Zapytał, gdzie pracuję. Usłyszałam głos tego obcego mi człowieka zanim jeszcze zrozumiałam to pytanie. Stał w pokoju oświetlonym przytłumionym ciepłym światłem ze starej blaszanej lampki na biurku. Pamiętam dobrze tą ogniście pomarańczową barwę, którą zjadał cień pokoju, a która zręcznie uciekała przez otwarte drzwi na korytarz. Metalowe pręty lampy kończyły się kopułą, przez pytającego skierowaną do dołu. Szklane biurko zabierało jaskrawą oślepiającą biel, oddając pomieszczeniu cieplejsze tony. Następnie wzrok skierowałam na niego - nie śmiałam spojrzeć od razu. Moje poczucie zaskoczenia, zmieszania, które otulało zmęczenie pozwoliło tylko na to co najbardziej widoczne. On był cieniem, stał zwrócony do biurka, do mnie tyłem. Coś grzebał, coś robił. Odpowiedziałam, że jestem kelnerką. Podeszłam do tych uchylonych drzwi jakby czekając na dalszą część rozmowy, nie chcąc zachować się niegrzecznie i po prostu chwycić za klamkę do swojego pokoju, która była mi na wyciągnięcie ręki. To wielkie szklane biurko, było za duże. Tak pomyślałam. Na biurku było wszystko, ołówki, papiery, plastikowe części pozbawione swego przeznaczonego, oderwane od roli przydatnych. Brudne farbą ,,Jest za duże" pomyślałam jeszcze raz pochłonięta ciekawością pomieszczenia, które teraz obserwowałam u jego progu. Odwrócił się spojrzał na mnie, kierując moją uwagę na siebie. Ma taki nawyk, przeciągania słów na początku rozmowy. Potwierdzania przyjętych słów i zadawania dalszych pytań. – Nooo dobrzeee, taak dłuuugo pracujesz? Widać było na jego twarzy jakiś znajomy mi nieporządek, przygarbił się lekko i dotykał włosów. Przystawiał dłoń do czoła, nie zaczesując włosów jak większość ludzi, tylko psując ich ład. To raz kręcąc pasma, raz wydłużając. Był dorosłym mężczyzną, od którego biła chłopięca nieporadność. Miałam wtedy dwadzieścia lat, naiwność w sercu i tęsknotę za światem. Szukałam ludzi podobnych sobie, którzy myślą za dużo. U których myśli nie współpracują ze sobą tylko walczą całymi dniami i nocami, których jedna myśl potrafi zgwałcić drugą, W tej dłoni na jego włosach, widziałam ten gwałt myśli. W tamtej chwili obudził we mnie ciekawość sobą. Chcąc szybko odpowiedzieć na zadane pytanie, nie oddawałam się długo temu wrażeniu. Zostałam wychowana na wsi, gdzie człowiek pracowity, tylko coś znaczy, więc zaczęłam opowiadać mu o szesnastogodzinnej ciężkiej pracy. Wychodziłam rano, wracałam nad ranem. Nosiłam ciężką tacę, gorące talerze, które paliły dłonie. Piwo wylewało się litrami, na buty, bluzkę, nogi odsłonione krótkimi spodenkami, aby napędzić obleśnych klientów. Brudne stoliki. Zapach przepalonego oleju od frytek i kiełbasy, który ze sobą przyniosłam. W głowie miałam chamskie i sprośne zaczepki pijanych mężczyzn. Śmiech moich kolegów z pracy, którzy za każdym moim pytaniem do nich przypominali mi o moim wiejskim akcencie. W końcu wstydziłam się pytać o cokolwiek. A przecież nic nie widziałam... Po dziesięciu godzinach ciężkiej pracy ciało już nie protestuje, nie czuję się już bólu mięśni, zaczyna odczuwać się obojętność ciała, zgodę. Siedząc nago w wannie, gorąca woda dopiero przypomina o tym spięciu i przeciążeniu. Właśnie skończyłam mój czwarty dzień w tej pracy, a o tym bólu myślałam wchodząc do mieszkania. Na chwilę pozwolił mi wtedy zapomnieć, opowiedzieć o swojej pracowitości i wytrwałości. Nie wspominając jaki ten dzień był okropny. Wytłumaczyć sobie i jemu to poświęcenie. Znajdując w sobie resztki entuzjazmu, przekonując, że tak bardzo lubię tę pracę. Udało mi się go okłamać. Był pod wrażeniem tej opowieści, do dziś nie wiem, dlaczego... Młoda dziewczyna, która mówiła niedbale, zaciągając, robiąca błędy językowe opowiada o swej ciężkiej pracy, którą wykonuję z taką lekkością. Odeszłam do swojego pokoju, nie mając siły na myśli. Zmęczona zasnęłam, słysząc jeszcze jego krzątaninę w pokoju obok.
YOU ARE READING
Namaluj mnie
RomanceByłam młoda. Za młoda aby czuć tak jak czuję teraz. Byłeś starszy o 15 lat, dlaczego pokazałeś mi tylko niedojrzałą fascynację i utwierdziłeś w przekonaniu, że życie nie idzie nam na rękę.