Bardzo dobrze bawiłaś się w towarzystwie Georga. Okazał się być wesołym, pogodnym chłopakiem z ogromnym poczuciem humoru. Pokłóciliście się o to kto ma zapłacić za lody, gdyż ty miałaś swoją godność ale on chciał być gentelmanem i zapłacić za ciebie. W końcu jednak odpuściłaś mu. Przez cały czas śmialiście się i żartowaliście. Zadawałaś mu dużo pytań na temat tego świata, co chwilę przystawaliście ponieważ się czymś zachwycałaś. On nie umiał się nadziwić twojej ciekawości i pełni życia. Spodobało mu się z jakim zainteresowaniem przyglądasz się wszystkiemu i rozczulały go twoje odgłosy zachwytu nad tym co dla niego było normalne. Niestety musieliście już wracać bo i tak miałaś już przechlapane u Hagrida. Chłopak postanowił, że cię odprowadzi. Z chęcią się zgodziłaś. Szliście tak w stronę księgarni żwawym krokiem, zawzięcie rozmawiając, kiedy nagle się potknęłaś i już miałaś upaść na ziemię ale George zdążył cię złapać w ostatniej chwili. - Chyba znowu cię uratowałem - szepnął rozbawiony - Nie pomyślałbym, że będzie z tobą tyle problemów - zażartował pomagając ci odzyskać równowagę. - Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz, ale może się dowiesz- odpowiedziałaś ze śmiechem. - Jeszcze... Może...-wyjąkał zaskoczony chłopak. - Sugerujesz coś? - zapytał nachylając się w twoją stronę. - Nie...ja...tylko...- próbowałaś wybrnąć. -Spokojnie rozumiem- odpowiedział chłopak idąc w kierunku księgarni. - Po prostu i tak się pewnie zobaczymy w szkole- rzuciłaś idąc obok niego. - A no tak- uśmiechnął się do ciebie radośnie.
Hagrid nie nakrzyczał na ciebie, bo musieliście śpieszyć się na pociąg. Zostawił ciebie i Harry'ego na peronie i przekazał bilety. Zdziwiło was, że jest tam napisane peron 9 i 3/4, bo przecież taki nie istnieje. Kiedy znajdowaliście się na peronie 9 dostrzegliście znaną ci rodzinie z księgarni. Westchnęłaś i w tym momencie bliźniacy porwali cię i pomogli przejść przez ścianę, zaraz potem przeszedł Harry. W pociągu siedzieliście razem. Niedługo potem dosiadł się Ron, który był bratem bliźniaków. Szybko wszyscy złapaliście dobry kontakt i zakolegowaliście się. Poznaliście też Hermionę, kiedy ta naprawiła okulary Harry'ego. Nudziłaś się i postanowiłaś pozwiedzać pociąg. Stałaś przy oknie i podziwiałaś piękne, górskie widoki, kiedy nagle pociąg szarpnął i przewróciłaś się do tyłu. Drzwi przed którymi podziwiałaś krajobraz były otwarte, więc wpadłaś do przedziału z hukiem. Okazało się, że przedział jest zajmowany przez Georga i Freda, którzy zamiast pomóc ci wstać tarzali się ze śmiechu. Poczułaś do nich sympatię, a oni chcieli żebyś z nimi została. Resztę drogi do Hogwartu spędziłaś w ich towarzystwie.
Do szkoły dostaliście się na łódkach przepływając jezioro otaczające budynek. Waszym oczom ukazał się wielokondygnacyjny zamek z jasnego kamienia, posiadający kilka wysokich i potężnych wież , parę mostów i grube mury. Udaliście się za prof. Mcgonagall do wielkiej sali, do której prowadziły szerokie schody z białego marmuru. Na moment zostaliście sami ponieważ profesor poszła sprawdzić czy możecie już wejść. - To prawda co mówili w pociągu, Harry Potter zaszczycił Hogwart.- głos należał do chłopca o jasnej karnacji i o idealnie ułożonych blond włosach.- To Crabbe, a to Goyle, a ja Malfoy, Draco Malfoy.- przedstawił się, co wywołało chichot Rona. - Śmieszy cię moje imię? Ty nie musisz się przedstawiać. rudzielec, szata po starszym bracie, to na pewno Weasley.- -Wolałabym mieć rude włosy i znoszoną szatę niż wyglądać jak szczur polizany przez krowę- rzuciłaś mu prosto w twarz, stając przed Ronem. Wszyscy zaczęli się śmiać, a Draco posłał ci wyzywające spojrzenie i odwrócił się do Harry'ego, ale ten odrzucił jego propozycję przyjaźni.
Mcgonagall wprowadziła was do Wielkiej sali , która zrobiła na tobie piorunujące wrażenie. Pierwszy raz zabrakło ci słów i zaparło dech w piersiach. Pomieszczenie było ogromnych rozmiarów, sufit przypominał rozgwieżdżone i zachmurzone niebo nocą, pod którym unoszą się setki zapalonych świec. Naprzeciw drzwi znajdował się stół nauczycieli. Dostrzegliście elegancką i dostojną postać dyrektora szkoły. Mcgonagall wyczytała pierwsze nazwisko z listy, wszyscy się stresowali. Ron dostał się do Gryffindoru. Gdy usiadł przy stole dostrzegłaś znajome twarze Georga i Freda. Pomachali do ciebie entuzjastycznie. Hermiona również trafiła do Gryffindoru. Tiara miała problem przy Harrym, który prosił aby nie wysyłała go do Slytherinu, uszanowała jego słowa i przydzieliła twojego przyjaciela do domu lwa. Nadszedł czas na ciebie. Wyczytano z listy: - Serafina Winchester!.- Na dźwięk tego nazwiska dyrektor Dumbledore tak samo jak przy Harrym uniósł się lekko na krześle i uważnie ci się przyglądał. Speszyło się to. Prof. Quirrell też był widocznie zainteresowany twoją osobą. Usiadłaś na stołku i profesor nałożyła tiarę na twoją głowę. Miałą z tobą większy dylemat niż z Harrym.- Hmm, cóż za ciekawy przypadek tu mamy. Nie lada wyzwanie. Bystra dziewczyna nie ma co, a jaka zaradna i ambitna... Może ty się nadasz do Slytherinu... Nie , nie chcesz bardzo mocno jak ten poprzedni... W twoim sercu jest lojalność, wierność i dużo pasji... Masz charakterek moja droga, ale w sercu jedna cecha przeważa... ogromna odwaga, przyda się ona w... Gryffindor!- zadecydowała ostatecznie, a tobie kamień spadł z serca. Twój nowy dom wiwatował, zauważyłaś, że bliźniacy robią ci miejsce między sobą, ucieszyłaś się. Ten gest sprawił ci ogromną radość. - 5 minut i 34 sekundy- powiedział Fred. - No,no,no to jesteś nową Hatstall, nie żeby coś, ale taki przypadek zdarza się raz na 50 lat.- dodał George z uznaniem i puścił do ciebie oczko.
CZYTASZ
Twoja historia z Georgem
FanfictionJesteś zwyczajną dziewczyną mieszkającą w Londynie. Wszystko zmienił jeden list.