Ostatnie dni były okropne. Gdyby nie praca, to załamałabym się. Nic nie było w stanie poprawić mi humoru. Jutro mam badanie. Denerwuję się tak bardzo, że nie jestem w stanie jeść. Schudłam trochę, widzę po ciuchach. Staram się tym nie przejmować. Postanowiłam zrobić dzisiaj sobie szybciej wolne i wziąć długą i odprężającą kąpiel. Świece, kadzidełka, sole i muzyka. Oczywiście lampka wina jest obowiązkowa. Jestem w domu, robię właśnie klimat w łazience. Domownicy wyszli, poza Walerią, która wróciła z uczelni. Wyszłam z łazienki, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewałam. Otworzyłam i zamarłam. Jego się nie spodziewałam. Co on tu robi? Po co przyszedł?
-Witaj, nie przeszkadzam? Mam kilka spraw do ciebie. Postanowiłem osobiście się do ciebie pofatygować i nie ciągać cię już na komendę. Mogę wejść?
-Oczywiście Damianie. Zapraszam.
Jego brat przyszedł służbowo. Mam tylko nadzieję, że nie będzie próbował interweniować w sprawie Daniela. Jestem pewna, że już wie.
-Tu są raporty z zatrzymania sprawcy. Potrzebuję kilku twoich podpisów. Mam też kopię dla ciebie. Pomyślałem, że chciałabyś mieć taką.
-Oczywiście, dziękuję. - nachylam się i podpisuję dokumenty policyjne.
Patrzę na Damiana, jest taki podobny do Daniela. Od razu boli mnie serce, a łzy już pieką pod powiekami. Ostatkiem sił, których ostatnio mi bark, powstrzymuję ich wylot na światło dzienne.
-Dziękuję.
-Jeżeli to już wszystko, to... jestem trochę zajęta.- zrozumiał, że ma już sobie pójść? Tak? Nie? Po jego spojrzeniu wiem, że to nie wszystko z czym tutaj przyszedł. Zaraz się zacznie... Kurwa zajebiście.
-Słuchaj Wiktoria, lubię cię... muszę wiedzieć co mu zrobiłaś? Widzę, że sama nie wyglądasz lepiej niż on, ale... Co mu zrobiłaś? - teraz to krzyczy na mnie.- On chce wyjechać. To samo było po śmierci... Róży. Ale o niej już wiesz, prawda? On jest załamany. Co mu kurwa zrobiłaś?
On na mnie wrzeszczy, a ja stoję i cierpliwie słucham tego. Bo zasłużyłam na to wszystko. Wtedy spod ziemi wyrasta Waleria.
-Jesteś w moim domu i nie będziesz podnosić głosu na moją siostrę - warczy na niego Waleria. - Idź kochanie, ja się nim zajmę.- i popycha mnie w kierunku schodów.
Nie patrząc w jego twarz, tak podobną do Daniela poszłam do łazienki. W tej sytuacji kąpiel relaksacyjna nie pomoże. Najchętniej bym się upiła do nieprzytomności, lecz nie pójdę jutro na kacu na badanie. Tej nocy również nie spałam.
Siedzę w poczekalni kliniki, gdzie przeprowadzą badanie. Z tych nerwów przyjechałam szybciej, a teraz kwitnę tutaj na tym cholernym krześle. Sztywno siedzę, głowę mam opuszczoną nisko. Obok mnie inni pacjenci siadają, wstają, chodzą. Nawet na nich nie patrzę, nie zwracam uwagi, co robią i co mówią. Ignoruję ich i wszystko dookoła. Zastanawiam się, co jest w stanie na tę chwilę poprawić mi lekko humor i odgonić zapowiedź rychłej śmierci w męczarniach. On. Jego twarz. W dłoniach trzymam swój telefon. Kiedyś zrobiłam mu zdjęcie jak uśmiechał się przez sen leżąc obok mnie. Od razu uruchomiłam telefon, wyszukałam tę fotkę w albumie i gapię się. Gapię się i lekko uśmiecham przez łzy, które popłynęły bez mojej zgody. Zerkam na zegarek, jeszcze dwadzieścia minut. Znów patrzę na jego zdjęcie. Tak bardzo za nim tęsknię. Kocham go. Marzę o tym, by być zdrowa i móc mu o tym powiedzieć. Sprawić, by był szczęśliwy. Po prostu kochać go i pozwalać mu, by kochał mnie.
Marzenia...
Nie marzyłam nigdy o niczym szczególnym. Miałam to, co chciałam mieć. Marzenia były zbędne, a teraz? Łzy nadal mi płyną, a oczy chłoną widok jego twarzy na wyświetlaczu mojego telefonu.

CZYTASZ
Z LODU
RomanceŻycie nie oszczędzało Wiktorii. Wiele przeszła i dziś stoi na czele międzynarodowej firmy. Jest wielką i silną panią prezes. Uwielbia rządzić i mieć kontrolę nad każdym aspektem życia. Kiedy niespodziewane wydarzenia zmuszają Wiktorię do zatrudnien...