vae victis.

311 35 231
                                    

W tle słychać było pisk opon i odgłosy silnika.

– Nienawidzę takiej pogody – skomentował cicho dwudziestopięciolatek. Pokręcił głową i zacisnął dłonie na kierownicy, jakby upewniając się, że nie straci kontroli nad pojazdem. Przejechał wzrokiem po białej szacie pokrywającej cały las i drogę ciągnącą się przed nimi, jakby sprawiała wrażenie nieskończonej. Płatki śniegu uderzały raz po raz w przednią szybę, wyróżniając się na tle czarnego, nocnego nieba.

Rzucił okiem na dziewczynę pokracznie siedząca, a właściwie leżącą, na siedzeniu pasażera. Ciemne włosy opadały i zakrywały jej twarz, która wykrzywiona była w zlękniony grymas. Spała, a jej sen był niespokojny.

Sen, a właściwie koszmar.

Dziewczyna biegnie przez las, a dookoła słychać setki uderzeń o śnieg. Jest przerażona. Krew leje się z nieba, a razem z nią odcięte głowy jeleni, wbijające się porożami w ziemię i drzewa. Jej ciemne włosy kleją się od czerwonego płynu, a jej oddech jest ciężki wycieńczony.

Widok zapierający dech w piersiach.
Tak, jak jeden z jelenich rogów przebijający jej serce. A potem drugi. Trzeci. Czwarty. Jej ciało na wylot podziurawione.

Jednak... żyje.

Jest w lesie. W tym samym.
Ale nie sama.

Zza drzew wystaje sylwetka. Wielka, mroczna, onieśmielająca, odróżniająca się na tle czystego śniegu. Jej twarz niewyraźna, a z niej w górę pną się jelenie rogi.
Dziewczyna nie wie, jak wygląda.

Wie tylko, że się uśmiecha.
Zwłaszcza, gdy znajduje się tuż przy niej, ze sztyletem w dłoni. Przykłada go do gardła ciemnowłosej i jednym pociągnięciem pozbawia ją kolejnego tchu.

Jednak zanim jej nieżywe ciało upada po raz ostatni, widzi czarną istotę na uboczu drogi. Zbliża się, z każdą sekundą coraz szybciej.

Widzi wilka.

Ciemnowłosa zerwała się ze snu, rozglądając się w przerażeniu. Gdy zrozumiała, że to był tylko koszmar, a ona wciąż znajdowała się w aucie z chłopakiem, odetchnęła z ulgą.

– Ciągle męczą mnie koszmary – oznajmiła, przecierając oczy. Sięgnęła po butelkę wody znajdującą się pod siedzeniem i upiła kilka łyków.

– Te same, co od kilku dni? – spytał chłopak, nie spuszczając wzroku z drogi.

– Dokładnie te same – odparła, poprawiając swoją pozycję w fotelu i wbijając wzrok w okno. – Dalej jestem zmęczona. Chciałabym pójść spać, ale boję się, że one znowu się powtórzą.

– Wiesz, że jak dojedziemy to będziesz musiała mi pomóc wypakować wszystkie rzeczy z auta do domku? Jak będziesz bez energii to będziesz tylko przeszkadzać – rzucił na nią okiem na kilka sekund, po czym znowu zaczął obserwować drogę przed nimi.

– Przesadzasz, mamy rzeczy tylko na kilka dni, a nie na przeprowadzkę. Jakoś sobie poradzisz – odparła i parsknęła śmiechem. Popatrzyła na książkę, która zsunęła się z jej kolan prawdopodobnie w czasie jej snu.

– Te sny to pewnie przez te głupie książki, które czytasz. Serio, nie lepszy byłby jakiś Grey albo inne babskie gówno? Kto normalny czyta książki o demonach i opętaniach? – dodał pozornie oburzonym tonem, gdy zauważył lekturę swojej dziewczyny.

Ciemnowłosa pokręciła głową i przewróciła oczami. Uważała, że jej chłopak przesadzał i każdy miał jakieś dziwne zainteresowania. Dwudziestopięciolatek niezdrowo interesował się napojami energetycznymi. Stwierdziła, że z dwojga złego, to przez książki o demonach nie umrze na zawał w wieku trzydziestu lat.

✓ - video lupum • oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz