1. FERIE ZIMOWE
- Dean? Po co są ferie zimowe?- zapytał Castiel przekręcając lekko głowę.
- Dziwne pytanie Cas. Ale rozumiem. Od niedawna jesteś człowiekiem... Ferie zimowe są głównie po to, żeby dzieciaki odpoczęły od szkoły. No wiesz śnieg, zima i te sprawy. Czasami rodzice zabierają je w góry gdzie jeżdżą na nartach lub snowboardzie.
- Narty? Snowboard? Co to jest?- zapytał jak zawsze ogarnięty Cas
- Patrz- powiedział Dean, a następnie otworzył film na którym Dean zjeżdżał na snowboardzie a Sam na nartach- Narty to te dwa długie przedmioty, które Sam ma na nogach. Ja jeżdżę na snowboardzie- desce przypiętej do moich nóg.
Castiel jednym uchem słuchał Deana, a drugim odgłosów z nagrania. Jego wzrok utkwiony był w ekranie, a usta miał lekko otwarte.
- Cas. Sposób w jaki patrzysz się na nagranie jest przerażający- odparł Dean
- Dean- powiedział Castiel patrząc się na łowce- Chcę jeździć na snowboardzie.
...-*Dwa dni później*-...
- Ugnij nogi, Aniołku- powtarzał Dean za każdym razem gdy Castiel przewracał się z deską snowboardową przypiętą do nóg.
- Deeeaan. Bolą mnie nogi. Nie dam rady- odrzekł Cas z rezygnacją w głosie. Następnie usiadł na śniegu, ręce opierając bezwładnie o deskę.
Dean podszedł do Anioła i usiadł koło niego.
- Cas... Wyciągnąłeś mnie z cholernego piekła- powiedział Dean kładąc rękę na nodze Castiela- Dasz radę wytrzymać jeszcze godzinę na snowboardzie. Chodźmy odpocząć przy herbacie, a potem nauczę Cię jak korzystać z orczyka.
- Orczy-co?
...-*Godzina później*-...
- Jeszcze raz sprawdź wiązania. Masz je na prawo, więc prawą nogę dobrze przypnij, a lewą odepnij całkowicie- poinstruował Casa Dean
Castiel wykonał polecenia swoje nauczyciela i stanął na nogi.
- Okay Cas. Teraz trochę teorii- zaczął Dean- Orczyk będzie Cię ciągnął pod górkę. Masz wiązania na prawo a ja na lewo. Orczyk jest dwuosobowy, więc pojedziemy razem. Podczas wjazdu będę cię asekurował, ale musisz pamiętać o balansowaniu ciałem i nie utrzymywaniu ciężaru ciała na rękach. Lewa noga opiera się o lewe wiązanie. Wszystko jasne?
Castiel twierdząco pokiwał głową.
Dean założył swoją deskę oraz pomógł Aniołowi wstać. Następnie stanęli razem w kolejce do wyciągu.
- Dean…-zaczął Castiel- boję się, chyba nie dam rady. Za stromo…
- Dasz radę. Będę cię chronił. Póki tu jestem, nic Ci się nie stanie- powiedział łowca, wpatrując się w błękitne oczy przyjaciela.
Przed Castielem i Deanem były już tylko dwie osoby. Cas głośno przełknął ślinę, wiedząc, że za chwile będzie się musiał zmierzyć się z orczykiem.
Dwie dziewczyny na nartach pojechały w górę. Dean uśmiechnął się zachęcająco do Castiela i pociągnął go za rękę, aby wsiąść na orczyk.
- Pamiętaj o tym, co ci mówiłem- odparł Dean
Chwilę potem, łowca złapał orczyk i włożył go pomiędzy nogi Castiela, a następnie swoje. Jedną ręką trzymał metalową część, a drugą obejmował Deana, chroniąc go przed wywrotką.
- Deaaaan, zaraz się przewrócę- zaczął panikować Castiel, kiedy orczyk delikatnie ciągnął ich pod górkę.
- Spójrz mi w oczy, Cas- powiedział Dean spokojnym tonem- Nic ci nie będzie.
Anioł przeniósł wzrok na zielone oczy Deana i uśmiechnął się nieśmiało. Jechali tak przez chwilę, słuchając muzyki, która cicho wydobywała się z głośników:
A love there is no cure for
I think I love you
Isn't that what life is made of?
Though it worries me to say
I've never felt this way
(Nie ma lekarstwa na miłość
Myślę, że cię kocham
czego życie nie wykonało?
Choć niepokoi mnie
, musze powiedzieć nigdy
nie czułam się w ten sposób)
Usta Castiela przyległy do ust Deana. Pocałunek trwał krótko, ponieważ po chwili wywrócili się i musieli przeturlać się w bezpieczne miejsce.
- Kocham Cię, Aniołku- cicho powiedział Dean
- Ja Ciebie też, Dean- odpowiedział Castiel, po czym ich usta ponownie się złączyły.
CZYTASZ
Destiel oneshots
FanfictionMam nadzieję, że moje oneshoty przypadną Wam o gustu :P Zaznaczam, że dopiero zaczynam swoją przygodę z fanfic'ami ;) ENJOY <3