania zamykając za sobą drzwi (Maggie wyjechała na święta do rodziny, więc zostałam sama).
    Pruszył delikatny śnieg, ulice były cudownie oświetlone... Nowy York wygląda zimą cudownie ! Na taksówkę czeka się chyba wieczność na tej ulicy !
   Po dziesięciu minutach czekania wreście jakiś facet z mojego... Bloku?... eee chyba wieżowiec... Tak, tak to się nazywa, ustąpił mi taksówki i mogłam spokojnie jechać do centrum handlowego kupić odpowiednie prezenty.
                                      *                            *                           *
   Po 2 godzinach szukania miałam idealny prezent dla mamy i taty ( u nas w rodzinie kupije się prezenty tylko najbliższej rodzinie, a że większość mojej rodzinki mieszka w Australii to... cóż nie wysyłamy sobie prezentów. Oczywiście jeżdzimy do siebie w odwiedziny ! Dla mamy znalazłam śliczny, fioletowy szalik, ponieważ moja rodzicielka uwielbia szale. Niektórzy mają obsesje na punkcie butów, inni torebek, a moja mama na punkcie szalików, apaszek i chustek. Tacie zaś kupiłam zegarek na rękę. Mój tato nigdy nie wie, która jest godzina i co chwilę się o nią pyta. Został już tylko prezent dla mojego braciszka. Wiem, że lubi konstruować i składać roboty ( ma 7 lat, a czasem myślę, że jest mądrzejszy ode mnie ! . Jeszcze w Holandii razem chodziliśmy kupować modele do składania, mieliśmy już zaufany sklep, gdzie zawsze je zamawialiśmy. Tu o ile dobrze mi wiadomo nie ma takeigo sklepu. Popytałam się ludzi i dowiedziałam się, że mogę je znaleźć w sklepie, którego nazwy nawet nie pamietam. Pan sprzedawca zaprowadził mnie do działu z robotami. Przed świętami oczywiście sklepy są praktycznie puste.
" Mam szczęscie" - pomyślałam widząc ostatni model, który Dean pokazywał mi ostatnio. Nawet kolor się zagadzał! Zielony ! Jego ulubiony kolor. Podchodzę do półki i pare metrów przede mną jakiś koleś zabiera ostatni produkt !
- No mam już ! Ok już wracam. Nie uwierzysz, ostatni został. No. To ja pojade może po jakąś pizze? Tak ? Ok. No cześć.
    I odszedł z moim idealnym prezentem dla braciszka ! Przyjżałam mi się... Jakiś kretyn w bandamce na czole i gniazdem na głowie ! O nie ! Dorwę go ! Nie denerwuje się kobiety na zakupach, a już szczególnie gdy jest przed wizytą w Maku i jest głodna !

Siema ! Dodałam dziś boo mam troszkę czasu między wizytami na stoku xD Możliwe, że następny będzie w czwartek... Więc prosze o cierpliwość !

 Dziękuję i pozdrawiam ~ Tysia :3

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 03, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Po drugiej stronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz