valentines dream

143 8 42
                                    

- ss pochodzi z moich simsów bo "oliwi się nudziło" i zrobiłam piękne Obidei <3-

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- ss pochodzi z moich simsów bo "oliwi się nudziło" i zrobiłam piękne Obidei <3-

- ja serio przepraszam, że pisze wam smutnego ff na walentynki ale ma to jakieś przesłanie przynajmniej ;))-


*Obito*

Przeklęte walentynki- warknąłem pod nosem, użalając się nad moją cholerną słabością w ten dzień. Piroman dawno odszedł, zostawiając nieuleczalną pustkę, o której raz do roku przypominał mi właśnie 14 luty.  

Święto zakochanych, gdzie wyznają sobie oni prawdziwe uczucia. Uważałem, że to bzdura. Miłość nie istnieje. Jest ona tylko zasłoną dla ważnych w życiu celów. Dlatego dzisiejsze święto powinno zostać usunięte na zawsze, spalone wiecznym płomieniem zapomnienia. Chciałbym by już nikt nie wypowiadał- 

 - Walentynki czas start !- Doszedł do mnie donośny krzyk Konan, łamiącej moje serce już dziesiąty raz z rzędu. Dziewczyna desperacko próbowała znaleźć mi drugą połówkę na ten dzień, mimo zapewnień, że nie wierzę za nic w nawet odrobinę tego gówna. Zignorowałem zaproszenie na kolejne spotkanie towarzyskie, przeklinając głośne zachowanie naćpanego już Hidana. Na dole rozhulała się impreza, jak zwykle w 100% gejowska. 

Podszedłem do otwartego na oścież okna, z zamiarem ucieczki z zapchlonej bazy. Powietrze tu było ciężkie, nie potrafiłem myśleć w takiej atmosferze. Głowa pękała mi od krzyków, a serce krajało się. Pragnąłem napić się kawy i wybiec jak najszybciej z tego miejsca, pomimo chłodu deszczu szalejącego w ten dzień. Wydawało się jakby nawet niebo świętowało rocznicę śmierci mojego ukochanego.

Przyłapany na własnej słabości, machnąłem ręką w powietrzu, jakby próbując przegonić trapiący mnie ból. Rana była świeża.

-

Odbiłem się mocno od okna, lądując kilka sekund później na mokrej trawie. Podarowałem sobie wymarzoną kawę, usprawiedliwiając moją leniwą dupę, samym faktem, że "musiałbym zejść na dół gdzie szaleje Hidan". W sumie nie wiem co było niebezpieczniejsze- dziewięć Jinchourikich czy kilku członków przestępczej organizacji na haju. 

Głęboko odetchnąłem, ocieplając moje oziębłe dłonie. Kiedy było mi już trochę cieplej, pobiegłem do odległego kilka minut drogi lasku. Niebo zmieniało już powoli kolor na szary, a ja z emocji, które nagle mną targnęły, zatrzymałem się koło rozłożystego drzewa. Z moich zaszklonych od dłuższego czasu oczu, wypłynęła pierwsza łza. Natychmiastowo podniosłem głowę do góry, czując jak moja ogromna tęsknota powoli wylewa się ze mnie.

Z zażenowaniem starłem pierwsze łzy, czując się bezpieczniej w deszczu. Serce mocniej mi zabiło, a ja nie nadążałem z ukryciem płaczu. Zakryłem rękawem twarz, mając nadzieję, że nie wyglądam jak ostatni idiota. Nagle w mojej głowie usłyszałem głos:

- Czy ukrywanie płaczu nie jest do ciebie zbyt podobne, Tobi ? Czemu chowasz się za swoimi prawdziwymi uczuciami- un ?- Głos ukochanego nagle zadźwięczał w mojej głowe.

I wish, i could meet u again, in another dream.Where stories live. Discover now