Rutyna

0 0 0
                                    

Co rano jest nowy dzień, a każdy taki sam jak poprzedni.

"Co rano jest nowy dzień, a każdy taki sam jak poprzedni."

George R.R. Martin, Starcie królów


Piętnastoletni chłopak o zielonych oczach i brązowych włosach podszedł do dość dużego szkolnego okna. To było lekko zabrudzone kurzem, jednak nadal pozwoliło na dość dobrą obserwację otoczenia przed nim. Ściągnął swój plecak i odstawił go na ławkę, a delikatnie wychyliwszy się ponad parapet, uśmiechnął się. Zamknął oczy, chcąc stłumić gwar panujący na korytarzu, wreszcie podniósł swe powieki, a widok, jaki się przed nim roztaczał, można by uznać za nader katastroficzny.

Oto bowiem w najdalszym punkcie, jaki widział, kominy starych fabryk stykały się z czerwono różowym niebem. Nieco bliżej leżały porozrzucane na stos książki, obrazy i mapy, przedstawiające znany mu świat. Niżej, na ulicy, walczyli wybrańcy, ostatni ludzie na tym dogorywającym świecie. Skakali sobie do gardeł, walczyli o to, kto przetrwa tę minutę dłużej, za nim wielki ogień wyjałowi każdy milimetr ziemi. Aż wreszcie, pojawiła się oznaka zbawienia. Smuga czarnego dymu i huk rozrywający bębenki. Po nim zaś jedynie światło niemożliwie jasne i nieskończone. Nagle ciemność, Markus podniósł swe powieki i odsunąwszy się od okna, chwycił za plecak. Spojrzał na twarze swych pobratymców, poświęcił im około minuty, po czym przeniósł swój wzrok w stronę końca korytarza. Tłumki powstałe ze zmieszania uczniów kilku klas powoli się przerzedzały, a on powolnym marszem udał się w stronę toalet. Gdy w końcu dotarł do lekko kremowych drzwi, zapukał trzy razy, po chwili drzwiczki uchyliły się za sprawą jednego z uczniów pierwszej liceum. Placówka bowiem do której uczęszczał, była łączona, tak więc symbioza dwóch różnych roczników była czymś naturalnym. Zakaszlał, ponieważ dotarł do niego, drapiący gardło odór papierosowy. Spojrzał na bramkarza, po czym zasłaniając usta rękawem, wszedł do środka - Moglibyście tu wietrzyć od czasu do czasu - doradził, otwierając okno i uśmiechając się do jednego z uczniów - Witaj Rzeka - zagaił i uścisnął dłoń swemu przyjacielowi. Kacpra Rzekowskiego poznał już w drugiej klasie, gdy to odesłano go z innej szkoły. Był dość pogodnym, radosnym chłopakiem o niebieskich oczach i złotych włosach, który zawsze umiał znaleźć sobie przyjaciół. Z wiekiem zaś wyszlifował u siebie smykałkę do interesów i naprawdę sporawą dozę charyzmy - Jak tam chłopie? - zaczął blondyn, na co Markus odpowiedział dość krótko - Bywało gorzej, lepiej mów jak się mają chłopaki.

- Cóż...

- No co? - zaczął drążyć, jednocześnie przyciągając się do okna, chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza.

- Maćka wypuścili, ale Adama postanowili zatrzymać na dwa dni - odpowiedział posmutniały, na co jego rozmówca jedynie przeklął, mówiąc - Szkoda mi go, miał cholernie dużego pecha - chłopak został bowiem zatrzymany podczas próby kradzieży. Ubrani w czarne łachmany, mając ze sobą puste plecaki, planowali, napakować ile się da i uciec jak najszybciej się da. Na ich nieszczęście podczas rozpoczęcia ucieczki, pod sklep zaparkował radiowóz, z którego wyszła para policjantów. Mimo iż był to czyn dość karygodny, wielu uczniów go rozumiało. Bowiem życie w Höllenowie było nad wyraz ciężkie, więc każdy radził sobie, jak najlepiej umiał - Racja, miejmy przynajmniej nadzieję, że wszystko będzie dobrze - dodał niebieskooki, po czym wraz z przyjacielem wyszedł z pomieszczenia, chcąc udać się na lekcje. Reszta dnia minęła dość monotonnie, zwyczajne lekcje czy codzienna niespodziewana kontrola plecaków, od zwykły szkolny dzień. Jedynym ciekawym elementem był apel, gdzieś około trzynastej. Dyrektor szkoły wyszedł na hol, gdzie już zebrali się uczniowie. Tam wygłosił swym dość spokojnym, jednakże stanowczym tonem mowę, z której należałoby wymienić kilka dość znaczących fragmentów: "W związku z powiększającą się liczbą przypadków, podczas których dochodzi do występków młodzieży, nasz samorząd postanowił, że od najbliższego tygodnia zwiększy się liczba przeszukiwań do trzech dziennie". Tu należałoby zwrócić uwagę, iż tymi występkami były między innymi palenie, brak mundurków, niewłaściwie użyte słownictwo, czy wypowiedzi o złym znaczeniu, bądź kontekście. Kolejną ciekawą wypowiedzią był fragment o średniej nauczania, który brzmiał mniej więcej tak: "Należy też przypomnieć, iż spadła średnia poziomu klas, czy ogólnego poziomu nauczania. W związku z tym należy zrobić wszystko, by zwiększyć ten poziom. Dlatego więc postanowiliśmy zwiększyć ilość testów oraz zdjąć obowiązek ich zapowiadania, by w ten sposób zmobilizować was do lepszej pracy". Fragment ten był ciekawy wyłącznie z jednego powodu, bowiem omawiana średnia spadła zaledwie o jedną dziesiątą, a było to spowodowane już wcześniejszym zwiększeniem ilości testów". Reszta przemówienia trwała z pół godziny, po których Marcusowi zostało jedynie wyjście ze szkoły, poczekanie na autobus i powrót do domu. Ta zajęła mu około godziny, gdyż po drodze od przystanku zajmującej zwykle kwadrans musiał przejść lasem. Było to spowodowane tym, iż obok przystanku "spał" bezdomny. Dodatkowo już zajęły nim się specjalnie do tego wyznaczone służby, mające na celu resocjalizować go, poprzez okładanie pałką z twardego gumo podobnego materiału.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 11, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Cykl EdenuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz