początek

2 0 0
                                    


Kolejna smutna rzeczywistość. Nie wiem jak to przetrwam. Każdy dzień jest dla mnie udręką. Nazywam się Harley i chodzę do pewnej szkoły w której jestem źle traktowana. Dzisiaj jest własnie ten dzień kiedy wracamy do szkoły po dwumiesięcznej przerwie. Szerze, nie chce. nikt mnie tam w sumie nie lubi, no chyba że ten baranek Max. Chłopak ten ma na głowie rogi które się zawijają oraz szare małe uszy. Pała energią i jest dość pozytywnie nastawiony do życia. Nie wiem czemu upatrzył sobie mnie jako osobę do towarzystwa, nie narzekałam by gdyby nie działał mi na nerwy. Ale no cóż, takie życie.

Jeszcze jedna rzecz o nim, podkochuje się on w dziewczynie dzięki której moje życie nie jest usłane różami. Bonnie jest dziewczyną o krótkich blond włosach, szarych króliczych uszach oraz różowych oczach, często ubiera się w jakieś różowe ubrania. Ona i jej dwie towarzyszki są moją zmorą w szkole. Robią ze mnie pośmiewisko, już trochę do tego przywykłam, ale nadal bardzo boli. Nie mam pojęcia jak Max może ją kochać.

Wracając szykuje się właśnie by wybrać się do tego potwornego,usłanego złem miejsca. Nie ale muszę. Nie mogę zawieść rodziców i dać zły przykład siostrze która na szczęście chodzi do innej szkoły.

Uczesałam swoje krótkie, niebieskie włosy. Założyłam opaskę na prawe oko, przejrzałam w lustrze czy futro na śnieżnych uszach jest git po czym ubrałam brązową kurtkę i wyszłam z domu .

Od razu zauważyłam jak baranek czeka przy mojej furtce, machając w moją stronę. Powolnym krokiem ruszyłam w jego kierunku. Max zaczął opowiadać o swoich snach czego to tam nie robi z miłością jego życia, która tak naprawdę nie wie o jego istnieniu. Wyłączyłam swój umysł i udałam się z tym idiotą tam gdzie trzeba.

Po całkiem nie długiej drodze byliśmy na miejscu. Weszłam przez główne drzwi, szukając jakiegoś schronienia przed tłumem, który był w całej szkole, a najwięcej przy miśku. Był najpopularniejszy wśród uczniów, przez swoje powodzenie oraz wybicie w mediach. Nazywał się Kacper, był to niedźwiedź, ludzkiej postury, dosyć szczupły.Zawsze Chodził w czarnych markowych ciuchach oraz w takim śmiesznym kapelusiku. Nigdy z nim nie gadałam i w sumie nie chce.

Szukając kryjówki spotkałam, a jakże, trójeczkę zagłady. Szły jakby jakieś gwiazdy, które chcą mi wklepać. Szybciutko udałam się w inną stron, ale to nie pomogło, dopadły mnie. Rzuciły mną o ścianę, wzięły butelkę wody po czym wylały całą jej zawartość na moje ciało. Królica złapała za moją obroże na szyji po czym wyrwała ją sprawiając mi ból. Dokoła nas tłum śmiał się psychopatycznie. Nie mogłam się ruszyć ani nic powiedzieć. Dostałam cios w twarz obrożą. Przewróciłam się na prawy bok, zamykając przy tym oko. Chciałam w ten sposób powstrzymać od płaczu. Śmiech był coraz głośniejszy. Ktoś ciągną mnie za włosy. Otworzyłam oko i ujrzałam Bonnie biorącą zamach by zadać mi kolejny cios obrożą. Natychmiast zamknęłam powiekę. Czekałam na ból ale go nie było. Ciągniecie za włosy oraz śmiech tłumu też. Spojrzałam w stronę atakującej. Była trzymana za rękę przez niebieskiego kota o różowych oczach, wszyscy w szkole się go bali, nie wiem czemu . Zabrał jej obroże, spojrzał z grozą w oczach na wszystkich po czy powiedział,, koniec zabawy ''

Po jego słowach wszyscy się ulotnili zostawiając naszą dwójkę na korytarzu. Chłopak zbliżył się w moim kierunku po czym podał mi rękę by pomóc wstać

?: Nic ci nie zrobiły? Jest okej? Te głupie baby nie znają umiaru oraz myślą że będą sławne dzięki temu.

Harley: Ta wiem. Dziękuję.

Powiedziałam cichutko i sama wstałam

?: Musisz się nauczyć stawiać się. Akurat przy nich wystarczy groźny wzrok i już robią pod siebie.

H: Jeszcze raz dziękuje. Przepraszam, ale muszę iść .


Czułam jak z moich oczu lecą łzy. Pobiegłam szybko do wyjścia. Za swoich pleców usłyszałam,, ej twoja ....'' , później nie usłyszałam. Nie było to dla mnie istotne w tamtym momencie. Wybiegłam ze szkoły kierując się do pobliskiego lasu, gdzie zawsze się uspokajam. Po nie krótkim biegu znalazłam się przy swoim ulubionym dębie, gdzie momentalnie usiadłam. W miejscu tym jest dobry widok na wulkan, który jest bardzo popularny przez wycieczki. Wsłuchiwałam się dźwięki lasu. Obserwowałam też wcześniej wspomniany wulkan z którego tego dnia leciał dym co mnie zaniepokoiło, ponieważ duża ilość badań wskazuje że jest nieaktywny. Zauważyłam że coś z niego wylatuje i kieruje się w moim kierunku. to coś jest małe ale otoczone ogniem. Wstałam i czekałam aż to coś wyląduje. Upadło to dwa metry ode mnie. Ogień nie palił niczego. Zbliżałam się i nie czułam ciepła. Nie wiem czemu ale wyciągnęłam rękę do ognia. Włożyłam dłoń do ognia, chwytając za coś. Wyjęłam z ognia maskę która musiała być zrobiona na wzór kociego pyska. Płomień znikną zostawiając samą maskę. kot miał opaskę na lewym oku. Nie wiem co we mnie wstąpiło ale założyłam ją na swoją opaskę, Maska ta zakrywała połowę mojej twarzy. Poczułam nagły napływ Energi w moim ciele, zaczęłam biec do domu. Wbiłam do budynku z buta po czym udałam do pokoju, zamknęłam drzwi nie słuchając pytań matki jak tam w szkole. Podbiegłam do lustra i zauważyłam ,że moja niebieska tęczówka w lewym oku zmieniła kolor na różowy. Przerażona odskoczyłam od zwierciadła. Próbowałam zdjąć maskę, ale bez skutecznie. Poczułam że kreci mi się w głowie. Zemdlałam

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 05, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

BlackStarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz