✦2✦

117 5 2
                                    

Poniedziałek 14:03 Lotnisko Incheon

Wraz z ochroną i prezesem na czele zmierzamy w kierunku prywatnego odrzutowca, który ma na celu przetransportować nas na spotkanie w Pekinie.

Szybko wkraczamy na pokład przestronnego w odcieniu bieli i czerni Falcona 6X, siadam na skórzanym siedzeniu i wyciągam mój czarny notatnik z teczką na stolik - wzdycham głęboko - Pan Jeon nie byłby sobą gdybym weszła do środka bez zbędnych papierów do wypełnienia, które na spokojnie ,mogłabym uzupełnić przy ukochanym biurku ale jak on uważa ''żeby mi się nie nudziło'' - znalazłabym sobie sama zajęcie bez problemu.

Z ciekawości spoglądam w jego stronę, znów siedzi i wpatruje się w okno z beznamiętnym wyrazem, ciekawe co tak bardzo musiało go przybić, że stał się jeszcze bardziej chłodny niż zwykle, gdy o coś pytam lub zdaję codzienny raport w odpowiedzi usłyszę jedynie burknięcie kilku słów i tyle - czasem czuję się jak zwykły intruz, a gdy ma jeszcze gorszy humor połowę dodanej przez niego pracy muszę zabierać do domu, już nie wspomnę o niektórych pracownikach trzęsących się na jego widok i omijających go na każdą możliwą okazję by się nie ''narazić'' - oh, co ja mam powiedzieć?

Upiłam łyk wody mineralnej, kolejny raz wzięłam głęboki wdech i postanowiłam podejść do mężczyzny. 

-Szefie wszystko w porządku? - spytałam z nutą delikatnej troski. 

-Mhm

Nawet nie uraczył mnie swoim spojrzeniem, jakby świat za oknem stał się bardziej ciekawszy niż zwykle, zrezygnowana ponownie zajęłam miejsce tym razem pocieszając się podanym sokiem malinowym.

Od dłuższego czasu, ten człowiek intryguje mnie coraz bardziej, wsłuchując się w jego natchniony głos gdy rzuca ciekawe i możliwe do zrealizowania plany co do przyszłości firmy, stwierdzam że jest niesamowicie inteligentny i pomysłowy.

*

Punktualnie przybyliśmy do restauracji Chinese Duck gdzie mieliśmy zjeść późny obiad przed udaniem się do siedziby Pana Chana, to czterdziestoośmioletni wpływowy człowiek znany również w całej Azji, co ciekawe prowadzi interes również z żoną której nie mogło zabraknąć - bardzo chcę ją poznać.

Młody, czarnowłosy kelner prowadził nas do wydzielonej strefy utworzonej specjalnie na tego typu spotkania. Próbowałam w miarę trzymać tempo prezesa żeby przy okazji nie połamać sobie nóg, ah jaki byłby wstyd gdyby moje nogi w końcu odmówiły posłuszeństwa i prędzej odbyłabym rozmowę z podłogą niż inaczej jak było w planach, szybko wybiłam to z głowy - wiadomo lepiej nie kusić losu. 

Mężczyźni popijając musujące trunki prowadzili zawziętą konwersację, tutaj był zupełnie innym człowiekiem, uśmiechniętym, rozgadanym - szkoda, że musi udawać - za to ja złapałam wspólny język z Panią Chan, wyrafinowana i elegancka - niesamowita, rozmawiałyśmy na różne tematy udzieliła mi dużo przydatnych informacji i przy okazji je notowałam, świetnie rozmawiała po angielsku dlatego nasz dialog wyglądał jakby nie miał końca, podniosłam lampkę i upiłam łyczka słodkiej cieczy, rozkoszuję się przyjemnym wnętrzem restauracji, jasny marmur zdobił ściany a czerwone kotary zwisające wzdłuż ich długości imitowały kurtyny na scenie, tego samego koloru lampiony oświetlały pomieszczenie. 

20:59 Grand Millennium Beijing Hotel

Zmęczona oparłam się o drzwi z ciemnego drewna, powoli sięgałam ku dołowi by pozbyć się męczących szpilek , niespodziewanie rozbrzmiał w całym przedpokoju dzwonek mojego telefonu.

-Przyjdź do mnie - rozłączył się.

No tak nie zdałam mu dzisiejszego raportu- mogłam przecież zrobić to rano... Pośpiesznie poprawiłam lekko rozczochrane włosy, chwyciłam notatnik i wyszłam.

Przemierzając korytarz słyszałam krzyki a bardziej kłótnie, dopiero dochodząc pod jego pokój zorientowałam się, że to właśnie stąd słychać te wrzaski.

-Ile razy mam powtarzać, że to się nie stanie!? Nigdy się nie zgodziłem i nie macie na to pieprzonego wpływu!

-Sam zapracowałem na to tu gdzie jestem i nie masz prawa mi rozkazywać! - wtem rzucił telefonem w ścianę, podskoczyłam na ten niespodziewany ruch przy okazji upuszczając nieszczęsny długopis.

Odwraca głowę w moją stronę, widzę buzującą furię w jego oczach, gwałtownie rusza w moim kierunku.

Łapie mnie za apaszkę na szyi przyciągając do siebie i tym sposobem nasze usta się łączą, oszołomiona odruchowo kładę dłonie na torsie mężczyzny, sekundę później nie czuję żadnego oporu a wręcz pragnienie o więcej, dołączam do chaotycznego i agresywnego pocałunku, po chwili nasze języki nareszcie się spotykają - o Święty!  Jedną ręką chwyta moje udo umieszczając na wysokości swoich bioder, wydobywam z siebie jęk, gdy gryzie me wargi boleśnie, to podsycenie namiętności między nami, ukazuje spragnienie ale także tęsknotę za bliskością.

W momencie poczułam pustkę i widok zmieszanej twarzy Jeongguka, wzrok wbity miał w podłogę, przygryzał dolną wargę. Co ja sobie wyobrażałam? Jak mogłam całować się z własnym szefem? Mam ochotę zapaść się pod ziemię.

-Proszę wybacz-

-Nie to ja przepraszam prezesie, dałam się ponieść emocją, jeśli Pan pozwoli chciałabym zdać raport rano. - zwróciłam się nadzwyczaj normalnie, mimo kłębiących się we mnie uczuć.

Jedynie kiwnął głową, szybko zebrałam upuszczone rzeczy i wyszłam. Rzuciłam się na łóżko zakrywając twarz, jest mi tak wstyd ale dawno nie byłam z nikim w tak bliskim kontakcie, że zatraciłam się w tej chwili chcąc wyrazić wszystko co czuję.

Jak jutro na niego spojrzę? Wyobrażam sobie te zakłopotanie będąc w jego towarzystwie, najlepszym wyjściem będzie udawać że ta sytuacja nie miała miejsca, tak też zrobię.

Wchodzę pod prysznic, z nadzieją iż wydarzenia dzisiejszego dnia spłyną ze mnie razem z wodą.

Środa 17:34 Kawiarnia Sulbing Myeongdong

-I co nie odezwałaś się ani słowem? - pyta jasnowłosa.

-Oczywiście, że się odezwałam tylko w formie służbowej - odpowiedziałam odkładając filiżankę.

-A on?

Unoszę brew wracając do wspomnień.

-Hmm, był dziwny co jakiś czas łapałam go na tym jak mi się przygląda, a jeszcze dziwniejsze jest to że dał mi dwa dni wolnego bo musi sam coś załatwić. - kręcę głową.

-Naprawdę nie rozmawialiście o tym co się stało? - zainteresowana skrzyżowała ręce na piersiach.

-A o czym tu więcej rozmawiać? - westchnęłam sięgając po herbatę.

-No tak przecież tylko ci libido podskoczyło i koniec - powiedziała zbyt głośno zwracając uwagę osób przy stoliku obok.

-Yuna! Cholera - wykrztusiłam po prawie zachłyśnięciu się napojem. -Jesteś niemożliwa.

Z Yuną znamy się od osiemnastu lat, imprezowiczka z planem na przyszłość by znaleźć bogatego męża a w razie niepowodzenia załapać się na striptiz, zawsze wybucham śmiechem na jej idiotyczne pomysły, ale lepszej osoby w życiu nie mogłam spotkać. Mimo przeciwnych charakterów dogadujemy się znakomicie.

Siedziałyśmy jeszcze około godzinę, rozmawiając już na szczęście na inne tematy.

Po wyjściu z kawiarni i pożegnaniu się z przyjaciółką mijałam oświetlone uliczki, moją uwagę przykuł sportowy samochód Pana Jeona po drugiej stronie, zatrzymałam się na chwilę by upewnić się czy to aby na pewno jego.

Z hotelu wyszedł właśnie on ze szczupłą kobietą, otworzył jej drzwi auta i zaraz sam do niego wsiadł, czyżby miał dziewczynę i właśnie przez to sytuacja w Pekinie potoczyła się właśnie w ten sposób?

Nigdy nikt nie wspominał o jakiejkolwiek kobiecie w jego życiu, albo nikt po prostu nie wiedział.

Nad wyraz jest mi głupio, bardzo głupio.  



𝐼'𝑀 𝐼𝑁 𝐿𝑂𝑉𝐸 𝑊𝐼𝑇𝐻 𝑀𝑌 𝑆𝐸𝐶𝑅𝐸𝑇𝐴𝑅𝑌✦ 𝐽.𝐽𝐾Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz