- Złamałem wszystkie zasady. Co dokładnie to oznacza? - zapytał, chociaż wcale nie potrzebował tej odpowiedzi. Niezależnie od tego, co miało się teraz wydarzyć, nie przerażał go już żaden możliwy scenariusz. Mógł spędzić nawet dożywocie w więzieniu i w obecnym stanie nawet nie przejąłby się tym faktem.
- To zależy od tego, co powiesz. Zrobiłeś coś nielegalnego?
Głos terapeutki z trudem przebił się przez plątaninę myśli w jego głowie i sprawił, że podniósł głowę, by spojrzeć na kobietę.
Odpowiedź na to pytanie była oczywista, więc nie rozumiał, dlaczego w ogóle o to zapytała. List gończy i kajdanki na jego nadgarstkach chyba mówiły za niego.
Niepewnie przeniósł wzrok na lustro na ścianie. Wiedział, że za nim stało kilku agentów, John Walker oraz Sam. Wiedział, że ta sesja najpewniej zrani jego przyjaciela, ale zamierzał pierwszy raz od kilkudziesięciu lat być szczery sam ze sobą i ze światem.
- Zbyt wiele rzeczy.
- Czy miało to jakiś wpływ na twoje koszmary?
Kątem oka zauważył notes otwierany przez doktor Raynor, przez co ponownie spojrzał na nią. Tym razem nie zamierzał narzekać na to, że wszystko zapisuje ani kłamać na temat koszmarów.
- Tak... Sprawiło, że zniknęły - odparł cicho, patrząc pewnie w oczy kobiety siedzącej po drugiej stronie stołu. Doktor Raynor jednak nie podzielała wcale jego spokoju. Widziała tę pustkę w spojrzeniu mężczyzny, które przypominało bardziej Zimowego Żołnierza niż Jamesa. - On mi w tym pomógł.
- On? Masz na myśli Sama czy Zemo?
Na ustach Buckyego pojawił się delikatny uśmiech, gdy usłyszał tak dobrze znane sobie nazwisko i nie miał nic przeciwko temu, by terapeutka zapisała to w swoim notatniku.
- Zemo. - Kolejna krótka odpowiedź, co zostało Buckyemu po latach spędzonych w Hydrze. Właśnie wtedy nauczył się, że nie warto odzywać się wtedy, gdy ktoś go nie pytał. Nawet w trakcie zdawania raportów z misji, agenci musieli wręcz ciągnąć go za język. Teraz ten nawyk ponownie do niego wracał.
- Dlatego pomogłeś mu uciec z więzienia? Wpadłeś na to w trakcie rozmowy z nim, czy planowałeś to już wcześniej? Co dokładnie się tam wydarzyło?
- W trakcie rozmowy. - Skrobanie długopisu po kartce wyrwało go na chwilę z rozmyślania nad odpowiedzią, ale tym razem nie irytowało go to tak jak poprzednich sesjach. Wiedział, że wyjawienie całej prawdy doprowadzi do jego upadku, ale już nawet nie próbował udawać, że go to obchodzi. - Zostawiłem Sama na korytarzu, bo nie wiedziałem, co wydarzy się, gdy wejdę do środka. Nie potrafię tego dokładnie opisać, ale ja i Zemo byliśmy w pewien sposób połączeni od momentu, gdy pierwszy raz przejął nade mną kontrolę. Gdy go zobaczyłem w tej celi, miałem wrażenie, że on wiedział, co dokładnie działo się w mojej głowie przez ostatnie lata. Tylko on był w stanie dać mi to, czego tak naprawdę potrzebowałem.
- Co dokładnie? - Doktor Raynor przerwała notowanie w swoim zeszycie, by ponownie uważnie się mu przyjrzeć, a w pomieszczeniu zapanowała nieprzyjemna cisza.
- Spokój... - Przerwał na chwilę próbując zebrać myśli. W głowie wciąż przeżywał na nowo wydarzenia ostatnich lat i sam bez pomocy nie był w stanie się od tego uwolnić. - Tak naprawdę nigdy nie potrafiłem odciąć się od Hydry ani od Zimowego Żołnierza. Nawet wtedy, gdy odzyskałem świadomość i się ukrywałem, to wszystko wciąż mnie prześladowało. Im bardziej próbowałem się od tego wszystkiego odciąć, tym bardziej męczyły mnie koszmary. Zimowy Żołnierz zawsze był częścią mnie. Próbował się uwolnić, ponownie przejąć kontrolę. Nie zliczę, ile razy słyszałem w głowie rozkazy agentów Hydry nawet po tym, jak odzyskałem świadomość... Gdy zostałem aresztowany pojawił się Zemo i przejął nade mną kontrolę. Tylko on potrafił sprawić, że nareszcie przestałem walczyć z Zimowym Żołnierzem i odzyskałem spokój. A potem to wszystko ponownie wróciło. Każdy próbował zrobić coś, byleby tylko pomóc mi się od tego uwolnić. Sam ciągle próbowałem z tym walczyć, ale to niemożliwe. Było tylko coraz gorzej. I wtedy w tym więzieniu Zemo postanowił ponownie użyć tych słów. Chociaż już na mnie nie działały, to w tamtej chwili zrozumiałem, że właśnie one są kluczem. On miał rację, ale sam siebie okłamywałem. Zimowy Żołnierz wciąż był częścią mnie i nie dało się go pozbyć. Przez lata starałem się wmówić sobie, że jestem dobry, że mogę żyć jak inni, ale to nieprawda. W trakcie tej rozmowy po prostu częściowo się poddałem wpływom Zemo i to było właśnie to, do czego zostałem stworzony. Wciąż próbowałem się okłamywać, że to nieprawda, ale tylko Zemo wiedział, co tak naprawdę działo się w mojej głowie. Wiedział to nawet przede mną. Wtedy jeszcze tłumaczyłem sobie, że pomagam mu tylko dlatego, że był nam potrzebny.
- Co sprawiło, że całkowicie się poddałeś?
- Madripoor. Jeśli tylko mogło nas to przybliżyć do znalezienia tych superżołnierzy, byłem w stanie udawać Zimowego Żołnierza. Nigdy nie sądziłem, że może mi to przyjść tak łatwo i wtedy zrozumiałem, że wcale nie musiałem udawać. W tamtej chwili dotarło do mnie, że Zemo naprawdę widział to, co sam ukrywałem przed sobą. Zimowy Żołnierz okazał się częścią mnie... I zawsze będzie niezależnie od tego, co spróbujecie zrobić. Po prostu nareszcie pogodziłem się z moim losem.
- To nie musi być prawda. James, Zemo próbuje tobą manipulować, by osiągnąć własny cel. Nie jesteś Zimowym Żołnierzem, co udowodniłeś mi już w trakcie pierwszej sesji, a potem tylko utwierdziłeś mnie w tym przekonaniu. Możesz się zmienić. Możesz...
Wypowiedź doktor Raynor została przerwana przez cichy śmiech Buckyego.
- Mogę się zmienić? Mogę być kimś lepszym? - Pokręcił z rozbawieniem głową i po tym geście znikły wszystkie oznaki rozbawienia. Siedział tak samo jak na początku. Spięty, przykuty kajdankami do stołu i lekko pochylony do przodu z pustym wzrokiem wbitym w terapeutkę. - Po tym co zrobiła mi Hydra przeraża mnie nawet myśl o podjęciu samodzielnej decyzji. Jak niby mógłbym się zmienić, gdy podświadomie wiem, że potrzebuję kogoś, kto mógłby mnie kontrolować? Jeśli ktoś mnie niszczy to właśnie wy, nie Zemo.
- James, po tym co powiedziałeś, czeka cię dożywocie. Myślisz, że mu na tobie zależy i wyciągnie cię z więzienia? Byłeś mu potrzebny tylko do tego, by sam mógł uciec, co już się nie powtórzy. Obaj będziecie pilnowani w najbardziej rygorystyczny sposób. Możesz to jeszcze naprawić, ale wybór należy do wyłącznie do ciebie.
Doktor Raynor po tych słowach nacisnęła niewielki przycisk, a do pomieszczenia weszło dwóch agentów. Na ustach Buckyego ponownie pojawił się szeroki uśmiech, gdy zauważył, że jednym z nich okazał się informator Zemo, który przekazywał mężczyźnie informacje potrzebne do znalezienia superżołnierzy. Wiedział, że już niedługo będzie z jedyną osobą, która go rozumiała.
- To nie ważne, co o nim myślę. On i tak mnie uwolni. Zemo i ja po prostu potrzebujemy siebie nawzajem.
CZYTASZ
Peace
FanfictionSpojlery do 3 odcinka tfatws Bucky pragnął jedynie spokoju. Przecież to nie jego wina, że by go osiągnąć, musiał złamać wszystkie zasady.