Niedziela 14 luty godz. 6.14
ERENPowoli zaspany otwieram oczy aby sprawdzić jaki dziś mamy dzień... No tak.. WALENTYNKI. Jak ja nie nawidzę tego święta ugh, ciągle w to święto dostaje te jebane kartki od mikasy, szkoda że nie od levia... Ale może kiedyś zmienię zdanie. MOŻE.
- Trzeba wstać, i się ogarnąć.- siadam na brzegu łóżka, wkładam kapcie na nogi wstaje i udaje się do łazienki, po drodze zabieram ze sobą strój zwiadowców i wchodzę do łazienki. Udaje się pod prysznic, odkręcam wodę i zaczynam się myć. Po 15 minutach wychodzę z pod prysznica wycieram i ubieram się. Ubrany wychodzę z łazienki, i wychodzę z pokoju aby... ugh. Spotkać Mikasę..
- Eren! Szukałam cię widzę że już nie śpisz.- nie No kobieto odkryłaś Amerykę.
- taaa... nie śpię. Stało się coś?- odpowiadam jej.
- Um No wiesz..- mówi zarumieniona. Nie No wybacz nie jestem aż tak głupi aby nie wiedzieć że chcesz mi dać tą głupią kartkę. - m-mam coś dla ciebie..- No dawaj chce już to podrzeć.
- huh? Masz coś dla mnie? A co to takiego?- udaje że jestem głupi tak jak ona.
-proszę heh.. przeczytaj wieczorem!- mówiąc to podała mi kartkę różowego papieru, w kształcie serduszka.
-dobrze... dziękuje. Wybacz ale ja nic dla ciebie nie mam. Zapomniałem heh..- błagam żeby to połknęła.
-to nic! Liczy się to co czujesz!- odpowiada z entuzjazmem. Boże chyba zaraz będę żygać, ona nie rozumie że jestem gejem i wole levia?
-okej.- rzuciłem krótko i poszedłem dalej, przy tym chowając kawałek papieru gdzieś do kieszeni. Poszedłem gdzieś przed zamek aby udać się na krótki spacer po jego terenie. Nie spodziewałem się że o 6.50 kogoś tu spotkam, a jednak... Levi.
- Dzień dobry kapralu.- powiedziałem.
- Tsaaa. Daruj sobie Eren. Mów po prostu levi, to kapral mi się przejadło.- powiedział a ja z miną jakbym zobaczył Jeana całującego się z Arminem, chociaż wszystko możliwe po nich, powiedziałem tylko
- o-okej.- na co kapral lekko się zaśmiał. Czekaj, on się śmieje?!
- pa-levi ty się śmiejesz?- zapytałem ale po chwili uświadomiłem sobie że pewnie zaraz będę umierał.
- nooo? Chyba każdy się śmieje prawda?- No i tu mnie ma. Wiedziałem że każdy. Ale nie że levi.
-No tak ale- nie dał mi dokończyć.
-wiem wiem. Nie spodziewałeś się że tez potrawie się śmiać, ale naprawdę mimo wszystko, ja też mam uczucia.
-przepraszam...- powiedziałem na co kapral tylko poczochrał mnie po włosach i odszedł. Okej, tego się nie spodziewałem. Lekko się zarumieniłem na co kapral się uśmiechnął widząc to z daleka.LEVI
Dobra, muszę przyznać. Jest uroczy, ale wątpię że by mnie zechciał, wiec nie wiem czy mu powiem że mi się podoba, chyba że... mam pomysł.
Poszedłem na łąkę zebrać najpiękniejsze kwiaty jakie ktoś mógł by sobie wyobrazić, wziąłem je i poszedłem szukać Erena. Po jakiś 15 minutach znalazłem go siedzącego przed zamkiem. Szybko do niego podszedłem i dałem mu kwiaty.
- M-masz, przyjdź później do mnie do gabinetu jak oczywiście chcesz..- powiedziałem szybko i odszedłem nie zwracając uwagi że mnie woła.EREN
-levi! Zaczekaj!- Krzyknąłem, ale to nie poskutkowało, trudno. Wziąłem kwiaty i czerwony jak burak poszedłem do pokoju aby wstawić je w wazon. Po chwili weszła do pokoju Mikasa. Jeszcze tego brakowało...
- Która dała ci te obleśne kwiaty ?! - Krzyknęła na co ja się skrzywiłem.
- Nie powiem ci, z resztą sama się kiedyś dowiesz.- powiedziałem jej i położyłem się na łóżku. Nawet nie wiem kiedy ale zasnąłem.Powoli otwieram oczy i patrze na zegar. 17.59 trochę pospałem. Wstałem przetarłem oczy i pomyślałem, że to pora iść do Leviego. Wyszedłem z pokoju i zamknąłem drzwi, po chwili ruszyłem w stronę schodów, a potem na samą górę gdzie był gabinet/pokój levia, oraz pani Hanji i pana Erwina. Po Ok. Pięciu minutach byłem na miejscu. Zapukałem i usłyszałem -prozę.- po czym wszedłem do środka.
- Ooo eren. Jesteś.- Powiedział po czym spojrzał na mnie zza papierów.
- Tak, miałem przyjść wiec jestem.- powiedziałem.
-Wiem, słuchaj dzieciaku jest problem.- powiedział a ja się wzdrygnąłem. Nagle wstał podszedł do mnie i powiedział. - Problem jest taki, że mi się podobasz.- ujął mój podbródek w dłoń i lekko musnął moje usta. Ja zrobiłem się czerwony jak burak a w spodniach, wiecie co w spodniach się stało.
-rozumiem jeżeli ty nie czujesz tego samego..- powiedział na co ja go tyko namiętnie pocałowałem w usta. Nawet nie wiem kiedy straciłem dominację i Levi wepchnął swój ciepły, wilgotny język, w moje spragnione usta. Odrazu oddałem mu dominację. Po chwili usłyszałem dźwięk zamykania zamka od drzwi.
Levi objął mnie w pasie i przeniósł na łóżko, gdzie zaczął rozpinać swoją koszule. -Eren. Na pewno tego chcesz ?- spytał się.
-ja nie chce. Ja tego pragnę.- powiedziałem na co on zrzucił koszule i wziął się za moją. Szybkim ruchem ściągnął moją i zaczął robić ma szyi krwiste, czerwone ślady. - A-ahh~ - cicho jęczałem, na co levi odrazu się uśmiechnął. Z szyi przeniósł się niżej na sutki. Zaczął je lizać i przygryzać. Z mojego gardła wydarł się stłumiony jęk. Levi przeszedł jeszcze niżej aż do paska cały czas po drodze robiąc krwiste malinki. Po chwili zdjął mi pasek razem ze spodniami i zostałem na samych bokserkach. Spojrzałem na niego z pragnieniem w oczach na co on zdjął z sobie spodnie. Zaczął lizać mój brzuch przy bokserkach i włożył do środka rękę.
-No No... widzę ze ty się już nie możesz doczekać.- powiedział na co ja ze wstydu schowałem twarz w dłoniach.
-spokojnie. Ja też, nie musisz się wstydzić skarbie.- zdjął ze mnie bokserki. I zaczął językiem pieścić mojego penisa. -aaahhh!!~ l-levi!~ - krzyknąłem.
- shhh.. bo jeszcze ktoś nas usłyszy.- po chwili wziął go do ust i zaczął ssać poruszając głową. Ja z rozkoszy wypychałem biodra do góry. Ale nie dał mi dojść w swoich ustach, bo Po chwili w swoim wnętrzu czułem jego palec.
-robie to po to, aby mniej cię bolało kochanie.- Ruszał jednym palcem ale nagle poczułem drugi. -ahhh!!~ levi~ wejdź już we mnie~ - zaczął poruszać szybciej dwoma palcami, dołożył trzeci. Nagle ściągnął bokserki, i w sobie poczułem coś dużo większego. Zaczął się we mnie poruszać. - Ahhh!!!!~ Levi!!!!~ szybciej!!!~ - zaczął poruszać się gwałtowniej, przy tym również przyspieszając tempo. Z mojego gardła cały czas wydobywały się głośne jęki, z jego z resztą też, ale cichsze. W pewnym momencie uderzał w mój czuły punkt. Zacisnąłem paznokcie na jego plecach, i schowałem głowę w zagłębieniu jego szyi.
Po chwili doszliśmy oboje. On we mnie a ja na nasze brzuchy, opadł ze zmęczenia obok mnie i z trudem powiedział.
- Kocham cię eren.-
- Też cię kocham idioto!- powiedziałem i przytuliłem się w jego nagi, gorący tors. Zasnęliśmy oboje przytuleni do siebie.Wiecie co? Zmieniam zdanie. Od dziś, uwielbiam walentynki...
(dziękuje za przeczytanie mojej książki! Za wszelkie błędy oraz cringe przepraszam ❤️)
CZYTASZ
Walentynki~ // ereri //
FanfictionJest to jedno rozdziałowe opowiadanie o walentynkach w naszym aot (wersji fanowskiej)