To wszystko zaczęło się od pojedynku.
Przed nim, żyłem tak jak zawsze, promienny uśmiechnięty i pełen energii, zdolny w każdej chwili pomóc agencji, gdyby naszła taka potrzeba.
Właśnie. Czas przeszły. Wszystko było dobrze, nie potrzebowałem niczego więcej.
Do czasu kiedy wyplułem z siebie pierwszy płatek czarnej róży.
Padłem wtedy na kolana, czując, jak coś podchodzi mi do gardła, raniąc kolcami przełyk.
Aż nareszcie go ujrzałem.
Był czarny, ale cały w mojej krwi. Spod malusieńkiej łodyżki widoczne były kolce, te same, które mnie poraniły od środka.
Pamiętam to.
Pamiętam to dokładnie.
Patrzyłem się na kwiat zdziwiony, ale i bardzo przerażony.
Jeszcze nigdy, nic takiego mi się nie przydarzyło, dlatego przez jakiś czas byłem jak zmrożony, jednak po chwili zignorowałem to i wróciłem do walki z Akutagawą, który wszystkiemu się przyglądał.
To był mój błąd, nie powinienem tym tak pogardzić.
Po tamtym czasie ataki się nasiliły. Zamiast pojedynczych płatków zaczęły wylatywać całe kolczaste łodygi, a ja byłem bezsilny.
Zupełnie tak jak teraz.
Klęczę nad podłogą, a z moich ust wydobywają się kwiaty czarnej róży, uderzając o podłogę, razem z wieloma kroplami krwi.
Chcę krzyczeć.
Ale nie mogę. Dopływ powietrza został mi odebrany.
Toczę walkę o życie z moim własnym organizmem.
Jaka ironia. Czy to nie on miał mnie chronić w razie choroby?
Biorę kilka głębokich wdechów.
Znów mogę oddychać.
Ocieram zapłakaną twarz i spoglądam na brudną od krwi i róż podłogę. Ten atak był zdecydowanie najsilniejszy ze wszystkich.
Drżąc, powoli wstaję na nogi.
Udaję się do kuchni po papierowy ręcznik.
Muszę to wytrzeć.
Trzęsącymi rękoma chwytam szmatkę i zaciskam usta w wąską linię. To nie tak miało być. Umrę z miłości, do mojego największego wroga, który nigdy w życiu mnie nie zaakceptuję.
Mimo woli lekko śmieję się pod nosem, wiedząc, że już powoli tracę zmysły.Wracam do salonu i kucam, trąc posadzkę.
Róże wrzucam do kosza na śmieci.
Wzdycham, ukrywając twarz w dłoniach.
Przepraszam.
Przepraszam, że się w tobie zakochałem Akutagawa.
***
- Hej, Atsushi! Co tam? Mam nadzieję, że jak zwykle jesteś w dobrej formie, bo cię potrzebujemy! - Głos Dazaia w słuchawce jest podekscytowany. Nie widzę tego, ale mogę wyczuć, że mocno gestykuluje rękoma. - Przyjdź najlepiej teraz! - Rozłącza się.
Telefon wypada mi z dłoni i z brzdękiem uderza na podłogę.
Nie chcę tam teraz iść.
CZYTASZ
Czarna Róża / Shin Soukoku Hanahaki
FanfictionOne-shot ,,Przepraszam. Przepraszam, że się w tobie zakochałem Akutagawa'' // ten shot znajduje sie również na moim profilu na sameqizy. Nazwa: NezuShi