1.

458 66 23
                                    

To wszystko zaczęło się od pojedynku.

Przed nim, żyłem tak jak zawsze, promienny uśmiechnięty i pełen energii, zdolny w każdej chwili pomóc agencji, gdyby naszła taka potrzeba.

Właśnie. Czas przeszły. Wszystko było dobrze, nie potrzebowałem niczego więcej.

Do czasu kiedy wyplułem z siebie pierwszy płatek czarnej róży.

Padłem wtedy na kolana, czując, jak coś podchodzi mi do gardła, raniąc kolcami przełyk.

Aż nareszcie go ujrzałem.

Był czarny, ale cały w mojej krwi. Spod malusieńkiej łodyżki widoczne były kolce, te same, które mnie poraniły od środka.

Pamiętam to.

Pamiętam to dokładnie.

Patrzyłem się na kwiat zdziwiony, ale i bardzo przerażony.

Jeszcze nigdy, nic takiego mi się nie przydarzyło, dlatego przez jakiś czas byłem jak zmrożony, jednak po chwili zignorowałem to i wróciłem do walki z Akutagawą, który wszystkiemu się przyglądał.

To był mój błąd, nie powinienem tym tak pogardzić.

Po tamtym czasie ataki się nasiliły. Zamiast pojedynczych płatków zaczęły wylatywać całe kolczaste łodygi, a ja byłem bezsilny.

Zupełnie tak jak teraz.

Klęczę nad podłogą, a z moich ust wydobywają się kwiaty czarnej róży, uderzając o podłogę, razem z wieloma kroplami krwi.

Chcę krzyczeć.

Ale nie mogę. Dopływ powietrza został mi odebrany.

Toczę walkę o życie z moim własnym organizmem.

Jaka ironia. Czy to nie on miał mnie chronić w razie choroby?

Biorę kilka głębokich wdechów.

Znów mogę oddychać.

Ocieram zapłakaną twarz i spoglądam na brudną od krwi i róż podłogę. Ten atak był zdecydowanie najsilniejszy ze wszystkich.

Drżąc, powoli wstaję na nogi.

Udaję się do kuchni po papierowy ręcznik.

Muszę to wytrzeć.

Trzęsącymi rękoma chwytam szmatkę i zaciskam usta w wąską linię. To nie tak miało być. Umrę z miłości, do mojego największego wroga, który nigdy w życiu mnie nie zaakceptuję.

Mimo woli lekko śmieję się pod nosem, wiedząc, że już powoli tracę zmysły.Wracam do salonu i kucam, trąc posadzkę.

Róże wrzucam do kosza na śmieci.

Wzdycham, ukrywając twarz w dłoniach.

Przepraszam.

Przepraszam, że się w tobie zakochałem Akutagawa.

***

- Hej, Atsushi! Co tam? Mam nadzieję, że jak zwykle jesteś w dobrej formie, bo cię potrzebujemy! - Głos Dazaia w słuchawce jest podekscytowany. Nie widzę tego, ale mogę wyczuć, że mocno gestykuluje rękoma. - Przyjdź najlepiej teraz! - Rozłącza się.

Telefon wypada mi z dłoni i z brzdękiem uderza na podłogę.

Nie chcę tam teraz iść.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 26, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Czarna Róża / Shin Soukoku HanahakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz