Próba kontaktu |1|

28 5 3
                                    

Godzina 03:21. W pokoju gdzie zawsze były zapalone przeróżne światełka i grała muzyka - mrok i cisza. Po prostu najzwyklejsza ale zarazem przerażająca cisza i pustka w oczach.
- Ugh... - zamrotała pod nosem dziewczyna. Wydawała się zmęczona, jakby coś ją obudziło ze snu.
- Telefon... - wyciągnęła rękę nad stolik obok swojego jednoosobowego łóżka i po omacku zaczęła szukać.
Minął kwadrans sekund i nadal nie mogła znaleźć swojego upragnionego w tej chwili przedmiotu. Usiadła, po czym podniosła rękę do góry i narysowała sobie nad głową okrąg. Wyglądało to jakby była ona ognistym aniołem, jej "aureola" na jej polecenie zaczęła świecić mocniej, przez co mogła dostrzec szczegóły dookoła.
- Siła ciemności jest silna gdy brakuje światła - pomyślała sobie, zaspana wstała z łóżka i zaczęła wypatrywać swojego telefonu. Nie było go trudno znaleźć ponieważ był na podłodze obok łóżka. Była przekonana że podpięła go do ładowarki i położyła jak zawsze na stoliku obok łóżka, dzisiaj było inaczej.
- Znów usnęłam z telefonem w ręce? - wyszeptała i schyliła się by podnieść biały prostokąt z nadgryzionym jabłkiem. Włącza ekran a tam 13 nieodebranych i masa wiadomości od różnych osób.
- Co?... - wypowiedziała ciche i pełne zaskoczenia słowo, nie miała nigdy takiego widoku na swoim telefonie więc ją to trochę zmartwiło. Odblokowała urządzenie i zadzwoniła do osoby która próbowała się do niej dodzwonić aż 13 razy.
- Nie odbiera... Pewnie zasnął... - wypowiedziała w myślach "odkładając" słuchawkę. Wyświetliła iMessage po czym przekonała się że coś jest nie tak. Weszła w jeden czat, drugi, trzeci, nie wywnioskowała wiele bo to było po prostu wołanie. Wiadomości typu "obudź się!", "Wstawaj" i tym podobne zasypywały ją. Zadecydowała napisać jednej osobie.
- Ey, Sadako, jak tam? 😄 - napisała. Odłożyła telefon na stolik obok łóżka, podłączyła go do ładowarki i wyszła ze swojego pokoju. Zaczęła zmierzać w kierunku kuchni, okrąg unoszący się nad jej głową zaczął emitować większe światło tak, że widziała wszystko dookoła. Słysząc swoje kroki i delikatny płomień nad swoją głową zaczyna myśleć, co się mogło stać że dostała taki spam, który sprawił że jej telefon uderzył o podłogę. Gdy zawitała do kuchni, podeszła do dzbanka z przegotowaną ale już zimną wodą, nalała jej trochę do swojego kubka i napoiła się porządnie. Wzięła głęboki oddech, nalała jeszcze trochę wody do kubka i odstawiając dzbanek na miejsce wyszła z kuchni. Idąc przez długi korytarz myśli o różnych scenariuszach i przeraża ją nieudana próba skontaktowania się z jej przyjacielem. Wchodzi do swojego pokoju, kładzie obok telefonu swój kubek z wodą i podchodzi do okna.
- Kocham to... - opiera ręce o parapet, spogląda przez okno na zachmurzone niebo i na gęsty las w oddali. Intryguje ją myśl o stąpaniu wśród tajemniczych drzew po zmroku. Po kilku minutach patrzenia wprost na swoje marzenia postanowiła odejść od okna i siąść na łóżku. Spojrzała na powiadomienia w telefonie, jednak żadnych nie było. Zamknęła oczy, świecący okrąg przestał istnieć przez co znów dotknęła ciemność ją, jak i wszystko wokół. Położyła się, zakryła kołdrą po sam nos. Zapadła w sen już po dwóch minutach.

Mija pół godziny i zaczynają się rodzić krótkie, ale zapamiętywalne marzenia senne. Dziewczyna śni, że idzie przez gęste lasy, mija różne zwięrzęta, przygląda się naturze i odczuwa przyjemny zapach świerków, brzoz, jak i przeróżnych kwiatów usadowionych tuż obok jej stóp.
- Take me... - Wyszeptała cichutko z niewiadomych przyczyn siadając na wyimaginowanym pieńku
- To the magic... of the moment... - Przeleciał obok niej ptak, nie jest pewna czy to sowa czy inny gatunek, aczkolwiek jego rozpiętość skrzydeł była duża. Rozejrzała się jeszcze raz
- On a glory night... - Jej świat w śnie zmienił się z dziennego na ciemniejszy, nocny. To nie zmieniło tego klimatu. Zapach drzew jest taki sam, a świetliki zaczęły fruwać wokół niej oświetlając pobliskie drzewa, rośliny, kamienie. Przeszły ją dreszcze.
- Where the children... of tomorrow... dream away... - Po wypowiedzeniu szeptem tej dłuższej zwrotki piosenki poczuła się lekko przybita. Przypominają jej się stare czasy, gdy była młodsza, gdy wszystko było niekoniecznie prostrze, niekoniecznie milsze, ale czuła wtedy tą magię, myślała wtedy inaczej, nie docierało do niej aż tak dużo jak teraz. Stęknęła cicho z żalu i wspomnień, zatrzymała się na chwilę.
- In the wind of change... - Zawiał delikatny wiaterek z jej lewej strony który zabawił sie jej włosami. Poczuła to, co czuje każdy gdy tylko myśli o kimś kogo już nie ma albo o czymś co już dawno minęło. Nie przejmowała się nigdy tym co już się zdarzyło, według niej to co było już nie wróci i tyle. Jednak w tej chwili, w tym konkretnym śnie znalazła głębsze dno swoich i innych uczuć. Zrozumiała dlaczego jedna, jej najbliższa osoba jest tak bardzo emocjonalna i potrafi się wzruszyć przy muzyce w której widzi światełko nostalgii, gdy wspomina sobie stare czasy albo je jedzenie z dawnych lat. Zrozumiała też, dlaczego inni zdają się być niewzruszeni niczym. Byli po prostu jak ona sama do tego momentu. Nieświadoma swych poczynań, wspomnień, emocji.
- ...Dlatego mi pokazywał tą muzykę... żebym mogła zrozumieć największe przekleństwo tego świata... Czas... - sen zakończył się.

Utwór: Scorpions - Wind Of Change

Zgasły światłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz