Następnego dnia dostałem dosyć nietypowe informacje od szefa. Mianowicie zawiązał on współprace z agencją detektywistyczną, a ja miałem wyruszyć na jedną z pierwszych misji z ludźmi od agencji. Nie wiedziałem kto będzie mi towarzyszyć oprócz Akutagawy ale mam nadzieję, że się na coś przydadzą.
*******
Misja była prosta. Mieliśmy złapać przemytników broni, którzy działali za naszymi plecami co działało na naszą niekorzyść. Główny celem jednak był ich przywódca gdyż posiadał on zdolność – harmider, która aktywuje się przez szepnięcie do ucha. Polegała ona na mieszaniu ludziom w głowach. Miała ona jednak dużo wad i ograniczeń więc przeciwnik był niegroźny.
- Nakahara-san, czas iść – od czytania dokumentów oderwał mnie głos mojego podopiecznego.
- Racja – wziąłem ze sobą czarny płaszcz i wyszliśmy kierując się w stronę umówionego wcześniej miejsca. Była to stara i opuszczona fabryka pośrodku lasu, w której mieli się zjawić przemytnicy i podstawieni przez nas „kupcy" broni. Docierając na miejsce z daleka zauważyłem dwóch, obcych ludzi. To muszą być ci goście z agencji. Będąc coraz bliżej miałem wrażenie, że skądś znam tego wysokiego bruneta, a gdy obrócił się w moją stronę nie mogłem uwierzyć w to co widzę.
- DAZAI?! - krzyknąłem tak głośno, że moje usta zaraz zostały zasłonięte przez rashoumona Akutagawy.
- CHUUYA?! - za to jego usta zostały zasłonięte ręką młodego chłopaka, który stał obok niego.
- Gorzej być nie mogło – dodał gdy znów mógł mówić. Ja też chciałem coś dodać ale przerwał mi jeden z moich podwładnych.
- Nakahara-sama cel zjawi się za 10 min. Powinniśmy ustawić się na pozycjach? - po misji wkurzę się na tego nieodpowiedzialnego idiotę. Teraz czas na obowiązki.
- Przygotować transporty więzienne i ustawić się w formacji nr.3 – odwróciłem się w stronę Dazaia i mniejszego chłopaka.
- My też już chodźmy – zacząłem kierować się w stronę starej fabryki. Moi ludzie ustawili się zgodnie z moimi rozkazami wokół budynku i czekali aż złapiemy nasz cel. Będąc w środku wraz z Akutagawą odłączyliśmy się od tamtej dwójki obstawiając drugą stronę budynku. Sprzedawcy broni zjawili się 5 min później. Ich szef był wśród nich tak jak przewidywaliśmy. Plan był banalnie prosty. Ja i Osamu łapiemy główny cel, a Akutagawa i białowłosy wraz z naszymi „kupcami" zajmują się resztą. Przewidywaliśmy, że jeśli szefowi grupy uda się wydostać na zewnątrz zawładnie częścią mojej grupy dlatego by uniknąć dodatkowej roboty musimy się postarać złapać go w środku. Oczywiście w środku jest większe ryzyko, że uda mu się dotknąć mnie (i innych) swoją zdolnością. W tym przypadku Dazai jest świetnym wyborem. Ugh... już wiem czemu go wybrali, ale czy naprawdę nie mają nikogo lepszego? Nieważne. Akcja się rozpoczęła. Akutagawa i chłopak z agencji zaczęli atak i gdy ich szef zmierzał w stronę wyjścia my wkroczyliśmy do akcji. Cel był bardzo zwinny jednak udało nam się go szybko złapać, odpowiednio związać i wynieść na zewnątrz.
- Zabierzcie go i wracajcie do bazy – rozkazałem moim pionkom i wściekły odwróciłem się stronę Dazaia, który zaczął uciekać.
- WRACAJ TU GŁUPIA MAKRELO – krzyknąłem łapiąc końcówkę płaszcza jego płaszcza, po czym przygwoździłem go do drzewa.
- Hejka Chuu~~ Dawno się nie widzieliśmy co? - powiedział uśmiechając się głupio.
- NIE NAZYWAJ MNIE CHUU TO RAZ, A DWA PO CHOLERĘ WRÓCIŁEŚ!? - byłem na maksa wkurwiony – Miałem nadzieję, że w końcu udało ci się zabić – puściłem go, a ten po otrzepaniu się z niewidzialnego kurzu przyłożył jedną rękę do serca i westchnął teatralnie.
- Chuuya nie tęskniłeś za mną? Myślałe- przerwałem mu kopiąc go w brzuch przez co wylądował kolejny raz na drzewie.
- To źle myślałeś -
- DAZAI-SAN JESTEŚ CAŁY? - naszą „konwersacje" przerwał towarzysz makreli. Szybko podbiegł do niego pomagając mu wstać.
- Spokojnie Atsushi-kun tylko się witałem ze starym przyjacielem – na te słowa parsknąłem. W dupę se wsadź taką przyjaźń.
- Akutagawa wracamy – nie mam już do niego siły.
- Tak jest – spojrzał groźnie na Atsushiego i podążył za mną.
*******
Dopiero po powrocie do domu dotarło do mnie kogo spotkałem i co się stało. Osamu wrócił. Żyje i ma się świetnie. Nie było go 4 cholernych lat, a teraz wraca sobie i nie ma mi nic do powiedzenia. Zirytowany sięgnąłem do barku i wyciągnąłem jedno z mocniejszych win. Usiadłem na kanapie dając upust swoim emocją. Byłoby lepiej gdyby nie wracał. Nie chciałem go już nigdy spotykać bo wiem, że znów bym cierpiał. Pojedyncze zły spłynęły po moich policzkach mocząc kanapę na której bardziej leżałem niż siedziałem. Po wypiciu jednego wina poszedłem po kolejne. Po wypiciu trzeciego zasnąłem na kanapie dalej będąc w ubraniach roboczych.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Howdy! Przepraszam, że musieliście tyle czekać na rozdział! Jeśli macie jakieś uwagi, sugestie czy porady. Jeśli sposób pisania jest kłopotliwy, nie czytelny lub po prostu zły piszcie w komentarzach. Takie uwagi pomogą mi ulepszyć tego fanfika! Dziękuje za uwagę i cierpliwość! <3 Do następnego ^^
![](https://img.wattpad.com/cover/264175563-288-k94650.jpg)
CZYTASZ
Soukoku ~ stupid promises/głupie obietnice
FanfictionDazai i Chuuya dawniej byli partnerami w tak zwanej Portowej Mafii. Pewnego razu Dazai znika i pojawia się znowu 4 lata później. Jak będzie wyglądało jego ponowne spotkanie z Chuuyą? Jak będzie wyglądała jego relacja z byłym partnerem? Tego przekona...