✨Daydream ✨

335 22 9
                                    

- Billie, hej, Billie - usłyszałam jakby zza światów głos swojej współlokatorki. 
- Co? Co jest? - wymamrotałam powoli otwierając oczy i czując jak błogi sen niechętnie ustępuje szarej rzeczywistości.
- Panienka nie wstaje do roboty? - zapytała Margot, odsłaniając rolety.
- Zależy czy już zaparzyłaś kawę - odpowiedziałam po czym ziewnęłam potężnie i ruszyłam w kierunku łazienki.
- Niestety dzisiaj musisz sobie poradzić sama, śpieszę się na dyżur do szpitala - oświadczyła, a po chwili słyszałam już szczęk klucza w zamku.

Z Margot znam się od podstawówki. Odkąd pamiętam chciała być lekarzem, a w dodatku uwielbiała chemię i biologię. Ja natomiast jestem zupełnym jej przeciwieństwem. Pracuję jako charakteryzator teatralny, jednak docelowo chciałam dostać się na studia aktorskie. Mimo to jestem zadowolona ze swojej pracy, wykonuję ją z pasją, a moim marzeniem jest praca przy pełnometrażowym filmie.

Ubrałam się w wygodne czarne dżinsy, białą koszulę i związałam włosy w niedbałego koka, po czym zaznałam stanu przedzawałowego, gdy spojrzałam na zegarek.
8:40
Spóźniona o dziesięć minut. 

Nie myśląc zbyt wiele zaklęłam pod nosem i złapałam w biegu telefon i wrzuciłam go do torebki, w której po chwili niecierpliwie szukałam klucza. 

Była dziewiąta kiedy dotarłam do teatru. Na moje nieszczęście pierwszą osoba na jaką musiałam się natknąć był mój szef - Jacob Taylor. 
- Proszę, proszę - oparł ręce na biodrach - któż to postanowił zaszczycić nas swoją obecnością? - zapytał z ironią, a ja poczułam, że wstyd maluje mi na policzkach rumieńce.
- Pani Johnson - zwrócił się do mnie po krótkiej chwili niezręcznej ciszy, a ja już wiedziałam, że zaraz wygłosi kazanie - Spóźniła się pani już trzeci raz w tym tygodniu. Ja nie mogę pracować w takich warunkach, a nie wspomnę o aktorach... - aktorów z tego teatru nie cierpiałam z całego serca, a najbardziej aktorek. Nie wiem dlaczego ale traktowały mnie jak popychadło, nawet pomimo tego, że starałam się być dla nich miła. Byłyśmy jednak kwita, bo kiedy na przykład, jedna stwierdziła, że z moją urodą miałabym szansę co najwyżej na rolę trolla,  niby całkowicie przez przypadek wsadziłam jej do oka pędzelek do makijażu.

- Pani Johnson, czy pani mogłaby mnie łaskawie posłuchać? - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego chlebodawcy.
- Tak, przepraszam - powiedziałam jeszcze bardziej zawstydzona.
- Jestem zmuszony zwolnić panią, nie płacę pani za to by mnie pani za każdym razem przepraszała, tylko za sumienną pracę. - zatkało mnie, z czego ja spłacę swoją część czynszu, przecież nie mogę po raz kolejny żerować na Margot.
- A-ale... Proszę dać mi jeszcze jedną szansę... Ja... Ja obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.
- Przykro mi, lecz ostatnio też tak pani mówiła, poza tym mam już kogoś na pani miejsce. - oświadczył spokojnie mój szef. - Jednak - kontynuował, co obudziło we mnie jeszcze ostatnie iskierki nadziei - Mój znajomy ze studiów reżyserskich, pisze scenariusz do nowego filmu. Osobiście uważam, że ma pani rękę i talent do charakteryzacji, jednak powiedzmy to sobie, doświadczenia, to nie ma pani zbyt wiele. - Spijałam każde słowo z ust mojego byłego szefa, zastanawiając się czy zmierza do tego, do czego mi się wydawało - Na planie filmowym zwykle jest kilku charakteryzatorów, a ja założę się, że Roberts jeszcze nie zebrał pełnej ekipy. Jeśli pani by zechciała mógłbym się z nim skontaktować. Co pani na to?

Stałam jak słup soli wpatrując się w niepewny, lekki uśmiech coraz bardziej wykwitający na twarzy Pana Taylora, a w mojej głowie tańczyły przeróżne emocje.
- Tak - wybąkałam będąc w totalnym szoku.
- Dobrze, w takim razie zadzwonię do niego w przerwie między próbami, a pani może już iść do domu - już się odwracał, aby odejść, kiedy sama nie bardzo wiedząc co robię, podbiegłam i go przytuliłam.
- Dziękuję - powiedziałam, po czym spojrzałam z uśmiechem na ustach, w twarz Panu Taylorowi - Nie wiem jak się panu odwdzięczę.
- Oj, dziecko - powiedział odsuwając mnie od siebie na odległość wyciągniętych ramion - po prostu nie spóźnij się na ten plan filmowy. - Zaśmiał się lekko, po czym odszedł w stronę klatki schodowej prowadzącej do kieszeni scenicznej, a ja wyszłam z teatru i skierowałam się na śniadanie do znajdującego się nieopodal McDonald's.

Daydream || Johnny Depp  - One shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz