𝐆𝐨𝐣𝐨̄ 𝐒𝐚𝐭𝐨𝐫𝐮
Nerwowo biegałaś z kąta w kąt w poszukiwaniu syna Państwa Gojo. Od dobrych 20 minut nie daje o sobie znaku życia.
- Gdzieś ty się podział? - jęknęłaś przeciągle, przeglądając szafę w pokoju chłopca, upewniając się, że go tam nie ma.
Usiadałaś na łóżku Satoru, opierając łokcie o kolana, a twarz oparłaś na zamkniętych w pięść dłoniach. Ociężałe westchnięcie wydostało się z pomiędzy Twoich warg, przy okazji wprawiając w ruch niesforny kosmyk [c/h] włosów na Twoim czole.
- Myśl [Y/N], myśl. - mruczałaś do siebie pod nosem. - Gdybyś była pięciolatkiem to gdzie byś się schowała?
Twoje rozmyślanie przerwał niegłośny huk z dołu. Jak oparzona wstałaś z łóżka i zbiegłaś na dół. Odetchnęłaś z ulgą, gdy tylko ujrzałaś młodego Gojo, wychodzącego spod stołu i masującego czubek głowy. Niewiele myśląc podbiegłaś do niego, upadając na kolana wtuliłaś się w jego drobne ciało.
- Satoru, nie strasz mnie tak. Bałam się, że gdzieś zniknąłeś.
- Przepraszam. - mruknął z nutą smutku w głosie. - Nie chciałem Cię martwić Onee-san.
Odkleiłaś się od chłopca i pogłaskałaś go po głowie, a uroczy uśmiech zdobił Twoją twarz.
- Mam coś dla Ciebie. - powiedział nagle, odrywając się od Ciebie i ponownie zniknął pod stołem. - Proszę! - krzyknął radośnie, wręcz wpychając w twoje dłonie jego podarunek.
Z lekkim zdezorientowaniem spojrzałaś na niewielki przedmiot w twoich dłoniach i omal nie poroniłaś łez ze szczęścia. Rozczulonym wzrokiem patrzyłaś na wykonaną z gliny swoją podobiznę oraz małego Satoru. Co prawda nie było do dzieło sztuki odwzorowane jeden do jednego, ale i tak byłaś niezwykle zadowolona z podarunku.
- Dziękują, Satoru. - powiedziałaś rozczulona składając całusa na czubku jego głowy.
𝐈𝐭𝐚𝐝𝐨𝐫𝐢 𝐘𝐮̄𝐣𝐢 & 𝐑𝐲𝐨̄𝐦𝐞𝐧 𝐒𝐮𝐤𝐮𝐧𝐚
CZYTASZ
babysitter // jujutsu kaisen
Randoma gdyby tak, bohaterowie "jujutsu kaisen" znowu byli dzieci i potrzebowali opiekunki?