Prolog

1.4K 88 11
                                    

   Wracałam wieczorem od Ellie i kierowałam się do mojego domu. Wybrałam drogę na skróty, która obejmowała przejście przez park oraz uliczkę między budynkami. Pogwizdując cicho rozglądałam się bacznie na boki. Kiedy wychodziłam od dziewczyny, słońce jeszcze wisiało na niebie. Teraz schowane było za nieboskłonem, a jedynym światłem były uliczne latarnie. Zadrżałam lekko z zimna, ponieważ promienie słońca już nie ogrzewały mojej skóry.

Weszłam w uliczkę, która nie miała więcej niż pięć metrów. Nie raz mało nie krzyczałam ze strachu, gdy tędy przechodziłam, bo nawet w dzień, słońce nie docierało do tych ciemnych kątów. Ponieważ jednak była to najkrótsza droga do domu, do tej pory z niej nie zrezygnowałam.

Rozproszona myślami, z sekundowym opóźnieniem usłyszałam dziwny szelest za moimi plecami. Gdy chciałam się obrócić, ktoś objął mnie rękoma od tyłu. Krzyknęłam przestraszona, a czyjaś ręka zasłoniła moje usta. O Boże, to znów się dzieje. Czułam nieprzyjemny ucisk w piersi, gdy do głowy wpadały mi najgorsze myśli.

Jednak gdy usłyszałam znajomy głos wypuściłam nosem powietrze w niewysłowionej uldze.

-Nie krzycz dziewczyno, bo połowę miasta postawisz na nogi- odezwał się za mną rozbawiony głos Jace'a.

Puścił mnie, a ja obróciła się w jego stronę.

-Nie strasz mnie tak! Chciałeś, żebym zeszła na zawał?- zapytałam, uderzając go w ramię.

-Wybacz- powiedział, jednak jego błyszczące rozbawieniem oczy mówiły mi, że nie jest mu ani trochę przykro.

Westchnęłam, uśmiechając się lekko, do moich absurdalnych myśli. Co ja sobie myślałam? Że ktoś będzie chciał mnie porwać? Z goryczą pomyślałam, że drugi raz się to raczej nie powtórzy.

-Co ty tu właściwie robisz?- zapytałam, a ponownie słysząc dziwny szeleszczący dźwięk spojrzałam w dół.

Dźwięki te wydawała plastikowa torba, wypełniona zakupami, którą trzymał chłopak. Miałam ochotę uderzyć się dłonią w czoło za swoją głupotę i bujną wyobraźnię. No przecież, co by to mogło być innego?

-Byłem w sklepie kupić coś do jedzenia. Kevin jak zwykle opróżnił całą lodówkę- odpowiedział.

Przytaknęłam mu głową, na znak, że rozumiem. Dobrze znałam Kevina, głównie dlatego, że jest znajomym Jace'a. Wspólnie wynajmują kawalerkę niedaleko szkoły w której się uczą, po to, aby nie musieć mieszkać w akademiku. Kevin był miłym chłopakiem, skorym do rozmów, jednak jego żołądek był jak czarna dziura. Czasami naprawdę zastanawiałam się, gdzie on mieści to całe zjedzone jedzenie.

Jace podał mi ramię i zaoferował, że odprowadzi mnie do domu. Wracając rozmawialiśmy o mało istotnych rzeczach. Gdy byliśmy niedaleko mojego domu, zauważyłam na podwórku u sąsiada jakiś ruch. Przystanęłam w miejscu, przyglądając się ciemności, a za chwilę usłyszałam wściekłe ujadanie znajdującego się tam owczarka. Jace stanął po mojej lewej stronie, również wyglądając za ogrodzenie.

W ciemności ponownie coś się poruszyło, a pies ucichł. Po kilku sekundach niczym nie zmąconej ciszy usłyszałam ciche dreptanie i poruszanie gałęźmi. W kręgu rzucanego przez latarnię światła pojawił się pies, machając ogonem.

Spojrzałam na Jace'a, który również przyglądał się zwierzęciu.

-Dziwne- skomentowałam całe zajście.

-Taak- powiedział zamyślony.

Resztę drugi przebyliśmy w milczeniu, a Jace zatopiony był w swoich myślach. Gdy stanęłam przed drzwiami pożegnałam się z chłopakiem całusem w policzek i weszłam do domu. Dokładnie zamknęłam drzwi na oba zamki i gdy czułam się już w pełni bezpieczna ruszyłam do swojego pokoju. Idąc przez salon widziałam mamę i Ricka przytulających cię na kanapie.

-Idę do siebie- oznajmiłam.

Mama posłała mi swój uśmiech.

-Jeśli chcesz, to kolacja jest na kuchence.

-Może później- odparłam i ruszyłam do siebie.

Będąc w moim pokoju, pierwszym co zrobiłam było zerknięcie nad biurko na kolaż zrobiony ze zdjęć moich, Drake'a i jego przyjaciół. Zdziwiłam się jednak widząc, że kilka zdjęć leżało odwrócone na biurku. Nie przypominałam sobie, abym wyjmowała je z szuflady.

Chwyciłam cztery zdjęcia i po kolei je obróciłam. Na pierwszym byłam ja i Ellie na ławce przed szkołą. Na następnej ja siedząca w kawiarni z książką w dłoni i śmiejąca się z Jace'm w parku. Wszystkie te zdjęcia były naprawdę niepokojące, bo wiedziałam, że nie zrobiło je żadne z dwójki moich przyjaciół. Jednak to ostatnia fotografia sprawiła, że do oczu cisnęły mi się łzy bezradności. Widniałam na niej moja śpiąca postać, a na dole wypisane wielkimi i wyraźnymi literami OBSERWUJĘ CIĘ.


Nigdy nie będzie bezpieczna IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz