Nie wiem jak to wygląda u innych, ale przysięgam, że nie mam pojęcia jak ludzie na filmach, którzy są budzeni przez promienie słońca są tak szczęśliwi. Bo nikt mi nie wmówi, że to jest najlepsza rzecz odrazu po przebudzeniu. Powiem teraz jak to wygląda z mojej strony. Oczywiście na początku dzwoni mój budzik nie oszukujmy się, każdy wie że ludzie, którzy budzą się własnowolnie o 6 nie istnieją.
Ale wracając, moja pobudka na początku miała wyglądać właśnie jak na filmach, więc ustawiłam sobie swoją ulubioną piosenkę na budzik i wiecie co?
Z całego serca teraz jej nienawidzę.
Zanim jeszcze otworze oczy, wiem ze umieram tak to ten moment, kiedy w łóżku jest duszno a na całym swoim ciele czujesz co?
A No promienie słońca które prawie usmażyły mnie z samego rana. Podziękuję przy następnym przemeblowaniu stawianie łóżka pod oknem ze wschodu.
Zostańmy jeszcze chwilkę przy tych promieniach słońca - to nie tak, że się na nie uparłam. Jak już to wręcz przeciwnie. One na mnie! Oświetlające już nie tylko twoje łóżko ale cały pokój który jest nieskazitelnie czysty i schludny, żeby twój mózg z rana lepiej funkcjonował.
Takie rzeczy nie u mnie, ja od samego rana trenuje koordynację. Po nocnym podjadaniu zostały tylko takie rzeczy jak papierki po słodyczach i zaschnięte resztki na talerzach i to wszystko na mojej podłodze. Czasem gratuluje sobie za kolejne przejście przez pole minowe bez żadnego błędu. Dalej ślamazarnym krokiem wlekę się do łazienki przemyć twarz zimną wodą i schodzę na dół.
Danie główne?
Płatki z mlekiem.
Nie myje naczyń, odstawiam je do zlewu z nadzieją, że kiedyś naprawdę się same umyją.
O tej porze jeszcze cały dom śpi, więc staram się nie robić hałasu, na tyle ile potrafię. Wracam do pokoju i wyciągam sztruksowe brązowe spodnie, zwykłą białą koszulkę i buty w kolorze spodni. Poplątane kasztanowe włosy sięgają mi do pasa, związuje je w wysoki kucyk. Książki mam niechlujnie wrzucone do torby z materiału, która ma logo jakiegoś vege sklepu z zielonym listkiem na środku - jakbym jeszcze tam kiedykolwiek była.
Oszczędzę sobie opisywanie mojej drogi do szkoły, bo idę po prostu 15 minut szarym nudnym chodnikiem.Przyznam się jestem z siebie dumna, równiutko z dzwonkiem wchodzę do klasy zanim siadam w przedostatniej ławce od końca przy oknie. Moja przyjaciółka była już przede mną. W sumie przedstawię ją bardziej szczegółowo, bo jest to charyzmatyczna blondyneczka z niebieskimi oczami, gdzie moje są po prostu brązowe. Ubrana w obcisłe jasne jeansy i do tego biały top w stokrotki. No nikt mi nie powie, ze to nie jest najsłodsze stworzenie siedzące w całej klasie. Pochłonięta jak zwykle słuchaniem o tym co robiła w weekend prawie nie dostrzegłam osoby siedzącej w ostaniej ławce za nami.
Kiedy zauważyłam go odrazu przeszył mnie jakiś dreszcz. Nie patrzył się przyjaźnie, a wręcz odstraszająco przez co tylko się gapiłam. W końcu zderzyłam się z rzeczywistością usłyszawszy ochrypły głos mówiący oschle -możesz przestać się na mnie gapić i się odwrócić?
Odrazu uciekłam wzrokiem w stronę tablicy i nauczycielki, która właśnie zaczęła prowadzić lekcje.
CZYTASZ
Nie ma Ciebie ze mną dziś
RomanceŚpię, a chociaż przez chwilę mi się tak wydawało, mój mózg próbuje zakomunikować mi co się tak właściwie stało. Tak, teraz już jestem pewna że nie śpię i że mamy weekend, a dla mnie oznacza to więcej snu, choć z jakiś przyczyn nie udało mi się go do...