III

221 47 19
                                    

Chłopak oparł się o fotel z westchnieniem i wlepił spojrzenie w sufit. On i Oikawa mieli ścigać się tuż przed starciem Hannibala z Puchaczem. Z wiadomości od Hinaty wynikało, że zaskakująco dużo osób postawiło na niego w tym starciu, a nagroda dla zwycięzcy miała wynieść zaledwie kilkadziesiąt tysięcy z racji spontaniczności tego wyścigu. Kageyama miał gdzieś nagrodę i subtelnie przypomniał o tym Jaskrowi, który chwilę później pojawił się przy jego oknie, by pokazać mu środkowy palec.

Kageyama opuścił szybę.

— Czego chcesz, kretynie?

— Nie przeszkadzam? — Rudowłosy zajrzał do wnętrza auta i uśmiechnął się do dziewczyny. Tobio zacisnął usta, ledwo powstrzymując się przed zdzieleniem go w łeb.

— Tylko sobie rozmawiamy — dziewczyna uśmiechnęła się ciepło.

— Kenma poszedł gadać z ludźmi z góry, a Zombie z ekipą już są, więc pomyślałem, że może ty i Risa chcecie pójść ze mną pogratulować DJ'owi wygranej.

— Mów mi Vegas — powiedziała. — Skoro już się tu kręcę...

— Już jechali? — Kageyama zmarszczył brwi i zerknął na zegarek. — Cholera.

— Thunder przyjebał w latarnie na zakręcie i nie było mowy, żeby się wykaraskał — dokończył rudowłosy i spojrzał z ciekawskim uśmieszkiem na brunetkę. — Vegas? Czy ty naprawdę jesteś z TEGO świata?

Dziewczyna parsknęła, słysząc ton chłopaka i skinęła głową.

— Ścigałam się w LA — odparła. Jaskier wyszczerzył zęby.

— Ale kozak — zaśmiał się. — Ja to jednak mam nosa, co nie, Killer? Mówiłem, żebyś ją zaprosił, bije od niej zajebistością na kilometr.

— Sklej pizde, Jaskier — warknął czarnowłosy, a brunetka zaśmiała się szczerze.

— To co? Idziecie?

— Nie będziemy tu chyba kwitnąć, co? — zwróciła się do czarnowłosego. — Zresztą dalsze zamartwianie się ci nie pomoże.

Kageyama skinął głową i wysiadł z auta. Pomimo hałasu na zewnątrz dziewczyna była w stanie usłyszeć rozmowę przyjaciół, gdy Kageyama obchodził samochód, by otworzyć jej drzwi.

— Jak randka?

— To nie jest randka.

— Przestań się opierać przeznaczeniu, Killer.

— Zamknij się w końcu, kretynie jebany.

Dziewczyna wysiadła, dziękując chłopakowi uśmiechem, po czym oboje ruszyli za Jaskrem, zmierzającym w stronę swojej ekipy.

— Wiesz, że żartowałam z tymi drzwiami, no nie? — zwróciła się do bruneta, próbując przekrzyczeć ryk silników i głośne rozmowy.

— Wolałem nie ryzykować.

— Jaskier! Mordo ty moja! Widziałeś moje słodkie zwycięstwo?! — Dziewczyna spojrzała na łysego chłopaka w czarnych dresach i pomarańczowej bluzie, niemal rzucającego się w stronę Hinaty. — Widziałeś jak Noya wyjebał w słup?!

Brunetka nie mogła powstrzymać uśmiechu, słysząc dziki śmiech kierowcy. Kageyama położył jej dłoń na łopatce, zachęcając by podeszła bliżej grupki chłopaków, stojących obok swoich samochodów.

— Zamknij się, DJ! Gdybyś mi nie zajechał drogi, ty pieprzony skurwielu...!

— Noya, uspokój się. — Srebrnowłosy chłopak stojący obok ciemnoczerwonego Chevroleta podrapał się w kark z westchnieniem. Domniemany Noya, niski chłopak o rozjaśnionej grzywce, przewrócił oczami i posłał łysolowi wściekłe spojrzenie, nie odzywając się już ani słowem. Hinata uśmiechnął się pobłażliwie i zerknął przez ramię na swoich towarzyszy.

Up all night || Kageyama Tobio x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz