×××
• Hild pomyślał, że świetnym pomysłem będzie wyjście ze swoją dziewczyną, Zosią, na jakieś romantyczne spotkanie. Jako miejsce wybrał okoliczny las
• Przez jakiś czas wspólnie siedzieli sobie na trawce na łące, aż nagle..
Hild POV
Leżałem na trawie patrząc w niebo. Widziałem w chumurach bardzo interesujący obraz.
Z transu nagle wybudziła mnie muzyka pogrzebowa. Byłem szczerze zszokowany, bo co w lesie robiłby pogrzeb? Moja niewiasta spała, więc starałem się być ciszej. Rozejrzałem się trochę po lesie. Gdy wracałem do mojej damy ujrzałem bladego, bardzo wysokiego mężczyznę w czarnym ubraniu na wzór tych, które noszą księża. Miał ciemne włosy spięte w cienką kitkę. Jego bursztynowe oczy świdrują na wylot. Wygląda jakby widział moje lęki i był w stanie przewidzieć każdy ruch. Stał pod drzewami w cieniu i z każdą sekundą zbliżał się do naszej dwójki.
- To prywatna posesja - rzekł tajemniczy nieznajomy - Tutaj będzie odbywać się pogrzeb pana Konstantego Chmiela. Nazywam się Zhongli (pseudonim Rzorzo) Milczek, jestem menedżerem zakładu pogrzebowego AS Bytom - kontynuował poważnym, niskim tonem.
- Eeeej, chciałem spędzić czas z moją niunią, możesz przymknąć na to oko? - odpowiedziałem mu kpiącym tonem. Od razu tego pożałowałem.
Zbliżył się do naszej dwójki,
złapał mnie za kołnierz i podniósł kilka centymetrów w górę. Było to strasznie niekomfortowe i wstydliwe, bo zawsze uchodziłem za samca alfe któremu nikt nigdy nie podskoczył, oraz nigdy nie podskoczy.- A teraz proszę was obu o opuszczenie tego miejsca. Nie chcę używać siły - rzekł.
Po chwili puścił mnie na ziemię i przeszył lodowatym wzrokiem. Spojrzałem się na Zosię i doszliśmy oboje do wniosku, iż nie mamy wyboru i musimy się stamtąd zabrać. Moja panienka wstała, spojrzała tajemniczemu mężczyźnie w oczy swoim boskim w swojej prostocie spojrzeniu pełnym sarkastycznej aury i irytacji na raz. Owy pan Milczek wyglądał na skrępowanego i dumnego z siebie jednocześnie. Wstaliśmy oboje i poczęliśmy zbliżać się do wyjścia. Nagle wpadłem na dosyć głupi pomysł, ale postanowiłem że warto podzielić się nim z moją wybranką. Zapytałem się, czy chciałaby zobaczyć tego denata, Konstantego bodajże. Odpowiedziała przecząco, ale wiedziałem swoje i pociągnąłem ją w stronę grobu. Nasz pan Kostek był albinosem, do tego, uwaga, miał fioletowe końcówki. Właściwie miał dosyć ciekawe rysy twarzy. Nasza sielanka niespodziewanie się skończyła, gdy z krzaków wyłonił się pan maruda, niszczyciel dobrej zabawy. Ale tym razem chyba coś poprawiło mu humor, bo wyglądał dosyć szczęśliwie i nie jakby właśnie umarła mu córka. Zbliżył się do nas, pocałował delikatnie moją panienkę w dłoń i poprosił mnie na słowo.
- Drogi Tartaglio Hildzie Ajaxie - natychmiastowo zmienił ton głosu, spojrzał na mnie i kontynuował - albowiem gdy ciemne czasy nastaną dla ciebie, świat stanie się twym największym wrogiem i będziesz mieć dość. Dlatego proszę, spędź czas ze swoją miłością i naciesz się jej towarzystwem, póki jeszcze jest z tobą, tylko tobą. Pewien mądry człowiek kiedyś mi powiedział, że tacy jak ty są dosyć uparci. Przekonamy się stosunkowo niedługo - natychmiastowo odwrócił się i ponownie zniknął w cieniu drzew.
Szczerze, średnio zrozumiałem to co powiedział, ale zrozumiałem tylko, że lepiej będzie dla nas obu gdy stamtąd pójdziemy.
tu bi kontiniujd