książka

4 1 0
                                    

Czułam, jak zimne krople wody powolnie spływały po moim kręgosłupie. Byłam przemarznięta, każdy patrzył na moje nagie ciało, a ja nie mogłam nic zrobić. Łzy niczym liście opadające z drzew w jesienny wieczór, spływały na dębową podłogę. Nie chciałam tam być, uciekałam myślami we wspomnienia. Rozmyty obraz matki delikatnie muskające mój policzek dawały mi jakiekolwiek ukojenie. Rozmyślanie te zagłuszało śmiech rówieśników, moje zawstydzenie oraz krzyki nauczyciela. Stres spowodowany tą sytuacją sprawił, że pamiętam jedynie przebłyski z tego koszmaru. Ktoś owinął mnie kocem, zaprowadził do domu. Do domu, w którym nie zastałam nikogo. Przypominając sobie tę sytuację, siedzę w biblioteczce ojca, który jak zawsze jest nieobecny. Biblioteczka była moim ulubionym miejscem w tym domu. Czułam się w niej bezpiecznie. Wszystkie regały były przepełnione książkami, które stały na meblach zrobionych z bogato zdobionego, wiśniowego drzewa. Rodzice nie zauważali moich problemów, praca wyniszczała ich wewnętrznie, z każdą minutą, dzień po dniu wykruszając marzenia o braku monotonii w życiu. Pamiętam czasy, w których wspólny obiad był codziennością, teraz spotkanie się w dwuosobowym gronie jest cięższe niż podniesienie się z łóżka po kolejnej nocy przepełnionej strachem przed jutrem. Czasami wydaje mi się, że nie powinnam tyle rozmyślać, wszystko to prowadzi do jednej konkluzji- życie jest bezcelowe, przepełnione bólem i cierpieniem. Rozglądam się dookoła, zauważam książkę, która przykuwa moją uwagę. Powoli wstaje, mimo licznych siniaków i zadrapań moje nogi wykazują posłuszeństwo. Ręka, która wygląda jak pole bitwy, próbuje dosięgnąć dzieła literatury, które postanawiam przeczytać. Po kilku nieudanych próbach udaje mi się ją ściągnąć ze starej półki. Nie wygląda jak zwykła książka. Okładka była jedwabna, miła w dotyku, a napis „Ouija" wydawał się wklęsły, lecz nie było to zwykle wgłębienie. Dotykając go, czułam, jakby został zapieczętowany czymś nieludzkim. Wszystko w książce tej przyciągało moją uwagę, kartki były szorstkie, jednakże nie tak jak w zwykłej lekturze. Zapach szałwii unosił się w powietrzu, nie wiedziałam, co to oznacza. W jednej chwili moja rodzicielka wstępuje do pomieszczenia.
-Co robisz kochanie?
Jej oczy są zmęczone, uśmiech wymuszony. Nie chce jej jeszcze bardziej męczyć moimi problemami w szkole.
-Przeglądałam właśnie książ...
Przerażona kobieta wyrywa mi książkę, którą zamierzałam przeczytać. Nie wiem czemu. Proszę ją, aby wytłumaczyła mi, o co jej właściwie chodzi. Matka patrzy na mnie, w jej oczach maluje się strach, strach jakiego jeszcze nie znam.
-Ta pozycja nie jest warta twojej uwagi.

Ciche dzieci krzyczą najgłośniej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz