- Harper!! - obudziło mnie wołanie z kuchni. - Harper!!! Pośpiesz się!!
Zwlokłam się z łóżka i poszłam do kuchni.
- O hej. - powiedziałam zaspanym głosem. Byłam trochę zaskoczona, bo zobaczyłam rodziców rano, przy stole jedzących śniadanie.
- Siadaj, jedz szybko śniadanie bo musisz się spakować na wyjazd. - powiedział tata
- Już wczoraj się spakowałam. - odpowiedziałam smutna
- Aha. - powiedziała mama kładąc jajecznicę mi przede mną
- Dzięki.
Mam odpowiedziała mi tylko uśmiechem.
- Wczoraj byłam z Charlotte w sushi barze i na karaoke, obejrzałyśmy też pokaz fontann. - próbowałam zagadać do rodziców.
- Wydałam 15 dolców. - próbowałam zmusić ich do odpowiedzi.
- Okey - powiedziała mama
Nikt więcej się nie odezwał przez całe śniadanie. Próbowałam jeść to cholerne śniadanie jak najszybciej, lecz nie potrafiłam bo miałam gulę w gardle. Chciało mi się obrzydliwie płakać i krzyczeć. W końcu przełknęłam ostatni kęs jajecznicy. Było to dla mnie jak uwolnienie z więzienia, więzienia emocji.
Wstawiłam talerz do zlewu i pobiegłam do swojego pokoju. Wybiegłam na balkon, chwyciłam poduszkę. Stojąc tak, wcisnęłam ją w twarz i zaczęłam wrzeszczeć. Ulżyło mi, niesamowicie mi ulżyło.
- Dlaczego to ja muszę cierpieć?!!!! - krzyczałam w poduszkę, a raczej w nią wyłam.
Usiadłam na zimnej posadzce balkonu. Oddychałam bardzo szybko, próbowałam się uspokoić. Gdy się uspokoiłam postanowiłam pójść po wodę.
- O 10.00 a.m. masz pociąg. - powiedziała mama myjąc naczynia
- CO?! - wykrzyknęłam wściekła. - To mnie nie odwozicie?
- Nie, mamy pracę. - oznajmił jakby nigdy nic tata
- Serio????!?!!! Nie będziecie widzieć swojej córki 4 miesiące, a nawet nie odwieziecie ją???!!! - byłam wkurzona. Moje serce rozpadało się na kawałki. Krwawiło!!! A nikt tego nie widział!!
- Jak możecie!!??? NIENAWIDZE WAS!!!!!!!!!!! - ryknęłam
- Masz tu 30 dolarów na taxi - tata wręczył mi 3 świstki papieru.
- HA! Jeszcze mam sama tam dojechać??!! Serio?!! - byłam jednocześnie wkurzona i rozdarta na pół. Ich nic nie obchodziło!
- Uspokój się ! Masz 14 lat! Zresztą my zaraz wychodzimy do pracy. Zachowujesz się jak 5 letnia niunia a nie nastoletnia kobieta! - krzyknęła w moją stronę obrażona mama
- Właśnie, matka dobrze mówi. Wyjdziesz z mieszkania pół godziny przed odjazdem pociągu, dojedziesz taxówką na stację kolejową. Potem wsiądziesz w pociąg i pojedziesz. To takie trudne dla 14 letniej dziewczyny? - spytał tata
- Tak!!! - wrzasnęłam i popędziłam do pokoju. Byłam tak zszokowana że nie rozpłakałam się.
Po pół godzinie usłyszałam jak rodzice wchodzą do mojego pokoju.
- Pa córeczko. Dzwoń do nas przynajmniej co dwa dni wieczorem. Dobra? - powiedzieli razem i pocałowali mnie w czoło
- Dobrze .- powiedziałam
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Stałam z walizką i torbą sportową przed wielką stacją kolejową. Weszłam po dużych schodach do środka. Chciało mi się płakać, a za razem byłam szczęśliwa że jadę do babci. Podeszłam do okienka i poprosiłam o bilet ulgowy. Kasjerka dziwnie się na mnie patrzyła i puściła komentarz w moją stronę.
CZYTASZ
Elegant life
AdventureSamotna nowojorska nastolatka wyjeżdża do swojej babci aby zmienić swoje życie, zapomnieć o problemach. Lecz nie będzie to zwykły wyjazd. Stare księgi, zdjęcia, osoby, nieznane miejsca i szczypta magii....... no dobra 5 szczypt magii :). Nowe uczuci...