1.

4 0 0
                                    


Było ciężko? Zdecydowanie tak. Czy żałowała? Zdecydowanie nie...

,,Nie płacz! Emocje są dla słabych, a ty? Jesteś zwykłą porażką. Nawet chłopak, który obiecał być przy tobie jest daleko od ciebie. Zdradził cię. Jesteś niewystarczająca! Widziałaś swoje uda? Są grube. Nikt nie lubi grubasów. Przy niej jesteś nic nie warta. Jej długie blond włosy, idealna, szczupła sylwetką i zielone oczy patrzące na takie jak ty z pogardą... Tylko idiota wybrałby ciebie przy niej." - tego typu obelgi w swoją stronę chodziły po jej głowie jeszcze przez kilka minut. Psychika 18-latki była już na wyczerpaniu. Brakowało jej sił do wszystkiego, do chodzenia, do budzenia się, do jedzenia, po prostu jej energia do samego życia już się kończyła. Czuła, że jej koniec już jest blisko. Jedyną siłę żywiła ze złości i gniewu, a teraz była wściekła. Jakim prawem złamał słowo, które jej dał? Olał ją jak wszyscy i poszedł do tej kurwy. Miotały nią w tym momencie tak skrajne emocje, że gdyby zobaczyła tego zdrajce byłaby gotowa go z miejsca, bez najmniejszych skrupułów zastrzelić. Pistolet dostała w celu samoobrony od swojego nadopiekuńczego ojca na 18-ste urodziny. Rozpacz-gniew-bezradność i tak w kółko. Emocje nią zawładnęły. W tym szale zaczęła rozwalać wszystko co stanęło jej na drodze. Wiedziała, że z jej psychiką nie jest najlepiej, jednak nie dopuszczała do siebie myśli, że psycholog mógłby jej pomóc. Uważała, że przychodzą tam sami wariaci, do których ona się nie zalicza. Starała się uspokoić co jak zwykle jej nie wychodziło. Sięgnęła po pistolet ukryty w szafce nocnej. Przystawiła sobie do skroni broń i gdy już miała pociągnąć za spust usłyszała domofon. Zdezorientowana dziewczyna szybko schowała broń na swoje miejsce i zaciekawiona poszła sprawdzić kto to był. W domofonie usłyszała głos mężczyzny, który okazał się być kurierem. Zdziwiona całą sytuacją, bo nic nie zamawiała, poszła otworzyć mężczyźnie. Jej oczom ukazał się niski brunet po 30-stce, trzymający w rękach duży bukiet jej ulubionych, białych róż.

- Ellie Johnson? - zapytał z lekkim uśmiechem spoglądając na dziewczynę.

- tak to ja i jeśli mogę zapytać to od kogo dostałam te róże? - zdziwiona patrzyła na piękny podarunek.

- niestety nie mogę udzielić tej informacji, ponieważ nadawca prosił o anonimowość. - odpowiedział kurier.

- dobrze, dziękuje i do widzenia. - powiedziała z zawiedziona, kiedy zauważyła, że mężczyzna zaczyna pokonywać pierwsze schodki, by zejść na sam dół klatki schodowej.

Pov. główna bohaterka

Miałam mętlik w głowie. Kto mógłby wysłać mi mój ulubiony rodzaj kwiatów. Niewiele osób wiedziało o tym, że wręcz szalałam za białymi różami. Właściwie to wiedzieli o tym tylko moi rodzice i ... No tak. Mogłam się tego spodziewać. Ten gnojek naprawdę miał tupet. Czy on serio myśli, że jednym bukiecikiem kwiatów wybaczę mu to co mi zafundował? Problemy z psychiką i ponownym zaufaniem do kogokolwiek to nie jest przysłowiowy pikuś. Ten bezczelny dupek jest głupszy niż myślałam. Chwyciłam za telefon i już miałam wysłać mu obraźliwego SMS'A, gdy nagle naszły mnie myśli. Co jak to tylko głupi żart lub co gorsza to nie on mi je wysłał i pisząc do niego zrobię z siebie jeszcze większą idiotkę? Nie, to zdecydowanie zły pomysł.

Zaczęło mi się nudzić więc jak co wieczór włączyłam wiadomości, bo chciałam choć trochę wiedzieć co się dzieje na świecie. Na ekranie pojawiła mi się reporterka a pod nią wielki nagłówek ,,Nie żyje 19 latek. Strzelanina w małym miasteczku nieopodal Londynu." Po czym padły słowa reporterki: ,,Roztrzęsiona rodzina młodego mężczyzny prosi o pomoc w odnalezieniu oprawcy blondyna z niebieskimi oczami, który tego dnia był na czerwonym motorze" Po czym zobaczyłam dobrze znaną mi rodzinkę od siedmiu boleści tego potwora przez którego popadłam w straszne kompleksy i nie tylko. W sumie dobrze się stało, bo to nie ja pójdę do więzienia za zabójstwo tego gnojka, do którego, by z pewnością doszło gdybym zobaczyła jego za razem przystojną jak i szpetną mordę. Usłyszałam słowa kobiety, która wydała na świat tego potwora: ,, Nasz syn to był istny aniołek, zawsze pomagał wszystkim, gdy tylko mógł...". Byłam wściekła.

- Gówno prawda. To był zwykły skurwiel jakich zdecydowanie nie mało. Niech smaży się w piekle i oby poczuł choć w połowie ten ból, który ja czułam. To zabójstwo to zwykła przysługa dla świata, a zresztą jednego sukinsyna mniej czy więcej nic nie zmienia.

Byłam wyczerpana tym wszystkim. Musiałam posprzątać moje mieszkanie, gdyż wygląda ono jakby co najmniej tornado tędy przeszło. Nie panuję nad sobą gdy jestem zdenerwowana. Nawet ten idiota, którego kochałam nie potrafił mnie uspokoić. Raz nawet go nagle z całej siły spoliczkowałam.- uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

Rozejrzałam się po mieszkaniu, gdy już kończyłam sprzątać jednak zauważyłam że nie włożyłam kwiatów do wazonu. Już po chwili mój szklany stolik został przyozdobiony białymi różami, które wsadziłam do jasno różowego wazonu. Gdy miałam już iść do łóżka usłyszałam pukanie do drzwi. Niezadowolona poszłam otworzyć. Jednak nikogo ani niczego nie było, a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało...

-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-

Mam nadzieję, że spodobał ci się początek i zostaniesz ze mną na dłużej ;)

Daj znać w kom. czy ci się podobało i czy jest coś do poprawki :))

pozdro i z fartem byki

(809 słów)



You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 22, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Nieoczywiste dla oczuWhere stories live. Discover now