- Eleanor, proszę. Musisz ze mną porozmawiać jeśli chcesz by uznali cię za niepoczytalną w chwili zbrodni. - Westchnęła blondynka patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
Jej zielone oczy wpatrują się w moje oczekując odpowiedzi. Nie jestem w stanie dać jej czego chce. Nie wiem jaka jest prawidłowa odpowiedź na zadane przez nią pytanie.
Odwróciłam głowę i pozwoliłam popłynąć łzom. Nie stać mnie na nic więcej od kiedy to się stało.
- Minęły już dwa tygodnie. Jeżeli jutro ze mną nie porozmawiasz będziesz sądzona jako poczytalna. Przypominam iż w twojej sytuacji mowa o zabójstwie w afekcie. Masz 20 lat, ale jeśli uda mi się ustalić że byłaś niepoczytalna możesz całkiem uniknąć więzienia i skończyć z zawiasami. Jeśli nie, możesz pójść siedzieć na okres do lat 10. Radzę ci się dobrze nad tym zastanowić. - Powiedziała oschle i wyszła z pokoju o białych ścianach.
Przez zdiagnozowane pograniczne zaburzenie osobowości znane też jako osobowość borderline nie wylądowałam w areszcie śledczym tylko w psychiatryku w pokoju pod kluczykiem.
Dwa lata temu usłyszałam moją diagnozę.
Od roku unikam terapii jak mogę bo nic mi to nie daje, już nawet moi lekarze nie mają pomysłu jak to leczyć. Już dwa razy w tym roku wylądowałam w szpitalu po próbie samobójczej. Tak mam pecha. Ja chcę dla mnie śmierci, jednak życie śmieje mi się w twarz i nie daje godnie odejść.
Lekarze, terapeuci, psycholodzy. Oni wszyscy mówią że mam szansę wyzdrowieć.
Jednak trudno w to uwierzyć gdy ostatnio wszystko tylko się pogarsza...
Moje życie od dawna jest całe w czerni.
Każdy powie ci że to tylko przez moją chorobę. Ale to nie prawda. Po prostu wszystko idzie źle. Od zawsze.
Nigdy nie zaznałam akceptacji lub miłości od kogokolwiek.
Nie pamiętam już jak to jest mieć ochotę żyć. Nie wiem jak to jest wstawać rano i uśmiechać się na widok promieni słonecznych wpadających do pokoju jak to robią w filmach.
A chciałabym wiedzieć. Chciałabym wyzdrowieć. Ale nie w sposób w który oni próbują mnie wyleczyć.
Kiedyś znajdę ten odpowiedni i wtedy wyzdrowieję. To jedno z dwóch wyjść. Albo znajdę sposób, albo umrę bardzo młodo.
Bo ile razy można oszukać śmierć...?
Zgasiłam lampkę nocną i zamknęłam oczy modląc się o sen.
Otworzyłam oczy gdy głośny dźwięk zaczął drażnić moje uszy.
Przetarłam oczy i usiadłam zerkając przez okno.
Noc była wyjątkowo spokojna. Obudziłam się tylko dwa razy. Mogę chyba nawet powiedzieć że w miarę się wyspałam!
Drzwi do mojego pokoju otworzyły się a w nich stanęła znajoma mi pulchna kobieta z uśmiechem od ucha do ucha.
- Głodna ? - Zapytała wesoło.
Niepewnie pokiwałam głową. Wspominałam już że od dnia zbrodni nie odezwałam się ani razu ? Nie wiem dlaczego. Mam wrażenie że nie ważne co powiem zabrzmi żałośnie. Po prostu źle.
Nie umiem wykrztusić z siebie ani słowa.
Ale dzisiaj jest ten dzień. Inaczej wyląduję w więzieniu.
Tak dzisiaj muszę opowiedzieć jak było.
Kobieta zostawiła na mojej szafce tablet z jedzeniem i z uśmiechem na ustach wyszła z pokoju.
Gdy wzięłam się za jedzenie, do pokoju bez pytania weszła pani psycholog sądowy.
- Dzień dobry El. Przemyślałaś to co wczoraj ci powiedziałam ? - Zapytała ponownie przeszywając mnie tymi swoimi zielonymi oczami.
Odchrząknęłam się żeby być w stanie coś powiedzieć.
- Tak - Powiedziałam.
To było ledwo słyszalne. Tak jak myślałam, brzmiało to żałośnie.
Kobieta uśmiechnęła się i zamknęła za sobą drzwi.
- Cieszę się że zdecydowałaś się mówić. Wiem że będzie to dla ciebie trudne, ale musisz mi opowiedzieć co dokładnie stało się tego dnia - Głosem przepełnionym ulgą powiedziała siadając na moim łóżku.
Opowiedziałam jej wszystko. Co do najmniejszego szczegółu.
Zdiagnozowała pogorszenie się mojego stanu. Wypisała w protokole że nie byłam świadoma tego co robię. Co chyba jest prawdą. Pamiętam wszystko jak za mgłą. Jakbym tylko była obok i podziwiała czyjeś poczynania. Jednak nie, to byłam ja. To ja zabiłam.
Ponoć moja choroba się rozwija przez co zaczynam miewać omamy.
Nie zauważyłam tego.
Chociaż jak mogłam zauważyć że coś co widzę nie istnieje ?
W sumie to nie ważne. Nie obchodzi mnie jak źle ze mną jest. Ja po prostu chce już do domu.
Jak wszystko pójdzie dobrze to po jutrzejszej rozprawie, w końcu spędzę noc w moim własnym łóżku...