I

210 28 11
                                    

Kropla spływająca po szybie, zaskakująco bardzo przypominała łzę na policzku Aurelii. Właściwie cała burza szalejąca za oknem, była jak to, co czuła dziewczyna. Krople deszczu powoli tworzyły kałuże, tak samo jak łzy czarnowłosej powolli zamieniały się w rozpacz.

Bardzo dobrze wiedziała , że nie zmieni biegu wydarzeń, a jej mentalne blizny nie znikną. I to nie tak, że się z tym pogodziła. Niektórych rzeczy nie da się zapomnieć, nieważne jak bardzo by się chciało. Wspomnienia po prostu zostają. Nie da się ich pozbyć od tak. One kształtują charakter i przyszłość. To ciąg przyczynowo skutkowy, którego nie można zatrzymać.

                                   ***

Aurelia obudziła się pięć minut przed budzikiem. Wściekła, rzuciła telefonem o dywan - przecież mogła jeszcze spać. Zasłoniła sobie twarz poduszką i krzyknęła. Nie zapomniała o wczorajszych wydarzeniach. Nie mogłaby.

Zrezygnowana podniosła się z łóżka i weszła do garderoby. Otworzyła wielką, białą, drewnianą szafę i spojrzała na powieszone tam idealnie równo ubrania, które były równie idealnie wyprasowane. Założyła na siebie pierwszą z brzegu czarną sukienkę i także czarne rajstopy. Zakręciła loki, pomalowała usta pomadką w dziwnym, różowym odcieniu i zapięła naszyjnik, który dostała od Lucjana na szesnaste urodziny. Wyszła z garderoby i podniosła telefon z dywanu i spojrzała na niego ze współczującą miną.

Pewnie nawet ten dywan jest od ciebie droższy. - pomyślała. I pewnie miała rację, wszystkie meble i przedmioty w domu rodziny Ziemek, były przynajmniej trzy razy droższe, od tych w przeciętnych domach. Od szaf i szafek z najdroższego drewna dostępnego na rynku, na urządzeniach elektronicznych przywiezionych z różnych licytacji kończąc, nie wspominając już nawet o diamentowych żyrandolach.

Wyszła z pokoju i zbiegła po schodach, starając się przy tym nie złamać nogi. Weszła do kuchni i złapała za jabłko.

Znowu ich nie ma. - pomyślała, wgryzając się w owoc. Usiadła przy barku i włączyła wiszący obok telewizor. Właśnie zaczynała się jej ulubiona część poranka - seriale.

                               ***

Wysoki, postawny mężczyzna z ulizanymi włosami, ubrany w dziwny garnituro-podobny strój otworzył drzwi od czarnego Mercedesa. Aurelia wysiadła z pojazdu, zastanawiając się, po co jej ojcu lokaj.

- Dzisiaj wrócę sama, Norbercie. - zwróciła się do mężczyzny.

- Wie panienka, że panienki ojcu by się to nie spodobało? - zapytał retoryczne mężczyzna, zamykając drzwi.

- Jeśli mu nie powiesz, to nigdy się nie dowie. - dziewczyna ruszyła w stronę szkoły. Wchodząc do budynku miała wrażenie, jakby czas się zatrzymał. - Głowa wysoko, plecy proste i uśmiech. - Te słowa powtarzała sobie w głowie codzienne jak mantrę. Przecież nikt nie może zauważyć że coś jest nie tak.

Szybkim krokiem weszła po schodach i skierowała się w stronę klasy. Widząc że jest otwarta, weszła do klasy, przywitała się z wszystkimi, a raczej wszystkimi których lubiła i usiadła na ławce, wyciągając z torby zeszyty. Wtedy do klasy weszli Felix, Net i Nika.

Aurelia bardzo nie chciała tego robić, ale musiała. Gdyby rozdzice dowiedzieli się, że ich reputacja uległa zmianie, wyrzuciliby ją z domu. Jeszcze pół roku temu zrobiłaby to z przyjemnością, ale odkąd zauważyła, że rozdzice ją wykorzystują, a dokuczanie innym wcale nie daje jej satysfakcji, chciała się zmienić. I tak, pół roku temu poinformowała o tym rodzicieli, niestety, oni mieli na ten temat inne zdanie.

Z jednej strony ona sama wiedziała, że jej mroczna strona chce być lepsza od innych i nie może pozwolić aby ktoś nad nią górował. Kochała smak zwycięstwa i wyższości.

Tak jak wspomniałam, musiała to zrobić. Teraz, po zastanowieniu, chciała to zrobić, a Nika była idealną ofiarą. Zawsze była taka idealna i wszyscy ją kochali. Zwłaszcza Net. Tak, z jednej strony to bolało, bo się w nim podkochiwała, a z drugiej wiedziała że na niego nie zasługuje i to bolało bardziej. Świadomość jak bardzo beznadziejna jest. I tak korzystając z nieobecności nauczyciela, stworzyła kolejny mały dramat.

                              ***
20.02.2021r.

Drogi nieszczęsny pamiętniku,

        Odeszła. Jedyna osoba która mnie rozumiała i wspierała. Jedna z niewielu osób którym się zwierzałam, tak po prostu odeszła. Jeszcze wczoraj rozmawiałyśmy jak co dzień, a teraz? Teraz jej nie ma i nie będzie. Widziałam jej śmierć. Siedziałyśmy na kanapie, oglądając głupie, hiszpańskie telenowele, kiedy zamknęła oczy i osunęła się na ziemię. Zadzwoniłam po pogotowie, ale było za późno. Wśród wycia syren, usłyszałam jej ostatnie słowa. Powiedziała "Bądź sobą". Potem zamknęła oczy i odeszła. Nie mogę się z tego otrząsnąć. To okropne uczucie. Ale muszę dać sobie radę. Ona by tego chciała. Będę się uśmiechać i chodzić z podniesioną głową. Nikt się nie dowie że coś jest nie tak. Po prostu sfałszuję to. Chociaż wiem, że wewnętrznie będę cierpieć. Nic nie będzie takie same, bo jej nie ma. Mojej kochanej babci.
         
                              Twoja jedyna i najgorsza powierzycielka swoich sekretów, Aurelia

Fake it  // FNiN - Aurelia [[ZAWIESZONE]]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz