Prolog

33 9 8
                                    

Żal w sercu nie pozwalał mu odetchnąć tej nocy. Więc nie odpoczywał, tylko pracował. Nie lubił nic nie robić. Nawet jeśli jego ciało tego wymagało, jeżeli nie spał, pracował. Jeżeli nie pracował, spał.

Czy podchodziło to pod pracoholizm? Zdecydowanie.

Czy zamierza przestawać? Nie, puki zło czai się miedzy ciasnymi uliczkami.

Stał na dachu jednego ze starszych budynków, szukając wzrokiem złoczyńców. Jego twarz zwykle wykrzywiona w szerokim, dodającym otuchy uśmiechu, teraz jakby stężała w złowrogim grymasie. 

Chciał być symbolem pokoju. Chciał przynosić uśmiech na twarzach obywateli. Chciał zobaczyć Japonie, taką jaką widziała ją jego mentorka.  Ale czy to nie było za dużo? Japonia, nie, świat bez zła. Przecież jeden człowiek nie był w stanie tego dokonać. Nie ważne jak wielkie będą jego starania.

Ruszył przed siebie biegnąc po dachach, nadal uważnie taksując otoczenie. Jego strój lśnił w delikatnym blasku księżyca, a peleryna trzepotała za każdym razem, kiedy bohater skoczył. 

Nawet jeśli na jego twarzy widnieje wyuczony uśmiech, w jego sercu zostało zasiane już ziarenko żalu. Ziarenko, które sam z wielką chęcią przyjął, mówiąc to jedno słowo. Jedno pieprzone "obiecuje" wywróciło jego światopogląd do góry nogami, a on sam stracił możliwość pokazania siebie. Została tylko uśmiechnięta maska, na którą cieszyli się starsi i młodsi.

To wszystko przez ten jeden uśmiech.

To wszystko przez "obiecuję" wyszeptane do zwłok.


Niewłaściwe słowoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz