You are my weakness... Cissy

459 37 24
                                    

Zimno... Znowu było tak potwornie zimno... Bardzo zimno...

Lodowaty chłód kamiennej podłogi, przyprawiał Lucjusza o drżenie. Podmuch wiatru znowu zrzucił jasne włosy na jego twarz. Zebrał się w sobie i z trudem podniósł rękę. Skostniałe palce musnęły policzek, odgarniając skołtuniony kosmyk. Przedramię Malfoy'a bezwładnie opadło na posadzkę.

Choć fizycznie, mężczyzna ledwo już dychał, z każdym dniem spędzonym w Azkabanie, jego rozum podkładał mu kolejne mary i wizje, z którymi nie mógł się uporać. Gdyby posłuchał rodziców, nie leżałby teraz wśród dementorów. Gdyby posłuchał rodziców, na jego przedramieniu nie ziałby mroczny znak. Gdyby posłuchał Narcyzy, ona, on i ich syn, byliby teraz bezpieczni. Ale przecież wielki Lucjusz Malfoy zawsze ma racje...

Nie. Nie zgadzam się. – Katheen Malfoy krążyła po salonie, nerwowo gniotąc rąbek szaty.

Nie ma innego wyjścia.

Zawsze jest inne wyjście.

Nie w tej sytuacji.

Przecież ojciec znalazł magomedyka, który...

Ojciec jest we Francji! – przerwał matce wściekły Lucjusz. – Narcyza nie przeżyje tak długiej podróży!

Nie podnoś na mnie głosu. Jesteś jeszcze młody. Jeżeli ona nie przeżyje, znajdziemy ci inną żonę.

Nie!

Słucham?!

Nie! Jeśli Narcyza umrze, nie ożenię się drugi raz!

Ożenisz się i podtrzymasz ród. Nie masz prawa mi się sprzeciwiać!

Jeżeli chcesz następcy rodu, przestań wchodzić mi w drogę!

Opanuj się, młody człowieku. Jesteś naszym synem i zrobisz wszystko, żeby ród przetrwał. Z tą, czy inną żoną. Byleby była czystej krwi.

Kocham Narcyzę i nie zwiążę się z nikim innym!

Zrobisz co, co ci każę.

Narcyza jest przy nadziei!

Co... – Kathleen zachwiała się na nogach. Lucjusz podtrzymał kobietę, nie pozwalając upaść.

Musisz odpocząć, matko. Odprowadzę cię do sypialni...

Dobrze... – Oparła się na ramieniu syna, nie mogąc pozbyć się mroczków tańczących przed oczami. W ciąży... Jej synowa była w ciąży... Myślała, że to już nigdy nie nastąpi... – Ale obiecaj, że do NIEGO nie pójdziesz... – Blondyn zacisnął usta. Nie mógł obiecać... Nigdy nie rzucał słów na wiatr. – Lucjuszu...

Nie mam innego wyjścia...

W czym ON jest lepszy od innych? Ma nazbyt duże ego i przerośniętego węża. Naprawdę...

Obiecał, że jeśli do niego przystąpię, uleczy Narcyzę.

Nie podoba mi się TEN człowiek...

Jest idealistą czystej krwi. Był w Slytherinie. Chce oczyścić nasz świat ze szlam. Czego jeszcze od niego wymagasz?!

Ale jakim kosztem?! Chociaż nie wiem za co by walczył, morderca zawsze pozostanie mordercą! Zabraniam ci spotykać się z tym potworem!

You are my weakness... CissyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz