Wyścig

408 44 15
                                    




Chłopak jechał na swojej deskorolce ciemnymi drogami Japonii mijając nieliczne auta i równie nieliczne światła mające za zadanie oświetlać drogę samochodom. Była to ciepła, letnia noc, która zapowiadała obiecującą pogodę na zaplanowane wcześniej spotkanie z jego najlepszym przyjacielem. Niebieskowłosy miał jednak dziś w planach coś więcej niż tylko zwykły wyścig.

- Już wiem co jest moim szczęściem - myślał - Moim szczęściem jest... - W tej chwili jego szczęście ściągnęło z głowy kaptur i uśmiechnęło się lekko - ... Reki.

Reki, o którym była mowa miał na sobie żółtą bluzę, na środku której widniało niebieskie kółko deskorolki. Czarne spodnie i niebieskie adidasy komponowały się z nią idealnie, mimo nieładu, w jakim górna część ubrania była ułożona. Jego czerwone niczym ogień włosy jak zwykle przytrzymywała niebiesko biała opaska nadając wszystkiemu swój indywidualny urok. Było to ulubione ubranie chłopaka, toteż Langa nie dziwił się, że miał je dziś na sobie. Po bezsłownym przywitaniu kumple ustawili się na linii startu gotowi do jazdy i spojrzeli na siebie z uśmiechem.

- Wreszcie możemy dotrzymać tej naszej obietnicy - powiedział czerwonowłosy z widocznym podekscytowaniem w głosie.

- Ta. Nasze wyobrażenie ostatecznego wyścigu - odpowiedział wyższy równie uradowany tym, co miało się zaraz wydarzyć.

- Tylko nie dawaj mi fory, okej? - spytał Reki uśmiechając się zadziornie.

- To samo tyczy się ciebie! - odpowiedział Langa.

- Gotowy... - odezwali się w tym samym czasie. Słońce właśnie wychylało się zza horyzontu zwiastując początek dnia. - Start! - W tym samym momencie popędzili do przodu wykonując coraz to inne triki. Mimo że Langa był znacznie lepszy od Rekiego, ten już się tym nie przejmował. Najważniejsze było to, że jechali teraz obok siebie i spędzali wspólnie czas.

Nagle na horyzoncie pojawił się ostry zakręt, jednak zamiast zwolnić, Hasegawa rozpędził się jeszcze bardziej i wykonał trik, którego nauczył go kiedyś Miya (przepraszam, ale nie będę dawać nazw, bo w ogóle się na tym nie znam (─‿‿─) dop. aut.), a w jego ślady poszedł zaraz Reki, jednak chłopak nie wyćwiczył sztuczki na tyle, by wykonać ją poprawnie i wylądował w krzakach. Obaj roześmiali się na cały głos, a niebieskooki podał mu rękę, by pomóc mu wstać. Reszta drogi przebiegła im bez większych problemów. Finalnie zwycięzcą został Langa, jednak obaj cieszyli się z wyniku. Po zabraniu ze sobą rzeczy nastolatkowie udali się do skateparku, w którym ćwiczyli wszystkie triki, by dać sobie chwilę wytchnienia i przy okazji porozmawiać.

***

- Wiesz, Reki - niebieskowłosy postanowił odezwać się jako pierwszy - właściwie jest coś, o czym chciałem ci powiedzieć już od jakiegoś czasu - dokończył, odwracając przy tym lekko wzrok.

- Znowu zaczniesz mi mówić, jaki to jestem niesamowity i jak bardzo jesteś mi wdzięczny, że mnie poznałeś? - zaśmiał się bursztynowoooki.

- Właściwie... to tak - Langa zarumienił się nieznacznie - od śmierci mojego ojca jazda na snowboardzie przestała mnie cieszyć, jednak gdy zobaczyłem sposób, w jaki jeździsz, to uczucie do mnie wróciło. Podziwiałem cię wtedy i do tej pory podziwiam, bo to ty nauczyłeś mnie jak jeździć na deskorolce i to ty wspierałeś mnie przez cały ten czas. Dzięki tobie pokochałem deskę, a wraz z nią... - chłopak urwał zdanie rumieniąc się tak bardzo, że ktoś stojący z odległości kilkunastu metrów zobaczyłby ten wiśniowy odcień jego twarzy - ciebie - odpowiedział najciszej jak tylko się da, jednak Reki to usłyszał. I mimo że te wszystkie słowa doszły do jego uszu, to nie był w stanie ich przetworzyć. Nie był w stanie w to uwierzyć. Ktoś go pokochał, ktoś go zaakceptował, a tym kimś była osoba, którą chłopak darzył największą sympatią, jaką mógł tylko kogoś darzyć. Miał wrażenie, że to tylko jakiś chory sen, z którego lada chwila wybudzi go budzik rozkazujący wygramolenie się z ciepłego łóżka i wrócenie do rzeczywistości. Jednak tak się nie stało. Dwoje błękitnych oczu wpatrywało się w chłopaka cierpliwie czekając na odpowiedź. A gdy biedny Reki zdał sobie sprawę z tego, jak wyższy musi się teraz czuć od razu zalał się obfitym rumieńcem i zaczął się tłumaczyć.

- E... j-ja te-eż - w końcu zdecydował się wziąć głęboki wdech i odpowiedzieć jak na dobrze wychowanego człowieka przystało. - Ty też mi się podobasz - odparł szybko i schował twarz w dłoniach starając się zamaskować i tak zbyt widoczny rumieniec. Po chwili postanowił jednak spojrzeć na swój powód zawstydzenia czując na sobie obcy oddech i chęć spojrzenia jeszcze raz w te piękne tęczówki koloru oceanu, jednak zaraz po tym, jak odsłonił oczy poczuł na swoich ustach inne, ciepłe wargi należące do Langi. Kyan zdecydowanie nie tak wyobrażał sobie swój pierwszy pocałunek. Te w filmach wyglądały na bardziej namiętne i czarujące, jednak dla niego taki pocałunek był czymś o wiele piękniejszym. Bo mimo że było to jedynie szybkie muśnięcie warg, przekazane były w nim wszystkie emocje, jakie mężczyźni czuli do siebie. Filmowe pocałunki nie mogły się nawet równać z tą piękną chwilą, tą czułością wykonaną na tle wzeszłego dopiero słońca.

***

Całą drogę do domu kochankowie przebyli idąc pieszo, spoglądając na siebie ukradkiem i uśmiechając się lekko trzymając się przy tym za ręce. Teraz nie liczyło się nic innego, jak tylko oni sami...

***

845 słów

Ohayoooooo~ Witam was w moim pierwszym shocie, książce i w ogóle czymkolwiek na wattpadzie. Po niewypale z shitpostem i nieoryginalnymi pomysłami z Victuuri przychodzę do was z czymś czego (chyba) jeszcze nie było, no bo w końcu ten fandom dopiero tam sobie powstaje. A więc gwiazda dzisiejszego wieczoru to: RENGAAAAA! Ja wiem, że ten one-shot to jeden wielki cringe, ale wybaczcie mi, pierwszy raz coś takiego piszę, a ja do romansideł talentu nie mam T_T Ale i tak mam nadzieję, że ktoś zobaczy i polubi te moje wypociny, bo serio się starałam ;^; No nic, do następnego :D BAAAAAJ

🎉 Zakończyłeś czytanie 𝐖𝐲𝐬́𝐜𝐢𝐠 || 𝐒𝐤𝟖 𝐭𝐡𝐞 𝐢𝐧𝐟𝐢𝐧𝐢𝐭𝐲 𝐑𝐞𝐧𝐠𝐚 𝐨𝐧𝐞-𝐬𝐡𝐨𝐭 🎉
𝐖𝐲𝐬́𝐜𝐢𝐠 || 𝐒𝐤𝟖 𝐭𝐡𝐞 𝐢𝐧𝐟𝐢𝐧𝐢𝐭𝐲 𝐑𝐞𝐧𝐠𝐚 𝐨𝐧𝐞-𝐬𝐡𝐨𝐭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz