Zauważając, że przystojny, stały klient usiadł przy swoim ulubionym dwuosobowym stoliku Uraraka szturchnęła przyjaciela łokciem, przez co prawie wylał zamówienie, które przyrządzał.
— Co ci jest? Prawie wylałem przez ciebie kawę – syknął zakładając na kubek plastikową pokrywkę. Robił to wolno i ostrożnie żeby się nie poparzyć, a potem spróbował jak czasami Uraraka narysować na nim jakieś zwierzątko. Ostatecznie jednak tego nie zrobił bo nie chciał nikomu zniszczyć kawy, nakleił więc po prostu na pokrywkę naklejkę z rudym kotkiem.
— Widzisz? To ten chłopak co ostatnio.
— I?
— „I"? I idź wziąć od niego zamówienie – zmarszczyła brwi i rozłożyła ręce z oburzenia.
— Możesz nie zawracać mi dupy takimi sprawami? Jestem w pracy.
— I dlatego musisz wziąć od niego zamówienie – uśmiechnęła się szeroko i wręcz wyrwała kawę z rąk zielonowłosego. Ten bardzo niechętnie podszedł do klienta i lekko poirytowany postarał się jakoś w miarę normalnie uśmiechnąć.
— Dzień dobry czego pan sobie życzy? – spytał uprzejmie po otrzepaniu fartucha.
Katsuki oderwał wzrok od książki i zwróciwszy się w stronę kelnera odwzajemnił jego uśmiech. Zdaniem Izuku wyglądał lekko strasznie.
— A co mi dzisiaj proponujesz Izuku? – zaakcentował naumyślnie jego imię.
— Nie sądzę, czy mogę pomóc w tej sprawie...
— Po prostu powiedz co najbardziej lubisz z menu.
Wymiana zdań stała się lekko niezręczna po stronie niższego, który chciał jak najszybciej zakończyć rozmowę z blondynem. Postanowił jakoś odpowiedzieć na jego pytanie, tylko co on właściwie polecał? Zerknął szybko przez ramię w stronę lady próbując coś wymyślić. Kiedy zobaczył swoją przyjaciółkę rozmawiającą z niską dziewczyną w mundurku szkolnym przypomniał sobie, że przecież ona umie dobrze piec ciasta.
— Polecam szarlotkę, jest pyszna – powiedział ciągiem zupełnie beznamiętnie. Wyjął notesik i długopis mając nadzieje, że chłopak wreszcie się na coś zdecyduje. Wtedy w głośnikach rozbrzmiało ciche Can I Call You Tonight od Dayglow. Jego noga samoistnie zaczęła chodzić w rytm piosenki czego sam nawet nie zauważył.
— Okej no to niech będzie szarlotka i.... jedno caramel cappuccino – Izuku wyskrobał to szybko na kartce. Uśmiechnął się jeszcze ostatni raz gryząc się w język żeby w końcu przestać bo to pewnie robi się straszne i wygląda nienaturalnie. Przetarł ręką czoło i popędził z ulgą za ladę. Serce rozbrzmiewało w jego piersi głośnym galopem a przed oczami miał tylko jego dziwny, krzywy ale zarazem słodki uśmiech. Przez resztę dnia starał się o nim nie myśleć, a i tak ten czarujący jegomość wędrował w tych swoich błyszczących mokasynach po jego głowie. Te jego włosy, oczy, usta i cały ten cholernie pociągający on. W dodatku tak dobrze wyglądał z okularami na nosie w skupieniu czytając książkę, nawet kiedy marszczył czoło i zaciskał powieki jakby z frustracji. Izuku szorował szmatką blaty ze złością. „Może powinienem go spytać o imię?" – pomyślał. „Nie, to będzie niezręczne, nawet nie wiem o czym miałbym z nim rozmawiać" – przeszło mu przez głowę. W momencie w którym skończył czyścić stolik podbiegła do niego rozpalona do czerwoności brunetka trzymając w ręku jakiś świstek. Z szerokim uśmiechem podała go piegowatemu czekając aż przeczyta co jest na nim napisane. Na białej karteczce znajdowało się krótkie zdanie „so can i call you tonight?" i numer telefonu zapisany bardzo ładnym, starannym pismem przy pomocy niebieskiego długopisu.
Numer telefonu.
N u m e r t e l e f o n u.
Z małym serduszkiem.
Przeczytał zawartość jeszcze raz i potem jeszcze kolejny. Spojrzał się z niedowierzaniem na przyjaciółkę, która aż skakała z podekscytowania a potem znowu na liczby.
O kurwa on miał jego numer.
CZYTASZ
caramel macchiato
FanfictionIzuku po liceum nie ma pojęcia co chciałby robić w życiu, więc za pomocą przyjaciółki zaczyna pracę w kawiarni by pomóc swojej mamie. Musi jednak po drodze uporać się ze swoją nową przygodą w postaci przystojnego studenta. fandom; bnha aus; caffe!au...