Dochodziła godzina 23, a impreza w pokoju wspólnym nie zamierzała się kończyć. Właśnie w ten dzień był mecz Quiditcha gdzie grali z Gryfonami. Nie wiadomo od dziś, że gryfoni mieli lepszych zawodników szczególnie w tym rok, więc trudno było zwyciężyć. Ale zmieniło się to właśnie dzisiaj, a właściwie dwa tygodnie
Impreza trwała w najlepsze, a głównej organizatorki nie było. Siódmoroczna ślizgonka Deborah Miller. Najbardziej popularna dziewczyna w całym Hogwarcie, a i bardzo znana w angielskim świecie magii. Wysoka dziewczyna z lekko fiolerowymi oczyma. Chociaż, że jest bardzo znana i w taki sposób zwracała na siebie uwagę to była jeszcze inna rzecz. Jej włosy, które co chwile miały inny kolor, chociaż teraz dłuższy czas ma mocno czerwone. Nie była metarmoforlogiem, miała swoje naturalne w kolorze blondu. Farbowała co najdziwniejsze mugolską farbą.
Była jak na ślingonkę przystało wredna i sarkastyczna, ale to był jej charakter i zazwyczaj nie sprawiała przykrości .Pewna siebie, szalona ekstrawweryczka. Chodziły plotki, że przespała się z polową chłopaków w hogwarcie, a nawet parunastoma dziewczynami. Flirtowała, szybki numerek i zostawiała, choć była najbardziej pożądaną dziewczyną w Hogwarcie.
Wnioskując z jej charakteru można było się domyślić, że była główną postacią na imprezie. Choć większa część ślizgonów od piątego roku była nieźle wstawiona to i tak knuli co się dzieje z czerwonowłosa. W tym czasie szóstka osób z domu węża siedziała przy kanapie z szklankami ognistej powoli sącząc.
- Jakoś dziwna ta impreza bez Bi. - stwierdziła Pansy dopijając drinka i przerywając gadaninę Astorii o nowych ciuchach.
- A gdzie ona się ogólnie podziała ?
- Jej nie ogarniesz Blaise. I tak cud, że czasem z nami pogada. - powiedział blonwłosy chłopak. Cała ich grupka była o rok młodszą od Miller. A Draco mówiąc, że jej się nie da ogarnąć ma zdecydowanie rację. Oprócz swojego dynamicznego charakteru miała w dupie wszystkie zasady, czy właśnie podziały na domy. Siadała od lat przy innych uczniów, a nawet przy Gryfonach, którzy się przyzwyczaili i nawet ją zapraszali.
- Racja. - powiedziała Greeangress, a po chwili zwróciła się do ciemnoskórego. - Ale ty przecież najmniej z nią gadałeś.
- No i ? I tak każdy ją zna nawet z nią nie gadając.
- Jak będziesz w te nie które ploty wierzył to chyba Ci łep ukręce
- Weź tak się nie nakręcaj blondasku, bo będzie jeszcze po tym czarnuchu. - odezwał się głos wchodząc do Pokoju Wspólnego. Zabini słysząc tą kpinę za sobą odwrócił głowę by odpowiedzieć, a wtedy Blaise spojrzał na gwiazde Hogwartu. Ubrana w czarną prześwitującą sukienkę. Miała jej ulubioną długość szczególnie na imprezy, która ledwo zakrywała dupę. Głęboki dekolt i wycięcia na tali i ramionach. Jej czerwone teraz kręcone włosy były rozpuszczone. Na oczach miała czarną kredkę rozblendowana na górnej i dolnej powiece. Usta pomalowane czarną pomadka na której był błyszczyk. Pietnasto centymetrowe czarne szpilki znajdowały się na jej nogach.