Mam na imię Cora Lee. Mieszkam sama, z powodu ojca pijaka, a mama wyprowadziła się z moim młodszym bratem do Los Angeles.
Mój dom się znajduje na zadupiu. W sensie mieszkanie w małym miasteczku w Kanadzie nie jest proste. Chciałabym dorobić i zamieszkać w Nowym Jorku. Chociażbym mieszkała po drugim końcu kraju. A ojciec... Nie wiem gdzie jest, i kim jest teraz.
Wracałam z pracy około 21:30. Po drodze muszę minąć dwa lasy. Na nieszczęście pracuję w innym mieście. Ostatni dzień na mojej zmianie w kawiarni. Szef mnie zwolnił, a raczej ja sama to zrobiłam. Jechałam do domu dumna, autem po tacie. Ciemno było okropnie. Nagle, nie wiem jak, mój samochód się zatrzymał. Kompletnie się nie znałam na motoryzacji... Wyszłam z auta i po chwili podjechał czarny stary samochód. Spytałam, czy mogą mi pomóc. Kierowca przytaknął. Wyszedł z auta, a jego znajomi zostali. Otworzył i coś zrobił... I samochód dalej nie działał, nie rozumiem tych wszystkich technologii samochodów. Ale nie ważne.
-Kurde... -powiedziałam
-Nie ma już ratunku -odpowiedział blondyn
Wtedy zdjął zielony kaptur i się na mnie lekko spojrzał, a ja zrobiłam to samo. Nagle jeden z jego kolegów otworzył szybę i powiedział:
-Idziesz?
-Tak
-Ej lala -powiedział czarnowłosy w szarej bluzie
-Ty tak do mnie? -się zdziwiłam
-Ta... -odpowiedział -Podjedziesz z nami? Chyba w nocy przez las nie pójdziesz...
-No dobra...
Wsiadłam do samochodu przy oknie. Blondyn zamienił się miejscem z chłopem w kapturze. Usiadł obok mnie...
-Tak w ogóle, to jestem Ben... -powiedział
-...Cora
Potem najwyższy, z zakrytą twarzą w masce, odwrócił się i spojrzał na moje auto. I w tej właśnie chwili zaczęło się palić...? Zdziwiłam się...
Odwieźli mnie pod blok. Chwilę poczekali pod klatką. Zawróciłam się. Moje rzeczy zostały w aucie, razem z kluczami...
-Ej, chłopacy, moja torebka została w samochodzie. -powiedziałam przez okno w pojeździe -Gdzie jedziecie?
-My? -spytał Ben -My to do naszego domu.
-Mogę z wami...? -spytałam
-TAK! -krzyknęli
-Okej...
-A w ogóle, jak wy się nazywacie? -zapytałam
-To jest Slenderman, Jeff, Hoodie i Rake -powiedział Ben -ogólnie to nas mieszka więcej.
-Spoko
Podjechaliśmy pod budynek. Przeszliśmy przez korytarz, a wiele osób na mnie się patrzyło. Ben się chyba zdenerwował i wziął mnie za dłoń, i przyspieszył.
-No... -powiedział -To twój domek... Znaczy, no wiesz... Na razie :)
Usiadłam na podwójnym łóżku, Ben usiadł obok. Po chwili ciszy poleciały mi łzy. Chłopak się spojrzał i objął mnie...
CZYTASZ
Ben Drowned ~ Love Of The Night
RomanceHistoria 18-letniej dziewczyny, która mieszka sama. Została wproszona do tajemniczego budynku, z którego nie ma wyjścia. Spotyka na swej drodze faceta przypominającego elfa.