#1

37 6 8
                                    

Godzina 6:07.

Polska był jeszcze w stanie spoczynku, kiedy jego telefon wydarł pizdę na cały głośnik. Wybudziło go to ze słodkich objęć Morfeusza. Natychmiastowo podniósł się i zirytowany sprawdził kto zakłóca jego spokój, jego zdenerwowanie całkiem szybko minęło, gdy okazało się, że dzwonił nie kto inny, jak jego słowiański przyjaciel - Rosja.
Polak był pewien, że tamten nie zapomniał o swojej książce, która utonęła podczas pomarańczowego potopu szwedzkiego wczorajszego dnia.

Polak szybko wyszedł na korytarz aby nie budzić swoich współlokatorów i odebrał telefon.
- Halo? - powiedział mizernym i zaspanym głosem.
- Zgaduję, że cię obudziłem mój drogi przyjacielu - Polska wyczuł ten pseudo miły ton w jego głosie - Haha, śmieszna sprawa, pamiętasz może jak doszczętnie zniszczyłeś moją bardzo cenną pamiątkę rodzinną? - Polak cały zesrany przełknął ślinę - Wiedziałeś może, że był to jedyny egzemplarz? W związku z tą sytuacją przygotowałem dla ciebie małą niespodziankę. Masz być za 20 minut pod moim domem i nie chcesz sprawdzać co się stanie w razie odmowy. Zrozumiano?
- Tak jest. - Po słowach Polski Rosja się rozłączył.

Polak wiedział, że dużo życia mu nie zostało, więc z prędkością światła pognał do pokoju i szybko się przebrał po czym zaczął biec w stronę domu Ruska.

Kiedy już dobiegł - Rosjanin czekał na niego przed wejściem. Cały zdyszany Polska powoli podszedł do mężczyzny.

- Dziś nadszedł dzień sądu mój kolego - Rosja skinął na drugiego głową aby poszedł za nim i ruszył w stronę drzwi, on przestraszony posłusznie za nim poszedł. Gdy byli już wewnątrz, Rusek ku zdziwieniu Polaka podał mu mop. - Twoją pokutą będzie ogarnięcie mojego domu - Rosja uśmiechnął się zadziornie.
- Co. - Polska zrezygnowany stał i patrzył się na towarzysza. Cały problem polegał na tym, że dom Rosji, który dał mu ojciec był ogromny. Polska nie był pewien czy sam właściciel znał wszystkie jego zakamarki, a co dopiero on, który był u niego raz na ruski (hehe) rok.
- No, na co czekasz? Raz raz, do roboty. - Powiedział wyższy.
- Ale, że teraz? Przecież wiesz, że mam dzisiaj zajęcia.
- I tak je zwykle opuszczasz, ten jeden dzień różnicy ci nie robi. - Był to dosyć trafny argument, więc Polska nie miał już za wiele do powiedzenia. - Wychodzę na wizytę do brata, będę jakoś tak pod wieczór i mam nadzieję, że wszystko będzie tu dopięte na ostatni guzik. Uśmiechnął się ze satysfakcją na twarzy, Polak z niechęcią i poirytowaniem odwzajemnił uśmiech.

Rosja wyszedł, a Polak zastanawiał się od czego zacząć oraz przeszło mu przez głowę, że to trochę dziwne, że Rusek ufa mu na tyle, żeby zostawić go samego w swoim własnym domu. Po tym westchnął i wziął się do roboty.

Około godziny 20 Polska zrobił lekko ponad połowę roboty, kiedy z przerażeniem usłyszał, że Rosja wrócił do swojego domu.
- O, jeszcze nie skończyłeś? - zapytał z udawanym zdziwieniem wyższy.
- Niby jak miałem skończyć w tak krótkim czasie?
- No cóż, jutro też jest dzień. Masz stawić się tu jakoś o... powiedzmy, że o 7. Jasne?
- Jasne... - odpowiedział z rezygnacją w głosie Polska.
Po krótkim dialogu Polak wyszedł z posiadłości Rosjanina i poszedł w stronę swojego mieszkania. Gdy już dotarł, wszedł na korytarz prowadzący przez pokoje i zauważył tam Niemca siedzącego przy ścianie, miał na sobie okulary i czytał jakąś książkę.
- Witam cię mój stary druhu - powiedział żartobliwie Polska. Niemiec na początku siedział cicho, a gdy Polak zaczynał już czuć niezręczność w powietrzu, odpowiedział.
- Witać może osoba wyżej postawiona, albo gospodarz. - Burknął i powrócił do czytania swojej książki.
- Hah... a co tam czytasz? - Spławiony próbował podtrzymać rozmowę.
- Książkę.
- Tsa, bez wątpienia. A dlaczego na korytarzu?
- Ameryka i Włochy zrobili sobie posiadówkę z kimś tam jeszcze.
- I mnie nie zaprosili? - Zapytał oburzony Polak.
- No.
- Trudno, sam do nich pójdę - Rozweselony Słowianin ruszył w stronę pokoju Niemca i już z daleko rzucił - A ty ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz, a jak dużo tych kluczy zbierzesz, to woźnym zostaniesz - Po tych słowach się roześmiał.

Gdy Niemiec został już sam, ciężko westchnął, kojarzył Polskę już od liceum i nigdy nie rozumiał jego głupkowatego i często złośliwego humoru. Mimo tego czasem czuł do niego trochę zazdrości o jego podchodzenie do jakichkolwiek spraw. Był jego zupełnym przeciwieństwem, potrafił wychodzić sobie na miasto, kiedy waliły mu się oceny, nie miał w sobie praktycznie żadnej obowiązkowości. Niemcy już stracił ochotę na czytanie, podniósł się i wyszedł na dwór, aby trochę odetchnąć.

_______________________________________

lelz, nie wiem co tu napisać xD 706 słów

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 11, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Czterej pancerni bez psa / CountryhumansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz