Śmietanka z Czekoladą

418 47 63
                                    

Stałem nad grobem. Nie jednym. Bo czym by było życie bez cierpienia? Ale ja już nie cierpiałem. Ja umarłem razem z Syriuszem. Ostatnią osobą, która trzymała mnie przy życiu. Która nie pozwalała mi umrzeć.

Rozpadałem się powoli. Kawałek po kawałku. Przyjaciel po przyjacielu. Śmierć po śmierci.

Najpierw bliźniacy Prewett. Nasi bliscy przyjaciele. Zginęli z rąk śmierciożerców. Byli odważni, waleczni i posiadali wielkie umiejętności magiczne.

Następnie Marlena McKinnon. Najlepsza przyjaciółka Lily, także należąca do naszej grupki przyjaciół. Spokojna i dobrze się ucząca. Taka damska wersja mnie, z wykluczeniem mojej ukochanej, co miesięcznej przypadłości. Należała do Zakonu. Odważna, bardzo mądra. Zamordowana wraz z całą rodziną.

Dorcas Meadows. Kolejna wspólna przyjaciółka. Wybuchowa i bardzo pomysłowa. Wpadała na szalone pomysły. Była taką damską wersją Syriusza. Ale tylko trochę, z charakteru. Także należała do zakonu. Lubiła walczyć. Świetna czarownica z wielkim potencjałem, do robienia wielkich rzeczy. Zamordowana przez Voldemorta osobiście.

31 października roku 1981- najstraszniejszy i najgorszy dzień w całym moim życiu. Nic mnie nigdy tak bardzo nie zabolało. Wszystko tej jednej nocy. Moje życie zamieniło się w koszmar.

Śmierć Lily i Jamesa Potterów. Rzekoma śmierć Petera. Rzekoma zdrada Syriusza. Mojego powietrza, miłości. Wtedy moje życie się rozpadło. W drobny mak.

Jak się okazało, odwaga i umiejętności to wcale nie jest coś, co jest powodem do szczęścia. Nie na wojnie. Zdecydowanie łatwiej być tchórzem. Grać w życiu tak, aby cokolwiek miałoby się stać - móc przeżyć.

Kolejne lata, po stracie wszystkich były udręką. Po 12 latach powróciło pewne uczucie. Ucieczka Blacka. Osoby którą uznawałem za cały świat. Ale nie, on zdradził. Nie mogłem żyć z tą świadomością.

Pod koniec roku poznanie prawdy. Syriusz jest niewinny. Niewinny. Niesłusznie oskarżony o tak niewyobrażalną rzecz. On by nie mógł. Nie przyjaciołom. A już na pewno nie Jamesowi. Czemu ja w ogóle w to wierzyłem. Wtedy moje serce i dusza drobna niczym mak, zaczęła się bardzo powoli zbierać. Prawie uwierzyłem w lepsze jutro. Ale życie mnie nie lubi. Nie lubiło nikogo, kogo kochałem.

Ale Syriusz po ucieczce nie był tą samą osobą. Azkaban go zniszczył. Mówił, że dawał radę dzięki świadomości, że jest niewinny i z myślą o Harrym i... o mnie. Nie byłem w stanie tego zrozumieć. Ja uwierzyłem, że on zdradził. A on mi to wybaczył. Nie zasługiwałem na niego. Tak bardzo nie zasługiwałem. Ale on wybaczył. I nie zapomniał o naszym uczuciu. Ja też nie zapomniałem. Bo miłości do tak cudownej osoby jak on, nie da się po prostu zapomnieć.

Szybki, nieformalny ślub z Syriuszem, tylko w obecności paru osób. Wtedy miałem wrażenie, że naprawdę będzie dobrze. Obydwoje byliśmy zniszczeni stratą tak wielu osób, ale wspieraliśmy siebie na wzajem. Mieliśmy siebie. Nic nie mogło się po prostu spieprzyć. Nie mogło.

18 czerwca roku 1996
Wtedy ten powoli zbierający się mak, zwany niegdyś moją duszą, rozpadł się bezpowrotnie. Znowu go straciłem. Znowu się rozpadałem. Tym razem umarłem. Czułem to. Chciałem krzyczeć, płakać. Ale patrzyłem się tępo w coś co zabrało mi tą najważniejszą osobę w moim życiu. To tylko łuk. Zwykły, który nie może zabrać człowieka na drugą stronę tego beznadziejnego świata. Na stronę, gdzie spoczywają ci, którzy mają spoczywać i pracują nad odkupieniem win ci, którzy za życia zawinili.

Moje światełko w tunelu zgasło.
Moja chęć do życia zniknęła.
Moje powietrze się ulotniło.
Moja miłość umarła.
Mój mały piesek po prostu wyszedł i już nie wróci.

Śmietanka z Czekoladą / WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz