strawberry addict

1.4K 113 119
                                    

Zaczęło się od tego, że zobaczyłem go w barze. Nie. Wróć. Właściwie to widywałem go wcześniej. Jeździł tym samym autobusem, co ja w każdą sobotę rano. Zawsze śpieszyłem się do pracy, a on siedział zazwyczaj z nosem w telefonie. Już wtedy zwróciłem na niego uwagę, bo był bardzo przystojny, a ja byłem, no cóż – dość wybredny. Nie było w tym chyba nic złego. Wolałem być sam, niż z byle kim. Przynajmniej tak powtarzałem tym, którzy czepiali się mojego singielstwa.

Wysiadał przystanek przede mną i tyle go widywałem. Nigdy nie wywiązała się między nami rozmowa, do czasu spotkania w barze. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a kiedy Namjoon – kolega ze studiów, z którym akurat wybrałem się na piwo, zauważył na kogo się gapie, wyszczerzył zęby i krzyknął:

– Taehyung? Hej! Kopę lat!

Cóż za przypadek, prawda? Namjoon znał gościa z autobusu, który chyba za bardzo lubił Instagram i Twittera. Taehyung, tak? Od tej pory miał w końcu jakieś imię, inne niż po prostu "przystojny koleś z komunikacji miejskiej", a co więcej, w końcu ja też miałem stać się dla niego kimś poza przypadkową twarzą widywaną na przystanku, czy podczas podróży.

Nowo poznany nieznajomy dosiadł się do nas wraz z innym kumplem, z którym przyszedł. Z rozmowy wywnioskowałem, że Namjoon zna go z czasów liceum, więc Taehyung musiał być trochę ode mnie starszy. Niestety, gdy barowe kułby stanęły puste, chłopcy przeprosili nas, bo przyszła ich spóźniona grupa, z którą byli umówieni.

– A co to za grupa? – zapytałem z ciekawości, starając się nie pokazywać, że nie podoba mi się, że chłopak musi już iść.

– Z domu kultury. Chodzę na warsztaty z fotografii – powiedział pokrótce, uśmiechając się lekko, aż nie zaparło mi tchu.

Był naprawdę piękny. Patrzyłem jak odchodzi, nawet nie udając, że nie lustruję go wzrokiem. Zostawił po sobie tylko owocowy zapach perfum i żal, że to przypadkowe spotkanie tak szybko się zakończyło.

Wiedziałem jednak, że choćby nie wiem co – spotkam go ponownie.

By dowiedzieć się czegoś więcej, wystarczyło kilka prostych ruchów. Dwudziesty pierwszy wiek był rajem dla ciekawskich, a ja nie mogłem wyrzucić z pamięci obrazu twarzy chłopaka. Konto na Facebooku Namjoona nie pozwoliło mi odnaleźć Taehyunga, ale znalazłem jego liceum, którego kilka postów o chociażby przerwie świątecznej sprzed dwóch lat miał polubione nie kto inny jak Kim Taehyung.

– Mam cię – wymsknęło mi się, kiedy natrafiłem na jego profil.

Do Facebooka podpięte miał linki z innych sociali i agencji modowej. Na ich stronie widniał jako "Nowa twarz". Zdjęcia sylwetki były więc na wyciągnięcie ręki, ale wystarczyło zajrzeć na Instagram, by znaleźć zdjęcia z wyjazdu na plażę, czy nad jezioro. Miałem więc przed sobą nie tylko jego uśmiechniętą twarz, ale i szczupły tułów, opaloną skórę, czy usiane pieprzykami plecy.

Zajrzałem w lokalizację. Mieszkał w Seulu i uczył się zaocznie na tutejszej uczelni. Przynajmniej tak ustawione miał na mediach społecznościowych. To dlatego jeździł w soboty rano w stronę centrum. Podana w komentarzu jego znajomego nazwa uczelni pasowała do trasy, jaką pokonywał. Pasował do tego też przystanek, na którym wysiadał.

Kiedy następnym razem jechaliśmy autobusem, przysiadłem się.

– Hej, Taehyung. Pamiętasz mnie? Ostatnio spotkaliśmy się w Gaars.

Pamiętał. Kiedy mówił, że jedzie na zajęcia, cieszyłem się z potwierdzonej teorii o jego studiach. Zapytałem o wyjście z grupą z domu kultury.

– Właściwie to było średnio – odparł, nerwowo drapiąc się po głowie. – No wiesz, to jest dość specyficzne środowisko. Chyba nie mieli humorów tego dnia.

strawberry addict | kth&jjk || oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz