Podbiegłam do ojca z zaklęciem tarczy i teleportowała się z nim do wcześniej znanego mi miejsca.
-----------------------------------------------------------
Wylądowaliśmy w dobrze mi znanym i lubianym miejscu. Był to dom mojego bliskiego przyjaciela, Harrego Pottera i jego rodziców. Często ich z tatą odwiedzaliśmy i byliśmy tam mile widziani. Nie mam pojęcia czemu pomyślałam o tym miejscu. Mogła przecież teleportować się do Remusa czy nawet do Nory. Lecz znaleźliśmy się tutaj w kompletnej nie wiedzy czy ktoś jest w domu i czy jesteśmy bezpieczni. Wylądowaliśmy z wielkim hukiem w salonie o bordowo szarych ścianach, bordowych fotelach i kanapie, ciemno bordowych meblach z złotymi dodatkami i dużym kamiennym kominkiem. Wszystko prezentowało się tak przytulnie, że czułam się jak w domu. Widać było, że mieszkają tu prawdziwi Gryfoni.Nie kontrolując lądowania, wylądowaliśmy na plecach na pięknej ciemno drewnianej podłodze. Szybko wstałam, otrzepałam się z brudu i pomogłam tacie, który ledwo wstał o własnych siłach, położyć się na kanapie. Kiedy ja zajmowała m się tatą, czułam jak bardzo kręci mi się w głowie. Wiedziałam, że potrzebujemy pomocy. Za pomocą różdżki, przywołałam odpowiednie eliksiry i maści. Wiedziałam, że nie byliśmy tu bezpieczni, ponieważ dalej miałam namiar. Kiedy rozmyślałam jakbym mogła jeszcze pomóc tacie, poczułam czyjąś obecność w pomieszczeniu.
-Kim ty jesteś i co tu robisz? - odparł nieznajomy.
Nie wiedziałam kim on jest, ponieważ stałam tyłem. Po odwróceniu się wiedziałam, że jestem uratowana. Stał przede mną mój przyjaciel, tak zwany złoty chłopiec. Nie odpowiadając nic podeszłam i przytuliłam go. Jednak po chwili on mnie odepchnął. A ja stałam i patrzyłam w jego zielone oczy z zdziwieniem.
-Ej nie poznajesz mnie? - powiedziała ze zdziwieniem.
-Kim jesteś? - powtórzył pytanie, a ja zaczęłam się śmiać z własnej głupoty.Harry nic nie rozumiał i dalej celował we mnie różdżką. Zapomniałam, że nie byłam brązowowłosą dziewczynami z zielonymi oczami, a blondynką z czekoladowymi oczami. Wypowiadając właściwe zaklęcie stałam przed Harrym "jako ja". Nie wiele osób wiedziało że umiem zmieniać wizerunek. Harry stał jak wryty i dalej nie dowierzał co się stało. Zamiast cichej blondynki, w którą zmieniałam się gdy ktoś przychodził do naszego domu. W ten sposób musiałam się ukrywać.
-A teraz wiesz kim jestem? - powiedziałam śmiejąc się a on tylko podszedł i mnie przytulił.
- Co wy tu robicie i co się stało z Syriuszem - odparł z przerażeniem w głosie kiedy spojrzał na mojego ojca.
-Czarny Pan nas znalazł i wysłał po nas Bellatrix i Regulusa Lastrange. Musieliśmy uciekać, ale kiedy ja próbowałam walczyć z Bellatrix to Syriusz dostał Cruciatusem i teleportowalismy się tutaj- mówiłam to wszystko ze smutkiem i przerażeniem w głosie, a on tak po prostu mnie wysłuchał. Oboje patrzyliśmy na tatę, który zaczął się wybudzać ze snu.-Gdzie twoi rodzice- powiedziałam tak nagle przerywając tą niezręczną ciszę. Nie lubiłam takich momentów. Nic tylko cisza, ale jednak w tym momencie była ona bardzo potrzebna.
-Wyszli 2 godziny temu. Nie powiedzieli gdzie idą ani kiedy wrócą - odparł nie odrywając wzroku od taty.Oto pierwszy rozdział. Możecie zauważyć że rozdziały są dłuższe niż w pierwszej książce a mam plan aby były jeszcze dłuższe. Nie wybrałam jeszcze dokładnych dni w których będą pojawiały się rozdziały. Na pewno będą one w godzinach nocnych.
Do następnego 😉
![](https://img.wattpad.com/cover/248946164-288-k183913.jpg)
CZYTASZ
Clementine Black czy Clementine Snape || H.P ⚯͛ (ZAWIESZONE)
FanfictionDo Hogwardu przybywa dobrze znana przez plotki Clementine Black. Po ceremonii wyboru do odpowiedniego domu cały plan Syriusza legnie w gruzach. Do akcji wkracza tajemniczy gość, który zrobi wielkie zamieszanie w głowie Clementine jak i Syriusza.