Obudziła mnie moja matka, która postanowiła drzeć się na całe mieszkanie. Lekko otworzyłem oczy i spojrzałem na zegar, który wisi na ścianie.
-Świetnie jest 6:30 a ta się drze.- Powiedziałem sam do siebie i wstałem łóżka. Wziąłem swój znienawidzony mundurek szkolny i go założyłem. Olałem krawat i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do kuchni. Na stole stał talerz z kanapkami. Usiadłem na krześle i zacząłem jeść.
- Katsuki!- Wydarła się moja matka.
- Czego z rana chcesz!? Wystarczy, że mnie obudziłaś!
- Jak się odzywasz do matki!? – Weszła do kuchni wkurzona jak osa.- Masz się dobrze zachowywać. Podobno w klasie będziecie mieli nowego kolegę.
- Ta fajnie. – Spojrzałem na swoją rękę, w której miałem kanapkę. Odłożyłem ją na talerz. – Nie będę już jadł.
- Katsuki. Znowu? Musisz zjeść. – I teraz jest miła. – Wiem, że za nim tęsknisz ale nie cofniesz czasu.
- Zajebiste pocieszenie dzięki. – Spojrzałem na nią z wyrzutem. – nawet nie wiesz jak mnie to męczy.
- Wiem... i rozumiem t - Przerwałem jej.
- Nie, NIE ROZUMIESZ! To przeze mnie! I dobrze o tym wszyscy wiecie! Żałuje każdego dnia! A wy nawet nie zareagowaliście jak powiedzieli, że zaginął! TO POWINIENEM BYĆ JA! – Nie wytrzymałem. Wziąłem swoją torbę. Założyłem buty i wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Poszedłem w stronę domu cioci. Chce zobaczyć jak się czuje.
Po dziesięciu minutach byłem pod jej domem. Zapukałem.
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź. Otworzyła mi dość niska kobieta z zielonymi włosami.
- Cześć Ciociu.
- Witaj Katsuki. Co Cię do mnie sprowadza? – Zapytała.
- Chciałem zobaczyć jak się czujesz.
- Trochę lepiej... Dwa lata już minęły a ja mam wrażenie, że to było wczoraj.. – Kilka łez spłynęło po jej policzkach. Przytuliłem ją a ona się wtuliła.
- Też za nim tęsknie. Nawet nie wiesz jak bardzo.. Naprawdę mi przykro. Przyjdę po lekcjach do Ciebie dobrze? Mama na pewno się zgodzi.
- Naprawdę nie musisz Katsuki.
- Muszę. – Odsunąłem się trochę.- Teraz idę do szkoły. Do zobaczenia Ciociu Inko
- Do zobaczenia Katsuki. Miłego dnia. – Powiedziała i zamknęła drzwi. Ja wyszedłem z bloku i skierowałem się do szkoły.
Wszedłem do Sali i usiadłem w ławce. Zauważyłem, ze za mną stoi pusta ławka z jakimś żółtym plecakiem.
- On miał taki sam...- Pomyślałem i powstrzymałem się od płaczu. Spojrzałem na tablice i ciężko westchnąłem.
Słuchałem jak cała klasa gada o tym, ze będzie nowy uczeń. Urasraka chce go do swojej grupy. Przynajmniej będę miał spokój.
Po chwili z dupy pojawił się Aizawa w tym żółtym kokonie. Wyszedł z tego śpiwora i spojrzał na całą klasę.
- Jak już wiecie dzisiaj przyjdzie do nas nowy uczeń. Macie go przyjąć dobrze a jak nie to nie mój problem. – Powiedział jak zawsze zmęczonym głosem. – Jego plecak jest już w Sali i będzie siedział za Katsukim. Jeśli macie jakieś pytania- Przerwał mu Kaminari
- Ja mam! – Nauczyciel spojrzał na ładowarkę.
- Chciałem powiedzieć, że jeśli macie pytania to mam to gdzieś więc sobie daruj Denki.
- No ej! – Oj pikachu się obraził.
Zapowiada się Ciekawa lekcja.
/////////////////////////////////////////////
Mam nadzieję że się podoba. Idę pisać kolejny rozdział.
Ps. przepraszam za wszelakie błędy.
493 słowa