Rozdział 1, gdzie uczniowie 1A wywołują ducha

603 35 12
                                    

Księżyć świecił wysoko na niebie, a gałęzie drzew kołysały się trącane podmuchami jesiennego wiatru, raz na jakiś czas uderzając w okna na wyższych piętrach, gdy siedmioro uczniów wymknęło się ze swoich pokoi i zebrało w salonie akademika. Każdy z nich szedł niemal na palcach, by nie obudzić wychowawcy, z wyjątkiem Kaminariego, któremu podwinęła się przednia część kapcia i wywalił się centralnie pod drzwiami pokoju Aizawy.

Po dostaniu ochrzanu od Iidy, który szedł tam tylko dla zachowania bezpieczeństwa, dołączyli do reszty. Mina dała każdemu zadanie, więc Kaminari poszedł odłączyć od prądu telewizor i na wypadek pobiegł też do sąsiadującej z salonem kuchni, by odłączyć mikrofale i toster. Co jak co, ale toster był cenniejszy od ich życia. A przynajmniej dla Uraraki i Hagakure, które po nie otrzymaniu porannych porcji tostów, potrafiły przerazić nawet nauczyciela historii, Yagiego Toshinori.

Sero i Kirishima szczelnie zamknęli okna i drzwi, a Mina rozdała wszystkim grube, woskowe świece, które kupiła poprzedniego dnia. Todoroki przy użyciu ukradzionej Aizawie zapalniczki, z Iidą mówiącym mu nad uchem, by uważał, ponieważ ogień może doprowadzić do pożaru, podpalił knoty świec.

-M-Mina-san, nie sądzisz, że to głupie? I niebezpieczne?- spytał cicho Midoriya, trzymając jedną z palących się świeczek.

Trząsły mu się ręce, przez co stopiony już wosk raz na jakiś czas rozlewał się na krawędź i parzył go w palce. W odpowiedzi dostał tylko prychnięcie ze strony Ashido i rozbawione spojrzenie Kirishimy. Ustawili się w okręgu i zgodnie z wcześniejszymi instrukcjami dziewczyny, położyli świeczki na podłodze, tuż przy swoich stopach, i złapali się za ręce. Kaminari wzdrygnął się na uczucie mokrej ręki Izuku, lecz nie skomentował tego, woląc nie narażać się Minie na utratę kolejnych cennych sekund.

Gdy zegar wybił północ, a specjalnie na tę okazję pożyczyli od ojca Sero zegar z kukułką, Ashido kazała zgasić wcześniej zapalone światło i otworzyła usta.

-Wzywamy cię duchu. Pokaż nam się.

Mina powtórzyła formułkę jeszcze pięć razy, lecz za każdym razem jedyne co było słychać to ciche jęki strachu Midoriyi. Rozejrzała się wokół, lecz wszystko było tak jak powinno.

-Wygląda na to, że to na nic- powiedział smutno Kaminari, z ulgą puszczając spoconą rękę Izuku.

-Co za tępy duch. Pokazuj się w tej chwili.

Ledwo wypowiedziała te słowa, a wszystkie okna otworzyły się na oścież, firanki zaczęły falować na wietrze, a płomienie świeczek zgasły. Żarówki zaczęły migać, aż przepaliły się a ich szkło rozsypało się po podłodze. Wszyscy głośno krzyknęli, najpewniej budząc Aizawe i innych.

-N-nie mogę się ruszyć!- krzyknął Sero, próbując podnieść nogę do góry, lecz ta ani drgnęła, jakby przyklejona do podłogi.

Reszta również próbowała, jednak z takim samym skutkiem.

Ekran telewizora zajaśniał, włączając się na starym programie muzycznym, na którym leciała skoczna muzyka country. W powietrzu rozniósł się rozjuszony krzyk, zdolny obudzić demony z samego dna piekła, a po chwili urządzenie przełączyło się na jakiś zespół rockowy. Muzyka nie grała długo, gdy ekran pękł, a sam telewizor spadł na podłogę.

W końcu wszystko ucichło. Świece same z siebie ponownie się zapaliły, a wiatr ustał. Powietrze pomiędzy siódemką uczniów zaczęło falować i jaśnieć.

Tuż przed twarzą Miny stał, a raczej lewitował, półprzezroczysty chłopak. Jego blond włosy wyglądały jakby trafił w nie piorun, krwistoczerwone oczy otoczone gniewnymi zmarszczkami przewiercały Ashido na wylot. Unosił się kilka centymetrów nad ziemią, przez co wydawał się wyższy niż był w rzeczywistości, z rękoma założonymi na piersi.

-Kogo nazywasz tępym, kosmitko?- przechylił się, a ich twarze dzieliło kilka centymetrów, co dodawało jego postaci grozy.- To ty ledwo zdajesz z klasy do klasy.

Z ust całej siódemki wydobył się głośny krzyk. Dopiero w tamtej chwili zdołali odzyskać władze w nogach, które magicznie odkleiły się od podłogi, i upadli na glebę, bezustannie wpatrując się w zjawę.

Chłopak przewrócił oczami i rozejrzał się po całym pokoju wspólnym. Narobił wielu szkód, ale na szczęście nie on będzie się musiał tłumaczyć Aizawie z potłuczonego telewizora. A to był już trzeci rozwalony przez klasę pierwszą A telewizor. Dlatego pewnie szkoła zrezygnowała z nowocześniejszych i droższych modeli.

-B-Ba-Bakugou?

Pierwszy przemówił Kirishima. Oczy miał szeroko otwarte jakby zobaczył ducha. Nie, wróć, on właśnie widział ducha. I to wcale nie bylejakiego.

-Znasz to coś?

-Jak ja ci zaraz dam "to coś", to wylądujesz na Marsie!- krzyknął, a świece znów zgasły.

-Bakugou...- tym razem odezwała się Mina, której oczy były pełne łez.

-Oj nie becz...

Duch znów przewrócił oczami, głośno wzdychając. Minęły już prawie dwa lata od jego śmierci, nie rozumiał dlaczego Mina zachowywała się tak, jakby nadal ją to bolało. Powinna przywyknąć, że ona, Kirishima i Bakugou już nie chodzą wspólnie po korytarzu szkoły, nie jedzą wspólnie pizzy, nie uciekają z lekcji. Powinna pogodzić się z jego śmiercią, a tymczasem płakała metr od niego.

-"Nie becz"? Żartujesz?!- wzburzył się Kirishima, wstając z podłogi.- Byłeś naszym przyjacielem, kumplem, najlepszym bro. Czemu do cholerny wbiegłeś pod ten samochód?!

-Jasne, zwal to na mnie! Pierdol się, Shittyhair.

Kirishima również się rozpłakał. Cieszył się, że widział ponownie swojego przyjaciela, nawet jako ducha. Wszyscy podnieśli się z podłogi. Każdy z każdej perspektywy chciał zobaczyć zjawę w pełnej okazałości.

Midoriya zaczął mamrotać pod nosem, nikt nie był w stanie usłyszeć o czym dokładnie, a Iida oczywiście informował ich wszystkich jakie dostaną reprymendy od nauczycieli i jakie to było niebezpieczne.

Kaminari bawił się w przekładanie ręki przez pół przezroczyste ciało, co tylko denerwowało Bakugou. Jednak poza krzykiem nie mógł prawie nic zrobić.

Aż w końcu Katsuki zaczął ignorować Denkiego, znajdując sobie zabawę w postaci dokuczania ciągle stojącemu cicho Todorokiemu. Szczególnie zainteresowały go jego oczy, heterochromia przyciągnęła go jak magnez, oraz włosy, prawdopodobnie farbowane, gdyż nie da się mieć aż tak różnych kolorów na głowie naturalnie.

-Wow, nie sądziłem, że wezwanie ducha naprawdę się uda- powiedział Sero, próbując podnieść rękę Bakugou do góry, lecz jego własna kończyna tylko przeszła na wylot.

-Wezwanie? Pff... Ja tu ciągle byłem. Rytuał pozwolił wam mnie tylko zobaczyć i usłyszeć. Idioci.

-Byłeś?

-Tsa... Jak się okazało nie mogę odejść, dopóki nie załatwię wszystkich spraw, które miałem za życia.

Dotknął kosmyka włosów Shoto, który podniósł się i opadł, jakby Bakugou naprawdę go dotknął, co wywołało tylko głośniejszy mamrot Izuku.

-Jakie to sprawy?

-Rzecz w tym, że nie pamiętam. Nie wiem czy to przez to, że minęły już dwa lata, czy przez to, że...- przejechał kciukiem po szyi i wyciągnął język.

-Wygląda na to, że zamiast wywoływać duchy, musimy ci pomóc przejść na drugą stronę.

-Nie wiem, nie wiem... Mnie się tu podoba- położył głowę na ramieniu Todorokiego, obejmując go w pasie.

Heterochromikowi się chyba to nie spodobało, ponieważ odsunął się w bok. Bakugou jęknął z udawanym smutkiem i zaczął się unosić. Położył się w powietrzu, plecami do podłogi, założył noge na nogę i położył ręce na kark.

-Cieszę się, że tu jesteś, Bakubro.

Z duchem na "ty" / todobakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz