prolog

21 3 0
                                    

Zack pov

gdy padłem na kolana tak jak kazał mi jeden z policjantów mierzących do mnie z broni, założyli mi kajdany na ręce, a potem zostałem szarpnięty za ramię i zaciągnięty siłą do radiowozu. Gdy siedziałem już na tylnim siedzeniu auta, spoglądałem jedynie z ciekawością co te świnie robią Ray. -gdzie oni ją kurwa zabierają?! -pytałem sam siebie w myślach lecz odpowiedzi i tak nie znałem.

Gdy ruszyliśmy, konwój składający się z 4 innych radiowozów nas eskortował, czułem się jakbym był jakimś prezydentem którego trzeba ochraniać żeby nic mu się nie stało, cóż za ironia losu, ale od kiedy prezydent ma ręce skute kajdankami? Gdy sobie tak myślałem jeden z policjantów eskortujących mnie powiedział:

-najpierw jedziemy na przesłuchanie a potem będziesz siedział w areszcie aż do sprawy sądowej, masz przejebane

-gdzie zabierają dziewczynkę?? -zapytałem lekko zdenerwowany

-gościu, grozi ci dożywocie a ty się przejmujesz jakąś gówniarą?!

Zamilkłem, bo niby co miałem odpowiedzieć?? Wkurzyłem się jedynie bo obiecałem Ray że zabiję ją jak tylko wyjdziemy z tego psychicznego budynku a te jebane pały robią ze mnie kłamcę...

Po pół godzinie dotarliśmy do pilnie strzeżonego komisariatu, nie dziwię się że był strzeżony niczym więzienie o zaostrzonym rygorze, był od razu połączony z aresztem i siedzieli tam sami zwyrole czekający na wyrok. Czy ja też jestem takim zwyrolem? Nie rozumiem, przecież zabijałem ludzi w ramach pracy a oni mnie do pierdla chcą wsadzi. Ehh, no co zrobić.

Paru policjantów wyszło z radiowozów i gadali o czymś, wyglądało to bardziej jak narada. Po pięciu minutach zaczęli podchodzić do radiowozu w którym siedziałem ja. Jeden z nich szarpnął za klamkę od drzwi do auta jednocześnie je otwierając. Zanim się obejrzałem poczułem ukłucie w okolicach karku i zasnąłem.

Obudziłem się przypięty do krzesła w całkiem białym pokoju a przede mną stał stolik z jakimiś papierami. Wtedy przez drzwi wszedł jakiś koleś. Przedstawił się jako niejaki „komisarz Jonson", usiadł na krześle i wziął ze stołu plik kartek.

- a więc nazywasz się „Isaac Foster" tak? -zapytał Jonson.

-mhm - niechętnie przytaknąłem.

-wiesz o co jesteś oskarżany? -ponownie zadał pytanie komisarz.

-spodziewam się że o zabójstwo -odpowiedziałem. -zabiłem jakieś 48 osób

Przez kolejne 2 godziny kontynuował przesłuchanie. Oczywiście powiedziałem mu wszystko zgodnie z prawdą gdyż nienawidzę kłamstw jak dobrze wiadomo. Chwilę potem Jonson wyszedł z pomieszczenia. Z pięć minut siedziałem tak bez czynnie aż znowu pojawił się komisarz. Tym razem wszedł z jakimiś gośćmi którzy mnie unieruchomili i zaprowadzili do celi w areszcie.

W celi na łóżku leżały ciuchy, kazali mi się przebrać bo byłem cały w krwi Rachel i nie tylko. Przebrałem się ale swoją bluzę schowałem pod poduszkę, szybciej zdechnę tutaj niż te szuje zabiorą mi moją ulubioną bluzę. Zanim się obejrzałem zasnąłem, szczerze mimo wszystko spało mi się bardzo dobrze, co się dziwić jak przez większość życia spałem na podłodze.

Rano obudził mnie oschły głos strażnika:

-wstawaj Foster masz gościa. -powiedział jednocześnie otwierając celę

-jakiego znowu gościa, co on pieprzy?? - zastanawiałem się. Gdy wyszedłem z celi strażnik prowadził mnie do jakiejś sali. Gdy tylko wszedłem moją uwagę przykuł starawy ksiądz w pseudo fioletowym płaszczu, miał też nienaturalnie całkiem białe oczy. -CZY TO GRAY?! -powiedziałem w myślach zadziwiony i lekko podenerwowany.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 16, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

w blasku błękitnego księżyca |angels of death kontynuacja|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz