1. Początki zawsze są trudne

16 0 2
                                    

Od zawsze byłam śpiochem. Dzisiaj, akurat w moje urodziny udało mi się wstać wcześnie rano. Mieszkałam w piętrowym domu jednorodzinnym. Moja codzienna, nudna, poranna rutyna, gdy najpierw się przebierałam, a potem szłam jeść śniadanie. Myślałam: ,, W końcu są moje 16 urodziny, mam nadzieje, że chociaż dzisiaj się trochę wyluzuje, w dniu wolnym od szkoły i być może od problemów''. Zeszłam do kuchni, nikogo nie było, oprócz mojego psa Leosia. Jeszcze trochę zaspana, zrobiłam kawę i wyszłam na taras. Lubiłam tą ciszę i spokój, ale trwało to tylko do czasu. Usłyszałam mamę, która rozmawiała z kims przez telefon. Domyślałam się, że znowu rozmiawia z tą osobą. Ostatnio miałam wrażenie, że nie mówi nam wszystkiego, że ma jakieś tajemnice. Nie byłam do końca pewna o co chodzi, ale ostatnio, mało czasu spędzała ze mną i z tatem, wydawała się trochę zestresowana i strasznie zamyślona. Raz nawet prówowałam się dowiedzieć co się dzieje, ale bezskutecznie. Weszłam do kuchni, z nadzieją, że trochę podsłucham o czym rozmiawia z tą osobą, ale akurat wtedy skończyli rozmowę i przyszła do kuchni. Popatrzyła się na mnie

- Hej -powiedziałam cichym głosem

Wtedy jakby oprzytomniała. Uśmiechnęła się do mnie i zaczęła składać mi życzenia. Zrobiło mi się miło. Chwilę później zapytała czy jestem głodna, ale nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, gdy zadzwonił do niej telefon. Powiedziała, że niedługo wróci i wyszła. I znowu to samo, musiałam sama siedzieć w domu. W końcu doszłam do wniosku, że pójdę do stajni, do której cudem, moi rodzice pozwolili mi chodzić, bo zazwyczaj wyglądało to tak, że nic nie mogłam. Od kąd moja siostra zgineła w wypadku, strasznie się o mnie martwili, rozumiałam to, ale miałam też tego dość. Nie chciałam być ograniczana. 10 minut i byłam na miejscu. Pomogłam pani Victori, w oporządzeniu koni, w zamian pozwoliła mi pojeździc. Wybrałam Amber, od kąd przychodzę do tej stajni, zawsze jeżdże właśnie na niej. Jest spokojną i opanowaną klaczką. Byłam już na takim etapie jazdy, że sama mogłam jeździć w teren. Czas przy koniach zawsze szybko mi płynął, lubiłam być w ich towarzystwie, czasami miałam wrażenie, że one bardziej mnie rozumieją od ludzi. Gdy wracałam do domu, miałam lekkie obawy, że dostanę ochrzan, bo przecież rodzicom nie powiedziałam dokąd idę,a nie było mnie ponad 3 godziny. Weszłam do domu, moja mama siedziała w salonie i znowu z kimś rozmawiała, nawet nie zauważyła, że mnie nie było...

Los chciał inaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz