-Przepraszam, nie chciałam... - zasysam powietrze.
Stefcia wspominała, że mam sprzątać to biuro jako ostatnie, najwidoczniej powód dla którego tak miało być jeszcze nie opuścił miejsca pracy.
- Naprawdę mi przykro, wrócę.. - spoglądam na zegarek, za dwie godziny odjeżdża mój ostatni bus, jeśli teraz nie skończę to będę musiała spać na dworcu, jednak to moja praca - później.
Wycofuję się powoli, nie wiem czemu ale dłonie mi drżą. Nie chce stracić pracy, tylko dlatego, że nie zauważyłam mężczyzny. Potrzebuje jej, jak oddychania.
-Zaczekaj - ma twardy głos, ale jednak cos jest w nim nie tak, coś jak... - odwracam się w kierunku mojego problemu, teraz dostrzegam, prawie całą opróżnioną butelkę whisky, a potem jego oczy, czarne jak węgiel, która wchłania każdego. Kąciki jego ust delikatnie się unoszą. Nie wiem czy się uśmiecha, czy to jednak grymas. Chwyta swój telefon, a potem wstaję. Cholera ten facet jest ogromny. Nie jestem z tych niskich, chudych lasek. Mam ponad metr siedemdziesiąt pięć, ale i tak przy nim czuję się jak smerfetka.
-Możesz dokończyć pracę - mój wzrok ponownie pada na jego twarz. Wydaje mi się, że ma opuchnięte oczy, ale co ja tam mogę wiedzieć, po prostu jest zmęczony - i tak się zasiedziałem.
To raczej bełkot niż słowa, facet jest pijany. Kiedy mnie mija do nozdrzy dociera zapach drogiego alkoholu, ale i coś jeszcze. Wyrzucam z głowy kłębiące się pytania, nie mogę go oceniać, nie znam jego życia, nie wiem jaką osobą jest. Jednak coś w sposobie jakim się porusza, jego barki opadają nisko, nie unosi spojrzenia wręcz unika jakiegokolwiek kontaktu. Przychodzi mi ochota pocieszenia go. Ja, osoba która nie ma o tym zielonego pojęcia. Szukam słów, nie chcę by czuł się samotny, nikt nie może.
-Cierpienie nie jest złe, przecież nikt nam nie mówił, że będzie łatwo - spogląda w moim kierunku, kiwa głową, jakby zrozumiał, a może mam przewidzenia. Na koniec słyszę tylko dźwięk zamykanych drzwi windy, co tu właśnie miało miejsce?
Kiedy kończę pracę podążam na dół z ciężkim sercem. Czy Stefcia już czeka z moim wypowiedzeniem? Czy dostanę naganę, albo zabiorą premię. Nawet nie wiem co jest najgorsze. Nigdy nie rozmawiałam z osobami, których biura sprzątałam. Jeśli na kogoś wpadłam po prostu wycofywałam się. Uciekałam do swojej dziupli. Tym razem było inaczej, coś co zobaczyłam w oczach tego mężczyzny było tak podobne do moich uczuć, że nie mogłam się powstrzymać. Natka pierwsza zasada sprzątaczki, unikać ludzi, mamy być niewidzialne. No dobrze mleko się rozlało, teraz jedynie czekać na wymierzenie kary.
-Natka czemu wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha?
-Nie wcale nie. Ty coś wiesz?
-Nie wiem o czym mówisz, ale chyba ten nowy biurowiec nie zbyt dobrze na ciebie wpływa - Gosia obejmuje mnie jak ma to w zwyczaju, ciche dodanie otuchy. Tak dobrze mnie zna. Nie lubię słów na pocieszenie, nigdy nie przynosiły ulgi. Jeśli po raz milionowy słyszysz to samo "Przepraszam" to przestaje mieć ono dla ciebie jakiekolwiek znaczenie.
-Chyba tak, nowa praca niesie za sobą jakiś bagaż, wiesz nie wiadomo kto jak długo siedzi w biurze i takie tam- studiuje mnie ciut za długo niż powinna, czekam aż zwoje w głowie wrócą na nieodpowiedni tor.
-Ty - wskazuje na mnie palcem - spotkałaś kogoś na górze, tak właśnie, jakiegoś mego przystojnego dyrektora, proszę powiedz że tak - patrzy na mnie tymi sarnimi oczami, chciałam zachować dla siebie, tą dziwną chwilę. Wiecie jak jest, mamy momenty w życiu które z czystego egoizmu chcemy zachować dla siebie.
CZYTASZ
Moja miotła
RomanceSą trzy prawdy : - Pierwsza miłość uczy nas jak przetrwać - Ostatnia miłość uczy nas jak upadać - Zakochać się można wiele razy, ale kochać tylko raz A co jeśli jest coś pomiędzy? Była spokojna i opanowana. W domu popychadło w pracy mistrzyni "Miot...