Byłjeden ze zwykłych dni, jakich wiele było przez ostatnie tysiąclecia. Sztucznesłońce, które diabły wyczarowały na sklepieniu Piekła, pięknie grzało. Piekłotętniło życiem, kolorami i beztroską. Ludzkie dusze bawiły się w licznychklubach lub zwyczajnie popijały kawę, czy jadły obiad w którejś z piekielnychrestauracyjek i kawiarenek. W rezydencji szatana panował spokój. Kilka demonówprzechadzało się w tę i we w tę. Lucyfersiedział przy biurku w swoim gabinecie, oczekując na gościa który miał sięniebawem zjawić. Szatan ubrany był w czarną koszulę, której kilka guzików ugóry zostało rozpiętych. Jego czarne, długie włosy były spięte w kucyka. Kilkaniesfornych kosmyków opadło na jego twarz, nadając głębi jego złotym oczom.Lucyfer schował swoje rogi. Kilka minut później drzwi windy, znajdującej się wjego gabinecie, otworzyły się. W progu stanął wysoki mężczyzna o blond włosach,które sięgały mu do połowy karku. Włosy anioła kręciły się lekko. Przybysz „z góry"miał też jasnobłękitne oczy. Na jego nadgarstku spoczywała bransoletka, którabyła jego aureolą. Anioł ubrany był w długą, białą szatę, przepasaną złotymsznurkiem, a na stopach miał sandały jezuski. Jego skrzydła były schowane, więcnie było ich widać. Archanioł podszedł do biurka Lucyfera i usiadł na krześlenaprzeciwko.
- Witaj Gabrielu, miło cię widzieć.
- Dalej nie rozumiem, dlaczego nie spotkaliśmy się w Niebie, w końcu to ja miałem do ciebie sprawę, a nie odwrotnie.- odparł anioł, po czym zarzucił nogę na nogę.
- A właśnie, o co chodziło, bo zapomniałem?
- Kilka twoich diabłów znowu chciało wejść do Nieba. Święty Piotr ma już dość użerania się z nimi przed bramą.
- Pogadam sobie z nimi, nie masz się o co martwić.- odparł z uśmiechem.- Masz może ochotę na kawę?
- Nie, będę już wracał do siebie.
- Tak szybko? Zawsze byłeś taki formalny.- rzucił, śmiejąc się lekko.
- Tak, jestem formalny i dzięki temu wciąż jestem aniołem oraz mam swoje skrzydła.
- Ile będziesz mi to wypominać? Nie pamiętasz już co było między nami zanim wybuchła ta cała rewolucja? Pieprzyliśmy się każdego dnia. Nie mów, że za tym nie tęsknisz.
- To było lata temu. Nawet ludzie jeszcze wtedy nie istnieli. Nie ma co rozpamiętywać, idę.- odparł, po czym wstał z krzesła i ruszył w kierunku drzwi windy. Lucyfer także wstał. Stanął tuż za archaniołem. Był od niego o kilkanaście centymetrów wyższy, Władca Piekieł miał również o wiele bardziej umięśnione ciało. Lucyfer nachylił się nad nim.
- Od kiedy to zrobiłeś się taki cnotliwy, Gabrielu? A może mam ci przypomnieć, jak to było kiedyś?- zapytał, a jego dłoń oparła się na kroczu anioła, lekko się zaciskając. Prawa ręka diabła ułożyła się na klatce piersiowej blondyna. Szatan zaczął, delikatnie pieścić sutki archanioła przez ubranie.
- Ach... Przestań, Lucek!
- Hmm, już jesteś twardy. Zawsze szybko reagowałeś, gdy dotykałem cię po sutkach.- rzucił, przygryzając płatek jego ucha.
- Przestań! Natychmiast!
- Ani mi się śni, z resztą tobie też się to podoba. Nie zaprzeczysz.
W jednejchwili Lucyfer odwrócił Gabriela, tak że stali teraz twarzą w twarz. Wpatrywalisię w siebie przez chwilę, po czym szatan pocałował go. Ich usta muskały się wdawno zapomnianym żarze. W pewnej chwili czarnowłosy diabeł podniósł Gabriela iprzeniósł go na biurko, zgarniając wcześniej wszystkie rzeczy. Błękitnookiarchanioł leżał teraz na blacie skierowany tyłem do swojego towarzysza. Złotookidiabeł rozwiązał sznurek, którym przepasany był anioł, po czym ściągnął jegoszatę. Lucyfer pstryknięciem palców, sprawił, że majtki blondyna zniknęły.Diabeł sięgnął do jednej z szuflad biurka, wyjmując z niej buteleczkę zlubrykantem. Otworzył ją, nalewając na dłoń trochę przezroczystej substancji. Lucyferprzejechał dłonią po tyłku Gabriela, po czym wepchnął do środka dwa palce.Anioł jęknął lekko.
- Tęskniłeś za tym, mam rację? Już prawie zapomniałem jak pięknie wyglądasz z tej strony oraz jak miękki i delikatny jesteś w środku.- powiedział szatan, wpychając swoje palce tak głęboko jak to możliwe.
- Przestań chrzanić!- Gabriel złapał nadgarstek Lucyfera, wyjmując jego palce z siebie. Obrócił się na plecy, po czym złapał koszulę diabła i podciągnął się lekko do góry. Siedział teraz na biurku, wpatrując się w jego pełne namiętności, złote oczy. Anioł przysunął swoją twarz bliżej niego.- Ściągnij z siebie te cholerne ciuchy i wejdź we mnie wreszcie! Przecież widzę, że twój wzwód zaraz rozwali rozporek. A może mam ci pomóc?
Po tych słowach pstryknął palcami, a ubrania Lucyfera zniknęły. Stał teraz całkowicie nagi, wpatrując się w anioła siedzącego na blacie biurka.
- Wiedziałem, że nie jesteś taki święty jak mówią.- rzucił w odpowiedzi, po czym wszedł w anioła. Złotooki diabeł oparł dłonie o biurko, a Gabriel położył się na blacie. Lucyfer poruszał się gwałtownie i szybko. Wchodził tak głęboko jak tylko się dało.
- Ach... Ja... Nnn... ja zaraz... dojdę...!- wyjęczał blondwłosy archanioł.
- Tak szybko?
- Dziwi cię to? Powstrzymywałem się przez tysiące jak nie miliony lat!
- Racja. Ale to nie szkodzi, rób co tam chcesz.- powiedział, całując jego tors.
- Ach...!- po siedmiu minutach archanioł doszedł, a wraz z nim szatan. Liczne, białe krople rozbryzgnęły po ciele anioła oraz biurku. Kilka z nich opadło także na klatkę piersiową Władcy Piekieł. Gabriel usiadł na biurku, usuwając za pomocą swojej mocy wszystkie plamy.
- Szybko poszło.- rzucił diabeł, wycierając ręce w białą chusteczkę.
- Nie robiliśmy tego od stworzenia człowieka. Nie dziw się, że tak szybko doszliśmy.
- W sumie racja. Ale wiesz, naprawdę brakowało mi nas.- odparł, po czym zarzucił na siebie czarny szlafrok, który stworzył za pomocą mocy.
- Mnie też. Od tysięcy lat z nikim się nie kochałem i nikogo nie kochałem.
- Nie musisz mi tego mówić, Gabrielu.- powiedział zuśmiechem.- Chociaż wiesz, w długich włosach było ci lepiej. Powinieneś znów jezapuścić.
- A ty zetnij paznokcie. Tyłek mnie przez ciebie boli.- odparł, zakładając nogę na nogę.
- Wybacz. Naprawię to następnym razem.
- No ja myślę.
- Czyli co? Nasz romans rusza z powrotem?
- Oczywiście! Jak to mówią śmiertelnicy: „stara miłość nie rdzewieje".
- Czyli ty dalej mnie kochasz, mój aniołku?- zapytał, podchodząc bliżej niego.
- A co ty myślałeś?! Tylko nie rób więcej takich głupot jak przed stworzeniem człowieka, bo nie wybaczę. Jasne?- zapytał, łapiąc za jego podbródek.
- Dobrze, kochanie. A teraz co powiesz na powtórkę, w mojej sypialni?
- Okej, tylko obetnij najpierw te cholerne paznokcie!
CZYTASZ
POWIEDZ KOCHAM, MÓJ DIABEŁKU
FanfictionCo się stanie, gdy władca Piekła oraz władca Nieba się spotkają? Czy dawny romans, który kiedyś ich łączył ma prawo odżyć? A może ten stary jak świat związek skazany jest na porażkę?