«ℙ𝕆𝕋𝕆𝕂𝕀 𝔾𝕎𝕀𝔸ℤ𝔻»

118 13 6
                                    

Piątkowe wieczory to była moja ulubiona pora. Braliśmy koce, a potem wymykaliśmy się ze szkoły i biegliśmy na łąkę w środku lasu. To było nasze miejsce. Nikt inny o nim nie wiedział. Otoczone z każdej strony wysokimi drzewami, usłane wysoką trawą i kwiatami. Jak na ironię były to barwinki.

Tam wyznałaś mi miłość, chociaż ja zamierzałem zrobić to pierwszy. Tam przeprowadziliśmy mnóstwo rozmów szczerych jak i tych niezobowiązujących. Tam miał miejsce nasz pierwszy pocałunek. Nigdy tego nie zapomnę. Był jak muśnięcie skrzydeł motyla. Delikatny, ale pełny szczerych uczuć.

Pokazywałaś i opisywałaś wszystkie konstelacje żywo gestykulując, ale ja nie patrzyłem wtedy na gwiazdy. Piękniejsza wydawałaś mi się od nich tylko ty. Kosmyki twoich włosów lekko opadające na twarz i rozwiewane przez wiatr, były piękniejsze niż kwiaty rosnące wokół nas. Oczy mieniące się radosnym blaskiem przyćmiewały wszystkie świecące, martwe punkty na niebie.

One były daleko. Nie można ich było dotknąć. Ciebie miałem na wyciągnięcie ręki. Mogłem przytulić cię do siebie i czuć twoje szybko bijące serce. Mogłem głaskać cię po włosach i patrzeć jak powoli zapadasz w sen. W takich chwilach okrywałem cię bluzą, a w mojej głowie trwała burza myśli. Te głosy przekrzykiwały się, ale nie starałem się ich uciszać.

Skupiałem się wtedy na twoich lekko rozchylonych ustach, które bardzo chciałem pocałować. Obserwowałem jak twoja klatka piersiowa unosi się w równym tempie, a delikatny uśmiech sygnalizujący, że śni ci się coś dobrego był jak miód na serce. Widziałem jak marszczysz brwi kiedy sen zwracał się w złą stronę. Gdy wypowiedziałaś moje imię, serce przyśpieszyło bieg, a kiedy spytałaś po obudzeniu co się stało myślałem, że zemdleję.

Przy tobie nie obawiałem się mówić więcej. Wiedziałem, że nie będziesz oceniać mnie ani moich czynów. Gdy opowiedziałem ci o moim dzieciństwie patrzyłaś na mnie zszokowana, a potem przytuliłaś. Nie miałem pojęcia jak bardzo tego potrzebowałem. Od tamtej pory gwiazdy były przez nas podziwiane tylko we własnych objęciach.

Teraz nie mówię nic. Milczę. Ukrywam smutek, złość. Nie mogę uśmiechać się kiedy ciebie nie ma. Do tej pory pamiętam twoje ostatnie słowa. Powiedziałaś, że mam się uśmiechać i szczęśliwie zakochać. Przepraszam, ale nie będę w stanie tego dokonać. Jeszcze nie teraz.

Łzy same płyną po moich bladych policzkach, za każym razem gdy patrzę na zimny marmur i miedzianą tablicę z twoim imieniem. Łzy lecą dalej kiedy stawiam kwiaty i nie przestają nawet gdy wychodzę z cmentarza.

Teraz jesteś tam, pomiędzy gwiazdami i wiem, że uśmiechasz się do mnie tak jak kiedyś.

A nasza łąka usłana barwinkami? Kwiatami siły i wiecznej miłości?
Ona spłonęła razem z naszym marzeniem o wspólnej przyszłości.


☾︎ ☾︎ ☾︎ ☾︎ ☾︎

𝕃𝕚𝕔𝕫𝕓𝕒 𝕨𝕪𝕣𝕒𝕫𝕠́𝕨: 432

🎉 Zakończyłeś czytanie || ℙ𝕠𝕥𝕠𝕜𝕚 𝔾𝕨𝕚𝕒𝕫𝕕 || 𝕋𝕠𝕕𝕠𝕣𝕠𝕜𝕚 𝕊𝕙𝕠𝕥𝕠 𝕩 ℝ𝕖𝕒𝕕𝕖𝕣 🎉
|| ℙ𝕠𝕥𝕠𝕜𝕚 𝔾𝕨𝕚𝕒𝕫𝕕 || 𝕋𝕠𝕕𝕠𝕣𝕠𝕜𝕚 𝕊𝕙𝕠𝕥𝕠 𝕩 ℝ𝕖𝕒𝕕𝕖𝕣Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz